65-letni Lauda ma 5-letniego syna. Mówi o nim, że...

Trzykrotny samochodowy mistrz świata Formuły 1 Austriak Niki Lauda jest przeciwny startom w przyszłości swego syna, pięcioletniego Maksa w zawodach w tej dyscyplinie sportu. Jego zdaniem to bardzo niebezpieczny sport.

"Nie wyobrażam sobie, aby mój syn Max zasiadł kiedyś w kokpicie bolidu Formuły 1, chociaż odmiennego zdanie jest moja żona. To bardzo niebezpieczny sport" - powiedział 65-letni Austriak.  

 Lauda junior uwielbia samochodowy, na razie na poziomie zabawek, i często powtarza "będę mistrzem świata".   

Starszy syn mistrza kierownicy, 35-letni Lukas Lauda tylko dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności wyszedł bez uszczerbku na zdrowiu z wypadku motocyklowego.  

 Niki Lauda zdobył mistrzostwo świata w latach 1975, 1977 i 1984. Jest przedsiębiorcą, właścicielem linii lotniczych Lauda Air, a także dyrektorem sportowym teamu Mercedes GP.  

Reklama

 W wyścigu o Grand Prix na torze w Nuernburgring w 1976 roku, na drugim okrążeniu Lauda wypadł z trasy, uderzył w bandę, a potem w bolid Amerykanina Bretta Lungera. Ferrari Austriaka stanęło w płomieniach, a kierowca został uwięziony we wraku. Zdążył dotkliwie się poparzyć i nawdychać gorących toksycznych gazów, które uszkodziły mu płuca.

Zaraz po wypadku był przytomny, ale później zapadł w śpiączkę. Nie tylko przeżył, ale wrócił potem do rywalizacji, zajmując po sześciu tygodniach nieoczekiwanie czwarte miejsce w Grand Prix Włoch.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy