PINKI - auto, które nie traci na wartości
Na początku 1996 r. zaistniała w naszej rodzinie potrzeba kupna samochodu używanego. Długo zastanawialiśmy się nad marką, przeważyły aspekty ekonomiczne. Zaczęliśmy szukać i przeglądać to, co było w okolicy i nazywało się "garbus". Pierwszy jakiego spotkaliśmy, był różowy, potem niebieski, fioletowy, żółty, czarny, ale w rezultacie wróciliśmy do tego pierwszego. Stał w komisie i był w najlepszym stanie technicznym. 8 marca 1996 roku stał się naszą własnością. Garbus jest z 1971 roku.
Chrom
Skoro wszystko było takie czyste, pomyślałem więc, czemu nie wypolerować bloku, potem głowic zaworów, kanałów na głowicy, tłoków, odchudzić korbowody, dźwigienki zaworowe. Zostały jeszcze blachy do chromowania, ale kto szuka, ten znajdzie. Znalazłem zakład, gdzie można to zrobić, ale wszystkie elementy do chromowania należało przygotować samemu. Więc kolejne wieczory a nawet noce spędzałem w garażu, usuwając farbę z poszczególnych części silnika i polerując je mozolnie. Do wymiany poszły wszystkie nakrętki w silniku na nierdzewne. W końcu powstał mój silnik, wprawdzie tylko 1300, ale mój! Włożyłem go do samochodu w grudniu 1996 roku. Spisuje się super.
Pleksi, orzech i rekin
Wiosną 1997 r. zrobiłem z pleksi przezroczystą pokrywę silnika, aby odsłonić widok na błyszczący podświetlony na czerwono silnik, który od tej pory stał się niespotykaną u nas rewelacją. Na pleksi wygrawerowałem garbusa-rekina. Potem przyszła kolej na dalsze remonty. Usunęliśmy wraz z córką całą konserwację i pomalowaliśmy podwozie na różowo. W 1998 roku zabrałem się za wnętrze. Tapicerka foteli została zrobiona ze skóry przez tapicera. Samodzielnie natomiast ozdobiłem drzwi i tylne obicie skórą i drewnem z orzecha włoskiego. Z orzecha również zrobiłem tablicę rozdzielczą, w której umieściłem zegary. Wprawdzie Eus, ale wszystkie są podłączone i działają. Radio Grundig VW, otrzymało również nowy szyld. Do tego jeszcze progi, również z drewna orzechowego wykonane przeze mnie własnoręcznie. Progi są symetryczne. Po wnętrzu garbusa przyszła kolei na hamulce. Bębnowe przednie okazały się trochę za słabe. Wymieniłem je więc na tarczowe, ale wszystko wcześniej zostało wypolerowane i pochromowane. Pozostałe z tyłu bębny, również pokryłem chromem. W tym samym czasie wymieniłem felgi na Mangelsy. No, teraz to już chyba wszystko. Wszystko? Nie, tu nie ma końca.
Bez końca
W styczniu 1999 roku odkręciliśmy podłogę od nadwozia. Okazało się, że trzeba troszkę pospawać. I tak też zrobiłem. Pożyczyłem spawarkę i do roboty. Znowu całe popołudnia, wieczory i nocki w warsztacie. Po naprawach blacharskich narodził się pomysł namalowania czegoś na podłodze. Kupiłem więc pistolet do airbuszu i do dzieła. Obrazek skończyłem o godzinie 1.30 w nocy. Przedstawia garbusa w ognistej kuli, lecącego w kosmosie nad kulą ziemską. Po dwóch dniach samochód został poskładany, dostał nową uszczelkę, chromowane podkładki i nierdzewne śruby, którymi skręciłem podłogę z budą garbusa. Jednocześnie zamontowałem kolorowe świetlówki pod progami, które w nocy emitują niebieski blask spod samochodu. Obniżyłem również zawieszenie. Wszystkie remonty, przeróbki i udoskonalenia wykonuję samodzielnie. Trwają one kilka lub kilkanaście dni i auto jest znowu na chodzie. Metamorfoza "Pinkiego" trwa cały czas. Praktycznie co zlot zmieniam lub dokładam nowe elementy, np. w 2001 r. włożyłem tłumik własnej konstrukcji oraz dodatkowe podświetlenie samochodu. Imię naszego garbusa przylgnęło do niego z racji koloru. PINKI jest znany pod tym imieniem w gronie "garbusiarzy".
Pojemność silnika 1300 ccm
Koła przód 185x65
Koła tył 195x65
Felgi Mengels
* ten artykuł pochodzi z magazynu którego najnowszy numer dostępny jest w kioskach
Mariusz Kołtuniec