Szybka i piękna włoszka
Jest czerwona, piękna i piekielnie szybka - właśnie taka, jak być powinna. Na testy do naszej redakcji trafiła Alfa Romeo 147 GTA. Pojazd ten, jeden z najmocniejszych w historii włoskiej firmy, jest napędzany 3.2-litrowym silnikiem V6 o mocy 250 KM. Jego prędkość maksymalna to 246 km/h, a setkę ze startu zatrzymanego włoszka osiąga już po 6.3 s.
Skrót GTA rozwija się jako Gran Turismo Alleggerita. Alleggerita oznacza "odciążona", bo tym cechowały się dawne wyczynowe Alfy oznaczane tym skrótem. Trzeba powiedzieć od razu, że 147 GTA poza nazwą nie ma z nimi nic wspólnego.
Wyposażona jest bowiem we wszystko, co można sobie wyobrazić: dwustrefową klimatyzację, elektryczne szyby i lusterka, system audio, podświetlane lusterka wewnętrzne, uchwyty na kubki czy sześć poduszek powietrznych. To wszystko waży, dając w sumie 1360 kg. Stąd, aby zapewnić przyzwoite osiągi konstruktorzy musieli opracować potężny silnik.
Rodowód tej 6-cylindrowej jednostki sięga jeszcze lat siedemdziesiątych, gdy silniki o pojemnościach 2.5 i 3 litry były montowane wzdłużnie w modelach GTV i GTV6. Następnie ten sam, wówczas jeszcze 12-zaworowy silnik montowany był (już poprzecznie) w modelu 155. Po wyposażeniu w 24-zaworową głowicę, dzięki czemu moc wzrosła ze 160 do 190 KM, silnik ten, o pojemności 2.5 l, trafił do popularnej 156-tki.
Opracowując silnik do GTA, włoscy inżynierowie zwiększyli skok tłoka, przez co uzyskali pojemność 3.2 l i moc 250 KM. Na jednego KM przypada więc niespełna 5.5 kg, co zapewnia wyśmienite osiągi - prędkość maksymalną 246 km/h i przyspieszenie do setki w 6.3 s.
Sylwetka 147 GTA budzi zaciekawienie i przyciąga wzrok przechodniów i innych kierowców. Włosi nie przesadzili ze spojlerami, auto nie razi ostentacyjną demonstracją. Dołożono nakładki na progi, zmieniono kształty zderzaków. Mimo tego, auto nie ma wiele wspólnego ze "zwyczajną" 147. Ma szersze błotniki, inny kształt maski. Wspólny jest chyba tylko dach.
Natychmiast po zajęciu miejsca za kierownicą czuć, że nie mamy do czynienia z autem przeciętnym. Świetne fotele opatulają nas zapewniając rewelacyjne trzymanie boczne. Przed oczami mamy podświetlane na czerwono zegary, które umieszczono w głębokich tunelach. W sumie słusznie - po co pasażer ma się stresować osiąganymi prędkościami?
Odpalamy. Od razu do uszu dociera basowy dźwięk. Jest to unikalna kompozycja dźwięku silnika i wydechu. Dodajemy gazu - silnik szybko wkręca się na obroty, jednocześnie dźwięk zmienia się, mniej słychać wydech, a bardziej - "fałszóstkę". Sprzęgło, jedynka, gaz. Samochód niezbyt ochoczo rusza od najniższych obrotów, szybko jednak nabiera ochoty do życia. Po przekroczeniu trzech tysięcy to już jest moment, gdy wskazówka na obrotomierzu znajduje się na czerwonym polu i konieczna jest zmiana biegu. A przebiega ona bezproblemowo. Skrzynia posiada sześć przełożeń, krótkie skoki lewarka i jest bardzo precyzyjna.
Szybko przyspieszając na koleinach trzeba mocno trzymać kierownicę. Mimo szerokich opon (225/45 R17) ASR nie radzi sobie z całkowitą likwidacją poślizgu kół napędzanych i samochód szybko zaczyna "myszkować" po drodze. Dla mniej wprawnego kierowcy opanowanie nie musi być proste - układ kierowniczy ma zaledwie 1.7 obrotu od oporu do oporu, co może wywoływać wrażenie nerwowości.
Takie zestopniowanie, wraz z rewelacyjnym sztywnym zawieszeniem świetnie sprawdza się jednak w czasie dynamicznej jazdy po zakrętach. Samochód posłusznie, bez protestu, pisków opon czy przechyłów, reaguje na najmniejszy ruch kierownicy i obiera nowy tor jazdy. Jest przy tym delikatnie podsterowny - gdy zdecydowanie przesadzimy z prędkością wchodząc w zakręt zacznie wyjeżdżać przez przód - ciężki silnik umieszczony z przodu robi swoje.
Przy okazji warto zauważyć, że nie można pokładać pełnego zaufania w elektronice. Na ciasnym, źle wyprofilowanym zakręcie nie ma większych przeszkód, by wymusić na samochodzie ucieczkę tyłu, a więc zachowanie nadsterowne. Wystarczy połączyć zaciśnienie zakrętu kierownicą z gwałtownym ujęciem gazu. I, mimo VDC (alfowskiego odpowiednika ESP) trzeba "łapać tył" za pomocą kontry.
W szybkiej, ale zupełnie cywilnej jeździe samochód sprawuje się jednak rewelacyjnie. Błyskawicznie przyspiesza, równie dobrze hamuje i wchodzi w zakręty. Przy wyższych prędkościach trzeba jedynie uważać na poprzeczne nierówności, bowiem sztywno zestrojone zawieszenie może nie nadążać z ich wybieraniem.
Jak zawsze w życiu, za przyjemności trzeba płacić. Nowa 147 GTA kosztuje ponad 150 tysięcy złotych. Po roku można próbować ją sprzedać za... mniej więcej 100 tysięcy złotych. Na ten samochód stać więc tylko bogatych. Tak bogatych, że nie będą zwracali uwagi, że przy autostradowej jeździe z prędkościami zbliżonymi do maksymalnych na stację benzynową trzeba zjeżdżać... co godzinę i 15 minut! Niewiele lepiej jest w jeździe miejskiej, podczas której 63-litrowy bak wystarcza na około 350 km! Spalanie spada do rozsądnych rozmiarów (12 l/100 km) dopiero podczas jazdy na trasie z prędkościami rzędu 140-160 km/h.
147 GTA nie jest więc autem dla każdego, nie jest również w żadnym wypadku autem praktycznym. Jednak jej prowadzenie sprawia bardzo wiele przyjemności. Kierowca ma uczucie zespolenia z samochodem i pełnego panowania nad sytuacją. A za to niektórzy fani motoryzacji są w stanie zapłacić bardzo dużo.
TUTAJ galeria zdjęć z testów.