82 konie najlepsze w błocie

W piątek zakończył się rajd Magam Trophy - najtrudniejszy rajd przeprawowy w Polsce, stanowiący eliminację do słynnego ekstremu Rainforest Challenge rozgrywanego w Malezji.

W zawodach zwyciężyli Jacek Ambrozik i Mariusz Borowski (Suzuki Jimny).

Finałowy etap Magam Trophy 2008 był pełen zaskakujących zwrotów akcji, które miały duży wpływ na wygląd końcowej klasyfikacji generalnej. Jedno nie uległo jednak zmianie - zwycięzcami rajdu zostali jego dotychczasowi liderzy: Jacek Ambrozik i Mariusz Borowski.

Załoga miniaturowej Suzuki Jimny przed ostatnim etapem miała ponad godzinę przewagi nad dużo większym i mocniejszym Jeepem Wranglerem Marka Schwarza i Adama Wolnego. Trasa finałowego etapu Platinum Day była długa i ciężka, zawodnicy startowali już o 6.30, pewne więc było, że walka o czołowe lokaty będzie toczyła się do samego końca. Presja nie zdawała się jednak czynić żadnego wrażenia na prowadzącym duecie, który spokojnie i z rozwagą zmierzał w kierunku mety, osiągając ją najszybciej ze wszystkich zawodników.

Reklama

Kłopoty nie ominęły natomiast załóg, które wciąż starały się o lepsze pozycje. Już niemal zaraz po starcie awaria czujnika położenia wałka rozrządu unieruchomiła ZibCara Zbigniewa Popielarczyka i Rafała Trwogi, którzy zapowiadali walkę o trzecią lokatę. Zdobywcom ubiegłorocznego Pucharu Polski udało się naprawić auto, ale stracili na to aż trzy godziny, przez co rajd ukończyli ostatecznie na miejscu szóstym.

W jeszcze gorsze tarapaty wpadli już niedaleko mety Marek Schwarz i Adam Wolny. W trakcie przeprawy przez rzekę na ostatnim oesie w ich Jeepie zawiódł silnik, co uniemożliwiło im ukończenie etapu. Pechowa załoga spadła w klasyfikacji z drugiego miejsca na dziesiąte...

Na trudnym etapie, na którym znów nie zabrakło wody, błota, upiornych trawersów i... chmary krwiożerczych komarów, wspaniale radziły sobie natomiast auta wagi lekkiej. Śladami Jacka Ambrozika podążało Jimny duńskiej pary Per Bertelsen i Jesper Madsen, którzy po wpadce Schwarza i Wolnego automatycznie awansowali na drugą lokatę. Niesamowity awans w ostatnim dniu rajdu odnotowali Mariusz Kulak i Wiesław Wójcik, jadący "quadopodobnym" Polarisem RZR. Pomimo awarii tylnej półośki, przez co ich pojazd dysponował napędem tylko na trzy koła, ambitna załoga dała pokaz doskonałej jazdy, w nagrodę awansując w klasyfikacji generalnej z siódmej lokaty na trzecią.

Marzyłem o zwycięstwie w Magam Trophy. Kiedyś było już blisko - w roku 2006 przegrałem z Perem Bertelsenem o dwie minuty, a teraz to on znalazł się za moimi plecami - powiedział Jacek Ambrozik.

W szansę na odniesienie sukcesu uwierzyłem po odcinku nocnym. Sporo wówczas zyskaliśmy, dzięki czemu mogliśmy później kontrolować rozwój wypadków. Wszystko rozstrzygnęło się ostatecznie na finałowym etapie, na którym nasi główni konkurenci popełnili błąd. Cieszę się ze zwycięstwa, bo odnieśliśmy je autem, które teoretycznie było skazane na porażkę - dysponujemy tylko 82-konnym silnikiem. Ale mamy za to dobre zawieszenie i niezawodną wyciągarkę mechaniczną. W nagrodę za zwycięstwo otrzymaliśmy bilety lotnicze do Malezji i zaproszenie na rajd Rainforest Challenge. Trochę obawiam się tej wyprawy ze względu na moskity, które podobno są tam wielkości wróbli...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Borowski | Suzuki | załoga | konie | rajd
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy