Łada zdetronizuje Skodę?
W bloku wschodnim Łada była tym, czym dla reszty mniej socjalistycznego, acz bardziej cywilizowanego świata - Mercedes. Niezależnie od modelu, samochody z Togliatti przez wiele lat stanowiły szczyt wschodniej technologii.
W porównaniu ze skodami, wartburgami, czy produktami rodzimej FSO, auta od Wielkiego Brata charakteryzowały się nie tylko lepszym wyposażeniem, ale również zdecydowanie lepszymi osiągami.
Złote czasy zaczęły się dla Łady w latach sześćdziesiątych, kiedy Rosjanie, podobnie jak Polacy, skupili się na współpracy z włoskim Fiatem. Zakupiono wówczas licencję fiata 124, a w kwietniu 1970 roku rozpoczęto produkcję WAZ2101 - popularnego żiguli. Co sprawiało, że na te auta spoglądano w PRL z zazdrością? Rosjanie dysponowali zdecydowanie większymi środkami finansowymi na zakup licencji, więc Fiat nie szczędził nowoczesnych rozwiązań technicznych, jak chociażby mocniejszych silników. Wariacji na temat żiguli było wiele. W ofercie pojawiały się kolejne, zmodernizowane wersje (2103, 2106). Szczytową formą ewolucji modelu była odmiana 2107 (w nieprzerwanej produkcji od 1984 roku), która dzięki chromowanej osłonie chłodnicy zyskała sobie miano E-klasy wschodu.
Tłuste lata
Ze sprzedażą samochodów nigdy nie było problemów. Na nowe auto czekało się latami, używane, na giełdach, osiągały astronomiczne wartości. W 1984 roku na rynek wprowadzono model samara, który z miejsca stał się marzeniem wszystkich kierowców w krajach bloku wschodniego. Zaprojektowany przy współpracy z Porsche silnik, nowoczesny układ napędowy (napęd na przednią oś, kolumny McPhersona) i przestronne wnętrze sprawiły, że samochód stał się rynkowym hitem. Fabryka znów pracowała pełną parą, po auto ustawiały się kolejki. Niestety, przynajmniej dla Łady, w 1989 roku upadł znienawidzony przez Europę mur berliński, a to oznaczało, że produkty z Togliatti będą się od tej pory mierzyć nie tylko ze skodą, wartburgiem czy FSO, ale również z samochodami z zachodu.
Wynik tej konfrontacji, mimo całkiem niezłego produktu, jakim była wówczas samara, łatwo było przewidzieć. Łady nie wytrzymywały konkurencji z używanymi pojazdami z zachodu, niedbały montaż i "duże tolerancje" względem materiałów użytych do budowy sprawiły, że wiele samar zużywało ogromne ilości oleju, a ich karoserię błyskawicznie atakowała "czerwona zaraza".
Chude lata
Lata dziewięćdziesiąte to dla Łady najtrudniejszy okres w historii. Mimo wprowadzenia kilku nowych modeli (110, kalina) marka całkowicie zniknęła z krajów, w których jeszcze do niedawna stanowiła synonim prestiżu, skutkiem czego produkcja systematycznie malała. Światowy krach gospodarczy, sprawił, że na tle czarnych chmur, które od dawna gromadziły się nad producentem z Togliatti pojawiły się też sępy... Sytuacja na rosyjskim rynku stała się dramatyczna, zapotrzebowanie na nowe samochody spadło aż o 50%.
Co dalej?
Czy Łada podzieli los Wartburga i FSO? Chociaż jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to jedynym możliwym scenariuszem, od tego czasu szanse na przetrwanie tego producenta znacznie wzrosły. O marce przypomniał sobie bowiem - pod "subtelnym" naciskiem rosyjskich władz - koncern Renault, do którego należy 25% udziałów firmy. Inwestycje w Ładę są jednak dość ryzykowne. W zeszłym roku, za swoje udziały Renault zapłaciło Rosjanom miliard dolarów. Dzisiaj papiery te nie są warte więcej niż 200 mln dolarów. Mimo tego, Francuzi, zachęceni sukcesem rumuńskiej Dacii, zdecydowali się wyłożyć kolejne pieniądze.
Początkowo planowano, że w Togliatti uruchomiona zostanie produkcja logana, tyle tylko, że samochód występować będzie pod marką Łada. Wygląda jednak na to, że menedżerowie Renault zdecydują się na inne rozwiązanie. Rzecznik francuskiej firmy powiedział ostatnio, że Renault zamierza postąpić z Ładą tak, jak Volkswagen poradził sobie w początku lat dziewięćdziesiątych ze Skodą.
Na nowy, zbudowany na wspólnej platformie Renault i Nissana, model z Togliatti przyjdzie nam trochę poczekać. Rozpoczęcie produkcji planowane jest na lata 2012-2014. Tymczasem Francuzi postanowili skupić się na podniesieniu jakości oferowanych już przez Ładę pojazdów. Na pierwszy ogień iść ma popularna w Rosji łada kalina - niewielki samochód z pogranicza segmentów B i C. Wprawdzie oficjalne komunikaty wspominają jedynie o poprawie jakości, niewykluczone, że pod maską kaliny już wkrótce spotkać będzie można nowoczesne, ekonomiczne jednostki napędowe Renault.
Świetlana przyszłość?
Czy kalina ma szansę stać się drugą skodą felicią i przekonać do rosyjskiego producenta nabywców na zagranicznych rynkach? Póki co, jest to raczej wątpliwe, ale z pomocą Renault na nieprzewidywalnym rosyjskim rynku auto znów może stać się hitem sprzedaży, dając firmie czas na technologiczne (i mentalne?) przygotowanie się do produkcji dużo nowocześniejszych pojazdów.
Jeśli plan się powiedzie, niewykluczone, że już za 8-10 lat znów z uznaniem oglądać się będziemy za ładami. Podobnie jak dziś spoglądamy na produkty Skody czy Dacii, które mimo kryzysu radzą sobie na rynku świetnie. W przeciwieństwie do nikomu w świecie nieznanej FSO, w której Polacy pod amerykańską marką składają właśnie koreańskie chevrolety, ku chwale właścicieli firmy z Ukrainy.