Rajdy samochodowe znikną z Polski? Nie można tego wykluczyć!

Wydawało się, że ubiegłoroczne zamieszanie w trakcie Rajdu Barbórka (grudzień 2021) związane z działaniami policji i zatrzymaniami dowodów rejestracyjnych kilku aut rajdowych, wpłynie pozytywnie na rozwiązanie problemu występującego od lat w polskim motorsporcie. W perspektywie zbliżającego się sezonu rajdowego, wydaje się, że w tej materii nic się nie zmieni. Przynajmniej na razie.

Przypomnijmy sekwencje zdarzeń, bo ona tak naprawdę do zrozumienia problemu jest bardzo ważna. Wbrew pozorom kwestia dopuszczenia samochodów rajdowych do poruszania się po drogach publicznych spędza sen z powiek wielu zawodników już od wielu lat. Prawie dekadę temu, Polski Związek Motorowy (PZM), zarządzający sportem motorowym nad Wisłą, podjął próbę uregulowania statusu pojazdów sportowych, jednak sprawa toczy się do dzisiaj i końca tej batalii w zasadzie nie widać.

Wyjaśnijmy również o jakiego rodzaju samochody sportowe chodzi. Te używane na torach wyścigowych podlegają wyłącznie przepisom Międzynarodowej Federacji Samochodowej (FIA), które precyzyjnie regulują warunki, jakie muszą być spełnione aby taki pojazd został dopuszczony do udziału w zawodach. Tu sprawa jest jednak o tyle prosta, że w wyścigach rywalizacja odbywa się na zamkniętych obiektach, wyłączonych z ruchu drogowego.

Reklama

Inaczej sytuacja wygląda w rajdach samochodowych, gdzie trasa imprezy dzieli się na odcinki specjalne (OS) oraz dojazdówki. Na czas rywalizacji odcinki specjalne wyłączane są z ruchu (na podstawie przepisów o szczególnym wykorzystaniu dróg publicznych) i dopiero w tym momencie załogi mogą rozpocząć rywalizację. Kwestie przepisów, w tym technicznych, bierze na siebie PZM, który określa na jakich zasadach i jakimi samochodami można walczyć o wszelkie tytuły w rajdach.

Pomiędzy odcinkami specjalnymi, samochody rajdowe poruszają się po drogach otwartych dla ruchu, wobec czego pojazdy załóg uczestniczących w zawodach muszę spełniać wymagania nie tylko PZM, lecz również Prawa o ruchu drogowym. I właśnie na styku przepisów sportowych i ogólnych istniał problem, który przez wiele lat był niespecjalnie nagłaśniany przez wszystkie zainteresowane strony. Do czasu.

Rajd bez dowodu rejestracyjnego

Podczas ubiegłorocznego Rajdu Barbórka w Warszawie, stołeczni policjanci literalnym egzekwowaniem prawa uniemożliwili udział lub mocno go zakłócili w zawodach kilku załogom. Służby mundurowe miały wątpliwości przynajmniej do trzech pojazdów, biorących udział w zawodach, co poskutkowało zatrzymaniem dowodów rejestracyjnych i zakazem dalszej jazdy.

Mimo interwencji dyrekcji Rajdu Barbórka, policjanci nie odstąpili od swoich czynności, co wywołało spore oburzenie zarówno wśród startujących załóg, jak też i wśród kibiców, którzy zarzucali funkcjonariuszom nieznajomość... przepisów sportowych.

Tu ważna jest uwaga, że zgodnie z polskimi regulacjami, policjanci jak najbardziej mieli rację. Przy ocenie, czy dany pojazd może poruszać się po drogach publicznych musieli oni wziąć pod uwagę jedynie przepisy Prawa o ruchu drogowym i szczegółowe uregulowania poszczególnych ministrów odpowiedzialnych za wszystko to, co dzieje się na naszych drogach. Policjantów nie interesują regulaminy sportowe, nawet te dotyczące bezpieczeństwa. Funkcjonariuszy obligują ustawy i homologacje.

Absurdy przepisów, a rajdy samochodowe

Jeszcze w grudniu ubiegłego roku zawiązała się oddolna akcja w środowisku motorsportowym, mająca na celu uregulowania statusu pojazdów użytkowanych w sporcie wyczynowym i amatorskim. Sprawa teoretycznie wydawała prosta. Ot, w piśmie skierowanym do Ministrów Sportu oraz Infrastruktury, poproszono o załatwienie problemu, na wzór rozwiązań stosowanych w innych państwach Unii Europejskiej. Pod listem znaleźć można podpisy wielu znakomitych byłych i aktualnych mistrzów kierownicy: Sobiesława Zasady, Andrzeja Jaroszewicza, Macieja Wisławskiego, Krzysztofa Hołowczyca, Kajetana Kajetanowicza, Błażeja Krupy, Adama Polaka czy też Tomasza Ciecierzyńskiego.

Wydawało się, że tak godna reprezentacja pozwoli szybko i sprawnie załatwić sprawę. Tymczasem na szczytach władz nie widać dobrej woli rozwiązania problemu, gdyż Ministerstwo Sportu zasygnalizowało brak kompetencji w tej kwestii, a Ministerstwo Infrastruktury odesłało zainteresowanych do projektu ustawy o homologacji pojazdów oraz ich wyposażenia, będącej obecnie na etapie konsultacji, w której słowa na temat pojazdów sportowych nie ma.

Gdyby ściśle trzymać się obowiązujących przepisów, w samochodach nie można byłoby montować jakichkolwiek elementów, które nie są... zapisane w homologacji danego typu pojazdu. Nawet drobnego światełka, a co dopiero mówić o klatce, specjalnych pasach sportowych, czy innym niezbędnym w rywalizacji sportowej akcesoriach.

Czy w Polsce będą odbywały się rajdy?

Kulminacja problemów z dowodami rejestracyjnymi samochodów sportowych może powrócić wraz z tegorocznym sezonem. Dokładnie pierwszego dnia kwietnia rozpocznie się Rajd Nadwiślański, pierwsza runda Mistrzostw Polski 2022 i wtedy być może przekonamy się, czy wszyscy chętni mogli wystartować w zawodach.

Teoretycznie czasu jest wystarczająco dużo, ale w praktyce sprawa może być trudniejsza niż nam się wydaje. Aby napisać dobre regulacje, należy połączyć siły zarówno władz państwowych, jak też i przedstawicieli Polskiego Związku Motorowego, zajmującego się stroną sportową. Takiej woli na razie jednak nie widać.

Doraźnym rozwiązaniem problemu może być... eksport samochodów rajdowych za naszą południową granicę, czyli na przykład do Czech. Tam, już wiele lat temu pojazdy dostosowane do sportowej rywalizacji dostały specjalny status, umożliwiający użytkowanie ich w czasie zawodów, dojazdu do warsztatu, czy na testy.

Być może zdecydowana większość aut, które pojawią się w tym sezonie na polskich odcinkach specjalnych będzie miała zagraniczne rejestracje i dowody. Wtedy policjanci odetchną z ulgą, ale zawodnicy będą mieli dodatkowy problem.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: rajd samochodowy | wrc
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy