Jest decyzja FIA w sprawie wyprzedzania Vettela!
Jak można było się spodziewać, Światowa Federacja Samochodowa (FIA) niechętnie podeszła do ewentualnej kwestii wyłonienia tegorocznego mistrza świata Formuły 1 przy zielonym stoliku. Zdawał sobie z tego sprawę nawet zespół Ferrari, który nie kwapił się do złożenia oficjalnego protestu.
Ostatecznie Włosi wystosowali do FIA pismo z prośbą o wyjaśnienie czy zaprezentowany na filmie manewr wyprzedzania był legalny. Jak donosi Autosport, odpowiedź była szybka i zgodna z oczekiwaniami: jak najbardziej legalny!
FIA wyjaśniła, że na Interlagos znajdowało się 16 tablic świetlnych oraz 22 punkty sędziowskie, w których sędziowie mieli do dyspozycji klasyczne flagi. Pomiędzy żółtym światłem, widocznym na wyjściu na prostą, a zielonym światłem znajdującym się pod koniec prostej znajdowało się stanowisko sędziowskie, na którym sędzia machał zieloną flagą. Natomiast przepisy stanowią, że w takiej sytuacji istotny jest ostatni sygnał minięty przez kierowcę, niezależnie od tego, czy podawany jest w formie świetlnej, czy klasycznej - flagą.
Zgodnie z wyjaśnieniem FIA, Vettel minął żółtą sygnalizację świetlną, następnie stanowisko sędziów machających zieloną flagą i wtedy dopiero rozpoczął manewr wyprzedzania. Wszystko przebiegło więc zgodnie z przepisami.
Film, który ma dowodzić złamania przepisów przez Vettela, ma na tyle słabą jakość, że sędziego machającego flagą dostrzec nie sposób. Co, zgodnie z zasadami logiki, nie może być dowodem, że nikt tą flagą nie machał...
Symptomatyczne jest jednak to, że informacji o całej sprawie nie znajdziemy ani na oficjalnej stronie Formuły 1, ani wśród komunikatów publikowanych przez FIA. Mimo wielu komentarzy zamieszczonych przez kibiców, przekonanych o tym, że Vettel nie powinien być mistrzem świata, o sprawie milczy również oficjalny profil FIA na Facebooku.
Natomiast Autosport powołuje się na bliżej nieokreślone "źródła" w FIA. Taki sposób rozwiewania wątpliwości na pewno nie jest dobry. Przeciwnie, zamiast je rozwiać, raczej podsyci rodzące się już przeróżne spiskowe teorie. I tak naprawdę trudno im się dziwić. Władze samochodowego sportu dysponują przecież materiałem wideo w jakości HD, który mógłby raz i definitywnie rozstrzygnąć wszystkie wątpliwości.
Przypomnijmy, że gdyby po wyścigu okazało się, że manewr, dzięki któremu Sebastian Vettel wyprzedził jeden z bolidów Toro Rosso, był nielegalny, na kierowcę zostałaby nałożona kara w postaci doliczenia do czasu 20 s. A to oznaczałoby spadek Vettela na ósme miejsce i utratę tytułu mistrzowskiego na rzecz Alonso, który okazałby się lepszy o jeden punkt.
Warto dodać, że sam Fernando Alonso nie spodziewał się takiego rozstrzygnięcia. Hiszpan napisał na Twiterze, że "nie wierzy w cuda"...