Kto czym jeździł w Polsce Ludowej?

Książka "Auta dla nas, auta dla mas" jest pasjonującą lekturą dla każdego odbiorcy, a szczególnie dla poszukiwaczy absurdów z punktu widzenia perspektywy społecznej. Znajdą w niej także coś dla siebie miłośnicy historii Polski Ludowej, wielbiciele dziejów motoryzacji i inni fani polskich samochodów z tamtejszych lat. W naszych konkursie mamy dla was kilka egzemplarzy do wygrania!

Książka wydawnictwa PWN jest niepowtarzalną szansą poznania ciekawych historii z ubiegłych lat dotyczących motoryzacji. Zebrano w niej mnóstwo anegdot dotyczących produkcji, kupna i sprzedaży aut w Polsce w okresie PRLu. Można dowiedzieć się z niej:

- co to był szewroletariat?

- czemu Mały Fiat podskakiwał przed Wigilią?

- za co powinniśmy kochać Syrenki?

- co miał sowiecki premier do Polskiego Fiata?

- i wiele innych

Aby wziąć udział w naszym konkursie wystarczy wypełnić poniższy formularz i odpowiedzieć na pytanie otwarte. Konkurs trwa od 29 maja do 12 czerwca bieżącego roku, a jego regulamin znajdziecie TUTAJ.

Nagrodzimy pięć najciekawszych odpowiedzi jednym egzemplarzem książki. Wyślemy je laureatom konkursu pocztą.

Poniżej znajdziecie fragment książki:

Jak ludowy Polak samochód kupował

Najkrótsza i zarazem najpełniejsza odpowiedź brzmi: jak się dało!

Przez cały czas trwania Polski Ludowej nie istniał normalny rynek samochodów. Zresztą i samo pojęcie rynku było zakazane jako przejaw burżuazyjnych naleciałości lub ciągotek. Jego na- miastkę tworzyły: spontanicznie powstające giełdy samochodowe, społeczne, ale nigdy nieuspołecznione, i państwowa otwarta sprzedaż za dewizy lub wiązana, czyli - jak mawiano - połowa za pieniądze, połowa za złotówki.

Ale po kolei. Od początku do końca królował talon. Nazwy były zresztą różne: i przydział, i asygnata, i co tam jeszcze. Cały zaś interes tak przemyślnie skonstruowano, by szary obywatel nie mógł się połapać, kto rządzi tymi talonami, komu się należą, a komu nie. W pewnym okresie było niby jasne, że pierwszeństwo mają lekarze i weterynarze, nauczyciele wiejscy obsługujący szkoły w paru wsiach, ale przecież wiedziano, że medyka wyprzedzi funkcyjny milicjant, działacz partyjny czy związkowy. Swoje pule miewały rozmaite zjednoczenia grupujące przedsiębiorstwa już to przemysłowe, już to budowlane. W pojedynczych dużych za- kładach pracy też się zdarzały, zwłaszcza gdy plan był wykonany z nadwyżką, przy czym jakość wykonawstwa nie miała jakiegokolwiek znaczenia. O przydziałach decydowała wówczas, przy- najmniej teoretycznie, rada zakładowa, ale i tak rządziła dyrekcja wraz z komitetem zakładowym PZPR (komórki partii istniały w każdej większej jednostce pod nazwą podstawowych organizacji partyjnych - POP).

Nie miał dobrze prywatny taksówkarz. Taki w taryfie POP nie założył, a żyć z czegoś musiał. Incydentalnie starała się pomóc Polska Kronika Filmowa. W jednej z nich pokazano felieton o taksówkarzu i jego taksówce z numerem bocznym wożącym pasażerów bodaj od czasów króla Stasia. A może i dłużej, sądząc z wyglądu taksówki-konglomeratu na oko co najmniej czterech marek.obchodzi właśnie jubileusz mnóstwolecia za kółkiem taxi i na tę okoliczność rozmarza się Karol Małcużyński, komentator lektor PKF: "A może by tak pomyśleć o prezencie dla jubilata w postaci przydziału nowego samochodu?"

Trzeba przy okazji nadmienić, że niezbyt lubiano taksówkarzy, mimo iż każdy ich grat był szczytem luksusu w porównaniu z ów- czesnym tramwajem, autobusem, trolejbusem. Teoretycznie taksówką mógł przejechać się każdy, kto mógł za to zapłacić - i przez chwilę poczuć się współwłaścicielem samochodu. W praktyce rzecz była bardziej skomplikowana. Wcześniej bowiem kandydat na pasażera musiał pomyślnie przejść kilka testów i dopiero uzyskanie akceptacji w oczach cierpiarza uprawniało do skorzystania z usługi przewozu zarobkowego taksówką. Głównym punktem rokowań i zwyczajnych w takich okolicznościach nieporozumień stanowiła zgoda na trasę zaproponowaną przez kierowcę. Choćby: "Na Pragie nie moge, tylko na Okopowe, zmiennik na mię czeka!" lub "Na Okopowe nie mogie, bo na Pradze zmiennik czeka!" Dalej szło tak: "Z dwiema walizkami nie biere!"; "Na licznik to mnie się tam nie opłaca!" A kiedy już pasażer wsiadał po udanych negocjacjach, słyszał: "I co pan tak trzaskasz tymi drzwiamy?!" Tak się działo na nielicznych postojach ulicznych; stali tam częściej ludzie niż taksówki, o telefonicznym zamawianiu nikomu się nie śniło. Z pewnymi wyjątkami, bo np. przed dworcem PKP w Tarnowie był telefon służący wyłącznie do przywoływania taksówek. W każdym razie jeden czy drugi wyjątek nie może podważać reguły.

Przez całe lata sześćdziesiąte każdy obywatel mógł napisać podanie do prezydium "właściwej miejscowo" rady narodowej (organu niby samorządu terenowego, i tak chodzącego na pasku powiatowego, miejskiego, dzielnicowego czy wojewódz- kiego komitetu PZPR) i czekać. Poniektóry zaledwie rok, jeśli się godził na syrenę lub warszawę. Ale na wartburga czy škodę około czterech lat. Ochłapy z pańskiego stołu dostawały się też bratnim partiom, czy- li Zjednoczonemu Stronnictwu Ludowemu (popłuczynach po PSL)   i Stronnictwu Demokratycznemu, które skupiało trochę inteligencji, zwłaszcza ludzi wolnych zawodów, adwokatów, rzemieślników i innej tzw. prywatnej inicjatywy. Dostawały też talony - pozostańmy przy tej nazwie - rozmaite organizacje twórcze, zawodowe, sportowe,ale nie wszystkie, choćby były pożyteczne. Na przykład Związek Literatów Polskich - tak, Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich (w stanie wojennym tylko Stowarzyszenie Dziennikarzy RP) - tak, ale już Zrzeszenie Prawników Polskich - nie.


Obowiązek informacyjny:

  • Administrator danych dla celów organizacji konkursu: Grupa Interia.pl sp. z o.o. sp. k. z siedzibą w Krakowie, os. Teatralne 9a więcej »
  • Dane kontaktowe inspektora ochrony danych: IOD@firma.interia.pl więcej »
  • Cel oraz podstawa przetwarzania danych: zgoda na uczestnictwo w konkursie organizowanym przez administratora danych oraz ich przetwarzanie na warunkach wskazanych w regulaminie konkursu
  • Informacje o dobrowolności podania danych: podanie danych osobowych przez uczestników jest dobrowolne, aczkolwiek niezbędne do uczestnictwa w konkursie, w tym weryfikacji przez administratora danych, czy uczestnik spełnia warunki udziału w konkursie oraz do jego przeprowadzenia zgodnie z regulaminem konkursu
  • Cofnięcie zgody na przetwarzanie danych: każdy uczestnik ma prawo do wycofania zgody na przetwarzanie danych osobowych i rezygnację z uczestnictwa w konkursie, co jednak nie będzie równoznaczne z tym, że przetwarzanie danych do czasu wycofania zgody było niezgodne z prawem
  • Odbiorcy danych: dane mogą zostać przekazane podmiotom dokonujących na zlecenie administratora danych czynności związanych z organizacją konkursu (np. wysyłka nagród)
  • Okres przechowywania danych: dane uczestników konkursu będą przetwarzane przez okres trwania konkursu, a następnie, poza danymi zwycięzców konkursu, zostaną poddane anonimizacji; dane zwycięzców konkursu będą przetwarzane po zakończeniu konkursu w celach ewentualnego wykonywania licencji udzielonej zgodnie z regulaminem konkursu, w prawnie uzasadnionych interesach administratora danych (dochodzenia roszczeń do czasu ich przedawnienia) oraz do momentu wygaśnięcia obowiązku przechowywania danych wynikającego z przepisów prawa (podatkowego i rachunkowości)
  • Prawa podmiotu danych: prawo dostępu, poprawiania lub żądania usunięcia danych, wniesienia skargi do organu nadzorczego, a także inne prawa, których opis znajduje się tutaj



.
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy