Heidfeld: Ja naprawdę lubię Roberta
"Ja naprawdę lubię Roberta. Ale na torze nie ma to żadnego znaczenia" - powiedział w wywiadzie dla "Dziennika" kierowca teamu BMW Sauber Nick Heidfeld.
Podczas Grand Prix Europy na niemieckim torze Nurburgring, gdzie doszło do zderzenia bolidów Kubicy i Heidfelda z ekipy BMW Sauber dochodziły informacje o konflikcie między zawodnikami.
"Nikt nikogo nie chciał wypchnąć z toru. Obydwaj byliśmy rozczarowani, że tak się skończyła ta kolizja, że w ogóle do niej doszło. Nie chciałem tego, naprawdę. Robert na pewno też. Nic nie zrobiłem specjalnie. Przecież o mały włos obydwaj nie przegraliśmy wyścigu. Mieliśmy spotkanie z szefem zespołu Mario Theissenem, które oczyściło atmosferę w zespole. Tyle mogę na ten temat powiedzieć" - stwierdził Niemiec.
"Między nami nie ma żadnego napięcia. Nasze relacje nazwałbym poprawnymi, nawet bardzo. Powiem więcej - ja lubię Roberta. Ale proszę mnie zrozumieć - na torze nie ma to żadnego znaczenia. Ani dla mnie, ani dla Roberta. Tam walczymy ze sobą ze wszystkich sił, taka jest prawda. Tak samo dzieje się w innych teamach. Czasami podczas tej walki dochodzi na torze do nieoczekiwanych, niepotrzebnych sytuacji. Ale to wynika tylko ze sportowej rywalizacji. Robert powie panu to samo" - tłumaczył Heidfeld.
"Robert to bardzo szybki kierowca. Dlatego muszę z nim walczyć. I bardzo dobrze, wszyscy na tym skorzystają. Robert doskonale wpasował się w nasz team, pomaga inżynierom, zajmuje wysokie miejsca. To bardzo ważne, chociażby dlatego że daje kopa całemu zespołowi. Miał kilka świetnych wyścigów, zwłaszcza ten na Monzy. To od tego czasu team rozwija się w niewiarygodnie szybkim tempie. Szybciej, niż ktokolwiek mógł przypuszczać. To także wielka zasługa Roberta" - podkreślił Heidfeld.