1/4 mili!

Polskiemu Związkowi Motorowemu przybyła kolejna dyscyplina, w której rozgrywane są imprezy z cyklu Mistrzostw Polski. I to dyscyplina, w której jednorazowo zgłasza się ponad 550 uczestników, zaś na starcie pojawia się prawie dwustu!

Mowa o Mistrzostwach Polski w wyścigach równoległych, rozgrywanych na dystansie 1/4 mili. Wyścigi na 1/4 mili, organizowane przez Stowarzyszenie Sprintu Samochodowego, odbyły się na lotnisku w Modlinie już po raz trzeci, jednak po raz pierwszy stanowiły elmiminację MP. Zawodnicy rywalizowali także w zawodach o Puchar PZM.

Organizatorzy zadbali, aby licznie zgromadzona publiczność nie narzekała na brak atrakcji: oprócz tuningowanch aut, pojawiły się także gwiazdy innych dyscyplin sportów motorowych, m.in. Bohdan Ludwiczak i Robert Polak (rallycross), Mariusz Stec (wyścigi górskie, rajdy) czy Piotr Bednarek (wyścigi płaskie). Właśnie para Ludwiczak-Polak dostarczyła największych emocji. Oba samochody (Focus Ludwiczaka i leciwa Celica Polaka) pokazały nieprawdopodobne wprost przyspieszenia; najszybszy Ludwiczak 1/4 mili, czyli ponad 420 metrów, pokonywał w 11,5 sekundy! W finale rozgrywanym pomiędzy oboma wspomnianymi kierowcami rallycrossowymi, po falstarcie Ludwiczaka zwyciężył jednak Robert Polak.

W Modlinie ścigano się na wszystkim. Organizatorzy, oprócz samochodów, wpuścili na tor także motocykle (największe oklaski towarzyszyły powolnym przejazdom mini-motorków) oraz... samochody dostawcze. Jak na debiut w mistrzostwach polski, impreza była bardzo dobrze zorganizowana; w odróżnieniu od innych zlotów tuningowych, w Modlinie panował wręcz idealny porządek.

Reklama

Czy taka dyscyplina sportu ma sens? Umiejętności kierowców sprowadzają się do jak najbardziej efektywnego startu, co przy mocach aut sięgających 600 KM nie jest zbyt łatwe. Potem już tylko jak najszybciej do przodu. Pole do popisu mają za to zarówno profesjonalne firmy tuningowe. W większości oglądanych samochodów bagażniki wypełnione były butlami z gazem. Czy są więc to zawody kierowców, czy pokaz możliwości technicznych? I to możliwości, których w normalnej jeździe się nie wykorzystuje. Całość wygląda tak, jakby nad rozbudową silników czuwali fizycy - naukowcy, obliczający ilość wtryskiwanego do cylindrów podtlenku azotu czy propanu, a nie elektronicy i mechanicy.

Może wyjściem z sytuacji jest przygotowanie w przyszłym roku reguł; aminu technicznego, kompatybilnego z wyścigowymi regulaminami grupy H, w którym silniki mogą być zasilane jedynie "normalnym" paliwem? Można także podzielić startujące auta na dwie grupy: auta używające ropy i benzyny oraz pojazdy napędzane źródłami alternatywnymi, w tym także metanolem (używanym np. w wyścigach w USA). Warunkiem byłaby jednorodność stosowanego paliwa. Zapraszamy do dyskusji.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wyścigi | 1/4 mili
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy