Europejska koalicja przybiera na sile. Euro 7 będzie zablokowane?

Proponowana przez UE norma Euro 7, która ma na celu zaostrzenie norm emisji spalin, nie wszystkim europejskim krajom przypadła do gustu. Koalicja przeciwko nowym przepisom rośnie na sile, a to może skutkować całkowitym ich zablokowaniem.

W Europie wciąż rośnie opór wobec planów wprowadzenia normy Euro 7. Celem nowych przepisów, które teoretycznie miałyby obowiązywać od 2025 roku, jest zaostrzenie norm emisji spalin tlenków azotu, szczególnie w przypadku silników wysokoprężnych. Kontrowersyjne zmiany początkowo miałyby dotyczyć samochodów osobowych i dostawczych, później także autobusów i ciężarówek.

Włoski minister ostro o Euro 7

Obecnie wśród krajów sprzeciwiających się nowym przepisom jest m.in. Polska, Rumunia, Bułgaria, Portugalia, Słowacja, Węgry, Czechy i Francja. Jak się okazuje - przyłączenia się do kolacji przeciwko Euro 7 chcą także Włochy.

Reklama

Niedawno do sprawy odniósł się włoski minister transportu Matteo Salvini, który jednoznacznie stwierdził, że proponowane przez Unię Europejską zmiany w przepisach są błędne już na poziomie podstawowych założeń. Salvini podkreślił także, że nie wnoszą one nic w kwestii ochrony środowiska, a jedynie utrudniają życie producentom. Na koniec swojego przemówienia minister zaznaczył, że Włochy oraz wspomniani wcześniej koalicjanci mają wystarczającą liczbę głosów, by całkowicie pogrzebać projekt o nazwie Euro 7.

Dlaczego Euro 7 budzi kontrowersje?

Chociaż wprowadzenie normy Euro 7 początkowo miało służyć za kompromis pomiędzy ochroną środowiska, a potrzebami rynku motoryzacyjnego, ostatecznie jej projekt nie spodobał się nikomu - ani organizacjom ekologicznym, które uważają, że jest zbyt mało ambitna, ani producentom samochodów, dla których jest zbyt restrykcyjna.

Koncerny samochodowe stawiają sprawę jasno - wprowadzenie proponowanych zmian zauważalnie odbiłoby się na rozwoju tańszych modeli elektrycznych i zmusiło do wydawania gigantycznych sum pieniędzy na stworzenie nowych układów napędowych lub przynajmniej kolejnych systemów oczyszczania spalin.

Przyjęcie normy Euro 7 w obecnej formie stworzyłoby konieczność sprostania nowym wymaganiom technicznym i technologicznym, a to oznaczałoby, że ceny aut poszybowałyby w górę.

Unia Europejska ma inne zdanie

Komisja Europejska zdaje się mieć jednak inne zdanie. Zdaniem Brukseli norma Euro 7 jedynie w niewielkim stopniu odbije się na cenach samochodów bo średni koszt implementacji w autach osobowych ma wynosić między 90 a 150 euro.

UE podkreśla także, że nowe przepisy to konieczność. Bez nich bowiem szkodliwe emisje pochodzące z transportu samochodowego już wkrótce mogą osiągnąć poziom krytyczny.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: euro 7 | Włochy | Unia Europesjka | emisja spalin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy