"Garbate" auta
Gdy powstawał projekt citroena 2 CV, ówczesny dyrektor generalny tej firmy Pierre Julies Boulanger oznajmił swoim konstruktorom, że ma to być taki samochód, w którym pomieści się swobodnie cztery osoby wraz z koszykiem zawierającym 60 jaj, z których podczas jazdy z prędkością 50 km/godz. nie może zrobić się jajecznica.
Trudno orzec, na czym polega fenomen "garbatych" aut. Jaka tajemnica kryje się w tych, na pozór mało efektownych samochodach, że z czasem stają się one niemalże przedmiotem kultu. Nikogo nie powinno dziwić uwielbienie, jakim obdarza się wozy takich marek, jak Bugatti czy Ferrari, ale przecież volkswagen garbus, citroen 2CV, ford ka czy PT cruiser to przecież samochody wytwarzane masowo.
"Garbusów" wyprodukowano 21 mln. Citroenów 2CV w ciągu 40 lat wytworzono prawie 4 mln egzemplarzy. Były zaprojektowane z myślą o zwykłym człowieku, któremu nie wiodło się najlepiej. W związku z tym ich konstrukcja była maksymalnie uproszczona. Miały być to auta tanie, łatwe w obsłudze i ekonomiczne.
Gdy powstawał projekt citroena 2 CV, ówczesny dyrektor generalny tej firmy Pierre Julies Boulanger oznajmił swoim konstruktorom, że ma to być taki samochód, w którym pomieści się swobodnie cztery osoby wraz z koszykiem zawierającym 60 jaj, z których podczas jazdy z prędkością 50 km/godz. nie może zrobić się jajecznica. O prostocie tego auta najlepiej świadczy fakt, że początkowo miał on tylko jeden reflektor przedni i był zupełnie pozbawiony kierunkowskazów, a gdy pojawił się na Salonie Paryskim w 1948 roku, zyskał przydomek "brzydka kaczucha". Nie przeszkodziło mu to jednak podbić serc Francuzów. W 1951 roku trzeba było czekać na 2CV nawet pół roku. "Kaczka" była produkowana przez 40 lat, a ostatni egzemplarz opuścił zakłady w Mangualde w Portugalii dopiero 27 lipca 1990 roku. Dzisiaj samochód ten stał się dla wielu autem kultowym - podobnie jak porsche 911 czy każde ferrari.
Tak samo potoczyły się losy volkswagena garbusa. Ma on fanów na całym świecie, zrzeszonych w tysiącach klubów. Corocznie spotykają się oni na zlotach, gdzie można spotkać kilkadziesiąt wersji tego auta. Zresztą nadal w meksykańskim Pueblo zjeżdża z taśm fabryki 100 sztuk nowiutkich "chrabąszczy" dziennie i wszystko wskazuje na to, że volkswagen "wjedzie" w trzecie tysiąclecie. Będzie to bezprecedensowe wydarzenie w dziejach motoryzacji dlatego, że po raz pierwszy kopia będzie produkowana równolegle z oryginałem. Tą kopią jest new beetle - nowy garbus, który pojawił się w sprzedaży jesienią ubiegłego roku. Mimo że jest większy od swojego protoplasty, do złudzenia przypomina go kształtem karoserii. Czy zyska również miano auta kultowego jak jego dziadek? Zobaczymy.
O tym, że idea "garbusa" jest wiecznie żywa, najlepiej świadczy fakt, iż ostatnio Chrysler przedstawił ofertę dla Chin prawie do złudzenia przypominającą citroena 2CV. Nawet jego nazwa brzmi podobnie chrysler CCV (China Concept Vehicle), co równie dobrze można zapisać jako 2CV. Francois Castaing, odpowiedzialny za produkcję auta przyznał, że CCV to ten sam duch i ta sama forma, swoisty ukłon w stronę legendarnego "brzydala". I tak jak przed 50 laty liczą się tu przede wszystkim niskie koszty zakupu i eksploatacji.
Na koniec koniecznie trzeba wspomnieć o jeszcze jednym "garbusie", chryslerze PT cruiser. Gorące przyjęcie, z jakim spotkało się to niezwykle oryginalne auto, najlepiej świadczy o tym, że garbaty kształt karoserii ma w sobie coś urzekającego i wyzwala w nas same pozytywne uczucia. Może właśnie za to kochamy te samochody?