Nowa zachęta do samochodów elektrycznych. 450 zł i auto jest twoje
Francuskie władze przygotowały kolejny program mający na celu spopularyzowanie samochodów elektrycznych. Dzięki niemu opłata leasingowa w przypadku auta na prąd ma wynosić 100 euro.
Różnica w cenie samochodów elektrycznych i ich spalinowych odpowiedników wciąż jest bardzo duża. Francuskie władze postanowiły więc wprowadzić kolejny program mający na celu spopularyzowanie korzystania z aut elektrycznych. Prezydent Francji, Emmanuel Macron, zapowiedział, że w listopadzie zostanie ogłoszony specjalny program leasingu samochodów elektrycznych. Ma on być częścią rządowej strategii klimatycznej.
Projekt francuskich władz zakłada wprowadzenie opłaty leasingowej za użytkowanie samochodu elektrycznego w wysokości 100 euro miesięcznie (przy obecnym kursie to ok. 446 złotych). Projekt ma na celu zachęcić do użytkowania samochodów elektrycznych osoby o niższym statusie społecznym. Według portalu capital.fr chodzi tutaj o osoby, których roczny dochód referencyjny jest mniejszy lub równy 14 089 euro (prawie 63 tys. złotych).
Lista samochodów, które miałby uwzględniać program, nie jest jeszcze znana. Należy jednak spodziewać się, że będą to przede wszystkim małe auta. Z ustaleń wspomnianego portalu wynika, że na liście pojawić się ma np. zaprezentowanego w zeszłym tygodniu w Paryżu Citroena e-C3. Dysponujące zasięgiem 320 km auto swoją ceną ma wyrażać dążenia do upowszechnienia elektryków na Starym Kontynencie. Citroen e-C3 ma kosztować 23 tys. euro.
Sądząc po słowach francuskiego producenta, na liście nie znajdziemy natomiast samochodów produkowanych w Chinach. "Chcemy, aby ten program zapewnił ludziom dostęp do samochodów elektrycznych produkowanych w Europie" - zapowiadał jakiś czas temu Emmanuel Macron.
Oczywiście taka decyzja ma związek z rozwijającą się na Starym Kontynencie chińską motoryzacją. Warto dodać, że to Francja jest liderem europejskiego ruchu sprzeciwiającego się samochodom z Państwa Środka. To właśnie francuski rząd i jego przedstawiciele w Komisji Europejskiej naciskali na rozpoczęcie śledztwa dotyczącego subsydiów dla elektryków z Chin. Głównym zarzutem było oczywiście to, że chińskie samochody sprzedawane są po niesprawiedliwie niskich cenach. To zaś stanowi zagrożenie dla europejskich konkurentów.
O tym, że chińskie samochody stanowią poważne zagrożenie dla motoryzacji europejskiej świadczy badanie przeprowadzone przez niemiecki automobilklub ADAC. Porównano w nim ceny siedmiu chińskich samochodów oferowanych na lokalnym rynku z ich europejskimi odpowiednikami. Zaledwie w jednym przypadku europejskiej motoryzacji udało się pokonać chińską konkurencję. Był to Volkswagen ID.4 (ceny od 40 tys. euro), który zwyciężył w starciu z modelem Ora Funky Cat (od 44,5 tys. euro).
Trzeba jednak zwrócić uwagę na pewien haczyk. Francuski prezydent zapowiedział, że do programu włączone byłyby jedynie auta produkowane w Europie. Oznaczałoby to jednak, że wykluczone z niego zostałyby samochody europejskich producentów, które powstają właśnie w Państwie Środka. Takim przykładem jest Dacia Spring.