Zmiany w dobrym kierunku?

Nowe silniki, nowe przepisy dotyczące opon, nowe kwalifikacje - wraz ze startem sezonu 2006 w Formule 1 wprowadzono drastyczne zmiany w przepisach, dotykające zarówno kierowców, jak i zespoły.

By jeszcze bardziej zwiększyć poziom bezpieczeństwa w czołowej kategorii wyścigowej świata, wprowadzono słabsze silniki V8 i ponownie umożliwiono wymianę opon podczas wyścigu. Panuje powszechne przekonanie, że wprowadzone zmiany okazały się właściwe.

Nico Rosberg nie oczekiwał poważnych zmian w związku z nowymi przepisami. "Kierowcy, którzy dotychczas jeździli szybko, nadal będą szybcy," powiedział zawodnik zespołu Williams F1 przed swoim debiutem w Formule 1. "Nie spodziewam się, że samochody Formuły 1 zaczną jeździć wolniej".

Miał rację. Chociaż najszybsze okrążenie wyścigu wykręcone przez niego podczas debiutanckich zawodów w Bahrajnie było wciąż o sekundę gorsze od zeszłorocznego czasu, to już w Malezji - drugim wyścigu sezonu - ubiegłoroczny czas został poprawiony. Przyczyna jest prosta: nowe silniki V8 mają moc mniejszą o około 200 KM od starych V10, ale nowe, bardziej przyczepne opony kompensują utratę mocy lepszą przyczepnością w zakrętach.

Reklama

"Silniki nie robią dużej różnicy, zmianę w stylu jazdy wymusiły raczej nowe opony," powiedział Mark Webber, kierowca zespołu WilliamsF1. Słabsze jednostki napędowe sprawiają, że kierowcy wchodzą w zakręty z nieco mniejszą prędkością, więc nie muszą tak mocno hamować i nadwozie nie "nurkuje" tak bardzo - dzięki temu samochód jest bardziej stabilny i umożliwia szybsze wyjście z zakrętu niż w zeszłym sezonie. Niektórzy kierowcy byli zdania, że te zmiany utrudnią prowadzenie samochodu, ale Nico Rosberg nie widzi żadnego problemu. "Jazda na granicy możliwości," powiedział, "nigdy nie jest łatwa".

Priorytetem w Formule 1 jest zawsze bezpieczeństwo, co szczególnie dobrze widać na przykładzie nowych przepisów. Czasy okrążeń właściwie się nie pogorszyły w porównaniu z sezonem 2005, ale mimo tego nowe przepisy silnikowe spełniły oczekiwania pomysłodawców, nawet z punktu widzenia bezpieczeństwa. Wyliczenia Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), twórcy przepisów w Formule 1, okazały się prawidłowe. Prędkości maksymalne zostały obniżone, a zgodnie z wcześniejszymi wyliczeniami czynnikiem istotnym dla bezpieczeństwa jest właśnie szybkość na prostej, a nie czas okrążenia. Różnica prędkości rzędu już 20 km/h poprawia bezpieczeństwo kierowcy w razie wypadku. Bez zmiany pojemności silnika samochody w tym sezonie byłyby szybsze - w dużej mierze dzięki nowym oponom - od zeszłorocznych.

"FIA zwraca baczną uwagę na czasy okrążeń i prędkości maksymalne, bo bezpieczeństwo zawodników na torze zależy przede wszystkim od odpowiedniego dostosowania szybkości," wyjaśnia dr Christoph Lauterwasser z Centrum Technologii Allianz (AZT). Zmiany w przepisach, w tym te dotyczące skrzydeł i silników, są spowodowane chęcią obniżenia prędkości - to jedyny pewny sposób na długotrwałe zagwarantowanie bezpieczeństwa kierowcom i widzom. Nowe silniki nie wpłyną negatywnie na widowiskowość wyścigów. Wręcz przeciwnie: zawody są bardziej interesujące niż w zeszłym sezonie, głównie ze względu na powrót wymiany opon w czasie wyścigu i zwiększenia pola manewru dla strategów poszczególnych zespołów.

Spośród wszystkich zmian wprowadzonych przed sezonem 2006 jedynie nowy format kwalifikacji nie spełnia pokładanych wcześniej nadziei. System, chwalony po pierwszym wyścigu sezonu - w Bahrajnie czołówka toczyła zaciętą walkę przez całą sesję kwalifikacyjną - jest bezustannie krytykowany od Grand Prix Malezji. Nikt nie bierze pod uwagę rezygnacji z kwalifikacji systemem nokaut, z najwolniejszymi kierowcami odpadającymi po kolejnych etapach sesji, ale kierowcy i przedstawiciele zespołów na wyścigi proponują przeróżne usprawnienia - zwłaszcza ostatniej części kwalifikacji, decydującej o pierwszych dziesięciu pozycjach na starcie. Jednak Mark Webber nie chce zagłębiać się w szczegóły. "Oczywiście kwalifikacje są ważne," powiedział Australijczyk, "ale i tak najważniejszy jest sam wyścig".

Mark Webber, kierowca zespołu WilliamsF1 o torze Circuit de Catalunya: "Ten tor jest bardzo dobrze znany kierowcom z treningów. To nam daje poczucie bezpieczeństwa, ale mimo to ściganie się tutaj nie jest łatwe. Tor jest trudny pod względem aerodynamicznym, a na zachowanie samochodów silnie wpływa wiatr. Przez to znalezienie właściwych ustawień przypomina czasami loterię. Przy zmianach kierunku wiatru może się nagle okazać, że jedziesz źle ustawionym samochodem. Dodatkowo trzeba zadbać o to, by duże zużycie opon - typowe dla tego toru - nie wpłynęło negatywnie na bezpieczeństwo".

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy