Polska złomowiskiem Europy? Wszystko przez zakaz rejestracji aut spalinowych
Eksperci ostrzegają, że unijne przepisy zakazujące rejestracji nowych samochodów spalinowych po 31 grudnia 2034 roku mogą znacząco zaburzyć rynek sprzedaży pojazdów w Europie. Podczas gdy bogate kraje z mniejszą lub większą łatwością dostosują się do nowych wymagań, biedniejsze państwa – w tym Polska, mogą przemienić się w swoisty skansen motoryzacyjny.
W marcu tego roku Rada Unii Europejskiej przyjęła regulacje zakładające redukcji emisji CO2 w przypadku nowych pojazdów po 2035 r. W dużym skrócie oznacza to wejście nowych przepisów, które zakażą rejestracji nowych samochodów z napędem spalinowym. Eksperci ostrzegają - może to oznaczać spore problemy dla polskiego rynku motoryzacyjnego.
Dowodem niech będzie rozmowa przeprowadzona przez niezależny portal gospodarczy PKB24 z Jakubem Farysiem - prezesem Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego. Wynika z niej, że zakaz rejestracji aut spalinowych może w niedługim czasie zrobić z Polski swoiste złomowisko Europy.
Nie jest bowiem tajemnicą, że na skutek wojny w Ukrainie, zerwanych łańcuchów dostaw i stale rosnących cen niektórych surowców, koszt zakupu samochodu rośnie w zastraszającym tempie. Dość powiedzieć, że średnia cena zakupionego samochodu bateryjnego w 2023 roku sięgnęła blisko 270 tys. zł - to o ponad 100 tys. zł. więcej, niż w przypadku modelu spalinowego. Trudno zatem oczekiwać, że mniej zamożni klienci, a tych niestety w naszym kraju jest wciąż najwięcej, masowo ruszą do salonów po tak drogie auta. Wymuszenie elektromobilności może się zresztą okazać wyzwaniem nie tylko dla indywidualnych klientów, ale także mniejszych przedsiębiorstw.
Nieco inaczej przyszłość kształtuje się w przypadku lepiej rozwiniętych krajów Europy. W Niemczech, Francji czy Hiszpanii, gdzie cena samochodu elektrycznego nie stanowi tak wielkiej przeszkody dla klientów, już wkrótce pojazdy bezmisyjne mogą całkowicie zastąpić auta spalinowe. To jednak oznacza, że biedniejsze rynki zaleje fala kolejnych używanych pojazdów napędzanych benzyną i dieslem, co w jeszcze większym stopniu podsyci opisany wyżej problem - także w naszym kraju. Co więcej - istnieje ryzyko, że przez starzejące się i coraz częściej psujące się samochody będzie mogło wkrótce dojść do przepełnienia złomowisk.
Czy istnieje jakieś rozwiązanie dla tej sytuacji? Cytowany przez PKB24 Jakub Faryś apeluje, by podjąć ekspercką dyskusję - w której będą uczestniczyć politycy, branża i strona społeczna - na temat tego, jak podejść do nadchodzącej zmiany. Zdaniem prezesa PZM Polska powinna stworzyć warunki, w których ta nowa motoryzacja będzie dostępna cenowo dla przeciętnego użytkownika, a także dla firm, ponieważ to one odpowiadają w Polsce za ok. 70-75 proc. rejestracji nowych pojazdów. Niestety ciężko byłoby wnioskować na jakiej zasadzie wspomniane warunki miałyby polegać.
Analitycy rynku zwracają jednak uwagę na rozwijający się rynek chińskich samochodów elektrycznych, które już teraz okazują się bardzo konkurencyjne względem europejskich odpowiedników. Obecnie światowym liderem sprzedaży aut elektrycznych jest chiński koncern BYD, który pod koniec 2023 roku wprowadzi do Europy swój flagowy model Seal, którego cena obecnie kształtuje się na poziomie 110 tys. zł. Co więcej, producent ten pokazał zdecydowanie tańszy, miejski model, Seagull, którego cena zaczyna się od 50 tys. zł.