Polskie drogi

Pościg w Lublinie. Nowe fakty dotyczące kierowcy Skody

Wiemy już, dlaczego kierowca Skody w poniedziałek uciekał przed policją. Okazuje się, że mężczyzna ma problemy psychiczne.

Przypomnijmy, że do zdarzenia doszło w poniedziałek. Przed godziną 16 w Lubartowie do kontroli drogowej nie zatrzymał się kierujący Skodą Fabią. Policjanci ruszyli w pościg za podejrzanym pojazdem, który uciekał drogą krajową nr 19 w kierunku Lublina.

Podczas ucieczki - w tracie próby zatrzymania - doszło do kolizji z oznakowanym radiowozem (Oplem Vectrą). Kierowcy Fabii to również nie zatrzymało. Uciekając nie stosował się do sygnalizacji świetlnej, przejeżdżając skrzyżowania na czerwonym świetle.

W Lublinie, gdy uciekający natrafił na korek przy al. Spółdzielczości Pracy, wjechał na chodnik i ścieżkę rowerową, o mało przy tym nie potrącając pieszej oraz usiłującego go zatrzymać policjanta. Funkcjonariusze widząc pieszych, którzy w ostatniej chwili odskakiwali przed pędzącym pojazdem, postanowili zakończyć pościg. Kierujący jednym z radiowozów - niczym podczas amerykańskich pościgów - uderzył w bok Fabii na wysokości tylnego koła, w efekcie samochód się obrócił i zatrzymał. Kierowca nie podejmował już dalszych prób ucieczki, ale... nie chciał otworzyć drzwi. Policjanci zmuszeni zostali do wybicia szyby i wyciągnięcia go siłą z auta.

Reklama

Całe zdarzenie zostało zarejestrowane przez kamery miejskiego monitoringu.

Okazało się, że za kierownicą służbowej Skody siedział 30-letni mieszkaniec gm. Lubartów. Policjanci od razu sprawdzili stan trzeźwości kierowcy, jednak alkomat nie wykazał, aby znajdował się pod działaniem alkoholu. 30-latek został przewieziony do szpitala, gdzie pobrano od niego krew na zawartość narkotyków i dopalaczy. Wynik był negatywny, co oznacza, że kierowca nie znajdował się pod wpływem substancji psychoaktywnych.

Policjanci sprawdzili również samochód. Służbowe auto nie było kradzione, kierowca nie wiózł również żadnych niebezpiecznych czy nielegalnych materiałów.

Odpowiedź, dlaczego kierowca Skody przez 25 kilometrów uciekał przed policją, doprowadził do kolizji z radiowozem, a jadąc chodnikom o mało nie potrącił pieszych, dali lekarze. Był chory.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Pościg
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy