Polonez był zbyt luksusowy
W 1981 roku załamał się eksport samochodów wyprodukowanych na warszawskim Żeraniu, a polscy użytkownicy narzekali na ich fatalną jakość.
Oficjalne pisma rozpoczynają totalny atak na FSO. Pojawiają się żądania zaprzestania produkcji samochodów i przestawienia fabryki na inne wyroby.
Polonezowi zarzuca się zbyt wielki luksus, jak na potrzeby przeciętnego Polaka. Dyrektor techniczny fabryki Marian Karwas opracowuje więc z myślą o polskim rynku program "pauperyzacji" poloneza - odarcia go z wszelkich ozdób, a zwłaszcza drogich materiałów importowych i zastąpienie ich czymś krajowej produkcji.
Ale to stanie się dopiero za dwa lata, tuż po stanie wojennym. Tymczasem FSO nawiązała kontakt z Agromą, która proponuje żerańskiej fabryce produkcję części zamiennych dla przemysłu piekarniczego i mleczarskiego, a w ciągu dwóch lat miała umieścić na Żeraniu wyrób jakichś maszyn do produkcji rolnej. To byłaby alternatywa, gdyby władza rzeczywiście zdecydowała o zakończeniu produkcji aut w FSO.
Karwas nie dał jednak za wygraną i kazał budować prototypy polonezów pick-upów dla rolników i rzemiosła, licząc, że one pociągną sprzedaż. Dodatkowo OBR skonstruowało dużą, trzymetrową przyczepę, którą mogłyby ciągnąć takie pick-upy.
Oba pojazdy zaprezentowano w listopadzie 1981 r. uczestnikom obrad Związkowej Rady Przedsiębiorstwa Związku Zawodowego Metalowców (branżowego).
O ile dwuosiowa przyczepa prezentowała się znakomicie, o tyle pick-up był koszmarkiem. Do odciętej na słupku środkowym przedniej części poloneza dospawano odciętą od pick-upa 125p skrzynię ładunkową. Nawet nie próbowano tego zatuszować. To był chyba najbrzydszy prototyp, jaki wyszedł z OBR, ale przetarł drogę truckowi, który narodził się 5 lat później i miał podbić USA. Ale o tym w kolejnych odcinkach Kulisów Polskiej Motoryzacji. A tutaj poprzednie odcinki z tego cyklu.
Zbigniew D. Skoczek