Jak Lexus zmienił samochodowe oświetlenie

Trudno wyobrazić sobie współczesną motoryzację bez reflektorów w technologii LED czy sprytnych systemów adaptacyjnych świateł. Ale te rozwiązania nie trafiłby na nasze drogi, gdyby nie kreatywność inżynierów Lexusa.

LED to skrót od słów Light Emitting Diode oznaczających diodę elektroluminescencyjną - element półprzewodnikowy, który emituje światło, gdy przepływa przez niego prąd. Podstawowym elementem każdej diody jest maleńka płytka kryształu. To właśnie ona generuje światło. Co ciekawe, pojedyncza dioda LED wytwarza światło monochromatyczne, czyli o jednej barwie. By uzyskać kolor zbliżony do białego, należy połączyć kilka barw. Jednak częściej używa się luminoforu, który po oświetleniu go światłem ultrafioletowym lub niebieskim daje światło białe. Diody LED były używane w samochodach już lata temu, ale najczęściej jako czerwone światła hamowania. Odkryto bowiem, że szybciej zaczynają świecić od konwencjonalnych żarówek.

Reklama

Na przód samochodów oświetlenie LED przeniósł Lexus. Korzystając z techniki wytwarzania światła o białej barwie w 2007 roku jako pierwszy producent wprowadził LED-owe światła mijania do seryjnego auta. Takie reflektory otrzymała wtedy flagowa limuzyna marki, czyli model LS. A dzisiaj półprzewodnikowe światła przednie stają się standardem w coraz większej liczbie samochodów. Oświetlenie LED ma bowiem wiele zalet - nie tylko działa szybciej, ale również jest dużo bardziej trwałe.

Lexus jest również autorem pierwszego drogowego auta w historii z systemem adaptacyjnych świateł drogowych. To innowacyjne rozwiązanie japońska marka wprowadziła w 2012 roku, tym razem również do modelu LS. System AHS, czyli Adaptive High-beam System jest rozwinięciem funkcji automatycznych świateł drogowych (Automatic High Beam - AHB), która po wykryciu przez kamerę innego pojazdu znajdującego się przed samochodem samoczynnie przełącza światła z drogowych na mijania. A gdy minie ryzyko oślepienia innego kierowcy, z powrotem włącza światła drogowe. Jednak klasyczne światła mijania dużo gorzej oświetlają pobocze.

I właśnie po to, aby wyeliminować tę niedogodność Lexus stworzył system AHS. Pierwotnie układ bazował na specjalnych przesłonach wbudowanych w reflektory. Dzięki informacjom z kamery kierowały one strumień światła w taki sposób, by dobrze doświetlić drogę, jednocześnie nie oślepiając innych kierowców. W 2014 japońska marka wprowadziła jednak rozwinięcie systemu, opracowane z myślą o autach wyposażonych w światła LED. W tym systemie emisja każdej diody jest kontrolowana indywidualnie i w czasie rzeczywistym. W efekcie udało się uzyskać precyzję snopa światła dochodzącą do 1,7 stopnia.

W tym roku japońska marka przy okazji prezentacji odświeżonego modelu RX pokazała system BladeScan AHS. Rozwiązanie bazuje na modułach zlokalizowanych w wewnętrznych narożnikach obu reflektorów. Ich sekretem są dwie szybko obracające się zwierciadła o kształcie przypominającym łopatki wiatraka. Efekt działania układu jest podobny - dzięki synchronizacji obrotów luster oraz dynamicznemu włączaniu i wyłączaniu poszczególnych diod niektóre obszary przed samochodem mogą zostać zaciemnione.

Ale technologia BladeScan jest bardziej precyzyjna niż dotychczasowe rozwiązania. Dokładność strumienia światła w przypadku tego systemu dochodzi do 0,7 stopnia. BladeScan pozwala również na redukcję liczby emiterów światła, więc zmniejsza koszty. A co najważniejsze poprawia widoczność. Lexus przekonuje, że w przypadku nowego RX-a w nocy kierowca będzie mógł dostrzec pieszego na skraju drogi z dystansu nawet 56 m, kiedy w przypadku dotychczasowego systemu ta odległość wynosi 32 m.


Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy