Toyota GT 86. Tylko 200 KM czy aż 200 KM?
Podobno jeden z potencjalnych klientów chciał kupić Toyotę GT 86 dla żony. Przymierzył się do tego auta i zmienił zdanie. Żonie poszuka czegoś innego, a Toyotę... zamówił dla siebie.
W polskich salonach Toyoty już dawno nie było tak gorąco. Po sześciu latach przerwy japoński gigant powrócił do tradycji, i zaprezentował rasowy samochód sportowy: skonstruowany wspólnie z Subaru model GT 86. Ma muskularne nadwozie, idealne proporcje, a w jego bezkompromisowo sportowym wnętrzu zadbano o każdy detal. Jest adresowany do osób, które mają doświadczenie za kierownicą i potrafią czerpać z jazdy przyjemność.
Bardzo pozytywnie zaskakuje jakość wykonania poszczególnych detali. Nic nie skrzypi, tworzywa sztuczne robią wrażenie wyszukanych, są świetnie dopasowane, nie wydzielają przykrych zapachów. Nigdzie nie widać oszczędności. Dominuje głęboka czerń, plastik imitujący matowe aluminium, odrobina karbonu i czerwień, dawkowana z umiarem w gustownych akcentach.
Auto kosztuje niespełna 130 tys. zł. Tylko. Bo za rasowy, dobrze wyposażony samochód sportowy, który ma wielkie zadatki na auto kultowe, równie dobrze można było zażądać choćby o 20 tys. zł więcej. Długa, nisko poprowadzona maska, muskularny tył. Na dodatek oryginalnie profilowany dach i drzwi bez ramek. Pod maską dwulitrowy, wolnossący boxer, napęd na tylne koła i zeszperowany dyferencjał. Takiego auta w tym przedziale cenowym dawno nie było. Seryjnie samochód jest w zasadzie kompletnie wyposażony. Dopłaty wymaga jedynie lakier metalik (3 tys. zł). Droższą o 7 tys. zł wersję Prestige można sobie spokojnie darować. Wyróżniają ją jedynie skórzana tapicerka i podgrzewane fotele.
Auto prezentuje swoją naturę już na wstępie. Wysoki próg, bardzo nisko osadzony fotel i niemal pionowo zamocowana kierownica. Żeby zająć miejsce trzeba się trochę wysilić. I lepiej nie robić tego na ciasnym parkingu.
Toyota GT 86 seryjnie obywa się bez kluczyka. Wystarczy pilot schowany w kieszeni. Silnik uruchamia się dużym przyciskiem na konsoli centralnej. Po naciśnięciu słychać soczyste bruumm. Jeśli ktoś chce dyskretnie wymykać się z pracy przed siedemnastą, powinien poszukać innego auta. W tej Toyocie wydech jest równie ważny jak cała reszta.
Biegi zmienia się w iście sportowym stylu. Drogi lewarka są wyjątkowo krótkie, a poszczególne przełożenia zaskakują twardo i wyraźnie. Jeśli ktoś chce poczuć się jak w Ferrari - może dopłacić 7 tys. zł za przekładnię automatyczną i łopatki do zmiany biegów pod kierownicą. Szkoda, że jest to zwykły automat, a nie skrzynia dwusprzęgłowa. Za komfort płacimy gorszym przyspieszeniem i niższą prędkością maksymalną.
Jednostka z przeciwsobnym układem cylindrów kręci się do 7500 obr.min. Do 3 tys. jest łagodna i zaskakująco oszczędna. Powyżej bierze się ochoczo do pracy, a od 5 tys. obr. wariuje i daje z siebie wszystko. Aby nie brakło jej pary, każdy cylinder wyposażono w dwa wtryskiwacze. Jeden wkręcony bezpośrednio do komory spalania, drugi tradycyjnie do kolektora ssącego. Paradoksalnie taki układ gwarantuje nie tylko swobodną pracę w całym zakresie obrotów, ale także wyjątkowo oszczędne obchodzenie się z drogocennym paliwem. Jeśli kierowca nie przekracza 3 tys. obr./min, GT 86 na każde 100 km potrzebuje zaledwie 8,5 litra benzyny (producent zaleca paliwo 98-oktanowe). I to w mieście. Podczas szybkiej, ale nie wyścigowej jazdy w trasie zużycie jest o ponad pół litra mniejsze.
Producent szczyci się tym, że udało mu się idealnie zbalansować ten tylnonapędowy model. Tak jest w istocie. Niezależnie od tego, czy kontrola trakcji jest włączona czy nie, samochód świetnie się prowadzi. Żywiołem są serpentyny. Na autostradzie trzeba się już skupić nad kierownicą. Oczywiście - w tej samej cenie są szybsze auta. Są także takie, które lepiej hamują. Ale takiej kontroli na szybko pokonywanych zakrętach nie daje chyba żaden z nich.
W trasie kierowca ma do wyboru dwa wyjścia. Może możliwie szybko wrzucić szósty bieg i leniwie podążać do celu. Leniwie nie znaczy wolno, bo za kierownicą GT 86 prędkość 160 km/h jest odczuwalna tak jak 80 km/h w Aurisie. Można oczywiście spiąć ostrogi i zrobić większy użytek z pedału gazu. W razie potrzeby auto osiąga setkę w 7,5 sekundy.
A jeśli samochód przyjmie się na światowych rynkach (póki co wszystko na to wskazuje) pojawienie się mocniejszych i droższych wersji będzie tylko kwestią czasu.
Tekst i zdjęcia
Jacek Ambrozik
Toyota GT 86
Cena egzemplarza w bazowej wersji wyposażenia z tym silnikiem: 129 900 zł
Cena wersji Prestige: 136 900 zł
Silnik: benzynowy, czterocylindrowy, z przeciwsobnym układem cylindrów o pojemności 1998 ccm
Osiągi:
0-100 km/h: 7,6 s
V max: 226 km/h
Spalanie w teście: 7,5-8,8 l/100 km
Moc max. 200 KM
Max mom.obr.: 205 Nm