Czy motocyklista to samobójca?
W listach do naszej redakcji poruszacie dotykające Was na drogach problemy. Tym razem prezentujemy inne spojrzenie na ruch publiczny. Spojrzenie z punktu widzenia kierowcy motocykla.
W powszechnej opinii poubierani w skórę i kaski ludzie, którzy na dwóch (a czasem na jednym) kołach przyspieszają do 100 km.h w ciągu np. 5 sekund to "samobójcy i dawcy nerek". Że tak jednak nie jest przekonuje list jednego z naszych czytelników.
"Jako motocyklista i również kierowca samochodu często czytam Wasz serwis motoryzacyjny. Chciałbym Was zainteresować tematem bezpieczeństwa motocyklistów. Jak widzicie, na drogach jest nas od jakiegoś czasu coraz więcej i często, bardzo często, spotykamy się z problemem, że kierowcy samochodów nie zwracają na nas należytej uwagi, często wymuszają pierwszeństwo, a są i tacy, którzy z premedytacją zajeżdżają drogę .
Ludzie nie mają pojęcia że motocykl potrzebuje kilku sekund aby przemieścić się z bezpiecznej, jakby się wydawało, odległości do punktu gdzie zamierzamy właśnie wjechać samochodem. Jestem użytkownikiem forum motocyklistów, na którym bardzo często można przeczytać że "odszedł następny motocyklista", najczęściej przez wymuszenie, zajechanie drogi przez kierowcę samochodu... Częstym tłumaczeniem jest wtedy, że "nie widziałem" albo "myślałem, że zdążę"...
Mamy wrażenie że w Polsce jest możliwa tylko nagonka na motocyklistów, którą często można podziwiać na łamach brukowców. "Dawcy" , "czekamy na twoje organy.." to tylko wybrane tytuły pseudoartykułów.
Więc może Wasz portal popatrzy na nas jak na normalnych użytkowników dróg, którzy mają takie same prawa... Wiem, wiem , są motocyklowi "dawcy", są czarne owce, ale jest to margines i my też tępimy brawurowe zachowania na drodze - ale tak samo wśród kierowców samochodów są idioci.
Pomóżcie nam zainicjować jakąś dyskusję na ten temat... Są akcje na temat rowerzystów typu oznakowanie rowerów/rowerzystów, apele do kierowców, a na temat motocyklistów cisza.... przerywana oczywiście żądnymi krwi artykułami o dawcach i umacniającymi błędny stereotyp motocyklisty.
Bardzo proszę o zainteresowanie się tym tematem może od tej normalnej strony..."
Tyle nasz czytelnik, któremu trudno odmówić racji. Obserwując drogi często można odnieść wrażenie, że kierowcy "puszek", po prostu zazdroszczą swobody poruszania się motocykla, przez co reprezentują oni bezinteresowną złośliwość. Bo skoro, ja mam stać w korku, to dlaczego motocyklista może się przecisną do przodu? Lepiej zjadę trochę i go zablokuję...
To jeden aspekt sprawy, drugi - to wspomniany brak świadomości o osiągach motocykla. Samochodami jeżdżą kobiety i ludzie starsi, którzy często mają problemy z właściwą oceną odległości czy szybkości. Stąd zaskoczenie, że motocykl, który kilka sekund temu był punktem na horyzoncie musi ostro hamować, za ich tylnym zderzakiem...
Co sądzicie o tym zagadnieniu? Zgadzacie się z punktem widzenia naszego czytelnika? Czy jesteście złośliwi względem motocyklistów? A może sami wsiadacie na dwa kółka?