Nie tylko brak kontroli trakcji
W obecny sezon Formuła 1 wjechała z wieloma nowymi regulacjami prawnymi.
O zakazie stosowania kontroli trakcji słyszeli już chyba wszyscy. Ale co jeszcze się zmieniło?
Wszystkie zespoły zostały zobowiązane do stosowanie standardowego ECU, czyli centralnej jednostki sterującej całą elektroniką bolidu. Tegoroczne ECU dostarczane jest przez... McLarena, a dokładniej przez jedną z jego spółek-córek (McLaren Electronic Systems). Brzmi to może nieco niewiarygodnie, ale właśnie ona zwyciężyła w przetargu zorganizowanym przez FIA. Inne teamy nie protestują, więc może dominacja McLarena w Australii nie ma z tym związku...
ECU odpowiada również za kontrolę trakcji oraz układ wspomagania hamowania silnikiem, czyli dwa systemy, których w obecnym sezonie w Formule 1 nie ma.
W zakresie jednostek napędowych utrzymano zakaz ich rozwoju, co ma ograniczyć koszty ponoszone przez zespoły. Wprowadzono ponadto jedno udogodnienie. Tak jak w zeszłym roku silnik musi wystarczyć na dwa weekendy Grand Prix, a jego przedwczesna wymiana oznacza przesunięcie na starcie o 10 miejsc do tyłu. Nowością jest przepis, który mówi, że pierwsza nadprogramowa wymiana silnika obędzie się bez kary.
Większe wymagania postawiono natomiast przed skrzyniami biegów, które będą musiały wytrzymać aż cztery weekendy Grand Prix. Dozwolona będzie jedynie wymiana przełożeń. Natomiast zbyt szybka wymiana całej przekładni będzie skutkowała przesunięciem na starcie o 5 miejsc do tyłu.
Chcąc wyeliminować proces wypalania paliwa, zmieniono nieco zasady kwalifikacji. Wciąż trwają one godzinę, jednak pierwsza część została wydłużona do 20 minut, zaś ostatnia - skrócona do 10 minut. Ponadto bolidy po kwalifikacjach nie będą dotankowywane. W zeszłym roku uzupełniano paliwo do poziomu sprzed ostatniej części kwalifikacji.
Ważną zmianą jest również zakaz używania zapasowych bolidów. Jeśli ktoś podczas treningów lub kwalifikacji rozbije samochód tak bardzo, że nie da się go naprawić, po prostu nie wystartuje w zawodach.