Reklama

O tym, jak ambitne są plany Japończyków mogliśmy się przekonać w marcu tego roku, podczas zapowiedzi wprowadzenia sześciu nowych zelektryfikowanych modeli. Zakładają one rezygnację z wprowadzania pojazdów z silnikami spalinowymi od 2023 roku. W konsekwencji już w 2026 roku 75 proc. sprzedaży mają stanowić auta zelektryfikowane. W 2028 roku mamy zobaczyć pierwszy seryjny model wykorzystujący baterie ze stałym elektrolitem. Od 2030 Nissan będzie marką wyłącznie elektryczną.

Dwa nowe modele Nissana, to w pewnym sensie pierwszy krok w kierunku realizacji powyższego programu. Krok, który nie tylko wyznacza "początek nowej ery elektrycznej mobilności marki", ale także stara się przekonać do słuszności tych założeń. W jaki sposób? Między innymi poprzez wprowadzenie do jednego ze swoich bestsellerów, nowego układu napędowego o nazwie e-Power.

Nissan Qashqai e-Power - hybryda, niczym elektryk

Chociaż obecna generacja Qashqaia jest z nami od 2021 roku, dopiero teraz otrzymała napęd hybrydowy. Napęd nie byle jaki, bowiem wykorzystujący do pracy głównie silnik elektryczny.

Na układ e-Power składa się akumulator uzupełniony trzycylindrowym, turbodoładowanym silnikiem benzynowym o pojemności 1,5 litra, generującym moc 158 KM. W skład zespołu napędowego wchodzi także generator prądu, falownik oraz silnik elektryczny o mocy 190 KM.

Jednostka spalinowa pełni w nim rolę generatora prądu, który wytwarza energię elektryczną, a następnie przekazuje ją bezpośrednio do akumulatora, silnika elektrycznego lub obu jednocześnie. Chociaż podobne rozwiązanie można znaleźć w samochodach konkurencji, w przypadku Qashqaia silnik spalinowy nie jest w żaden sposób połączony z kołami.

Efektem tego są wrażenia z jazdy zbliżone do poruszania się klasycznym elektrykiem. Ponieważ jedynym źródłem napędu kół jest silnik elektryczny, cały układ reaguje natychmiastowo, a Qashqai e-Power robi wrażenie bardzo dynamicznego. Przy tym wszystkim praca samochodu jest niemal bezgłośna i nawet podczas mocniejszego wciśnięcia gazu, odgłosy silnika spalinowego nie powodują krwawienia z uszu. To z kolei przekłada się na wysoki komfort podróży, podczas której większość kilometrów mija przy akompaniamencie jedynie szumu powietrza.

Taka konstrukcja napędu przekłada się także na obniżone spalanie, które w naszym przypadku - po przejechaniu zróżnicowanej pętli w okolicach Sztokholmu - wynosiło zaledwie 5 litrów na 100 kilometrów. To naprawdę dobry wynik, zwłaszcza przy zestawieniu z wyżej wspomnianą dynamiką samochodu. Koledzy dysponujący nieco lżejszą stopą dobijali nawet wartości w granicach 4 litrów, chociaż nie oszukujmy się - przy tak restrykcyjnych przepisach i ciągłych ograniczeniach prędkości, jakie posiada Szwecja - o taki wynik nie trudno.

Na szersze wrażenia z jazdy hybrydowym Qashqaiem  przyjdzie pora, gdy samochód trafi do naszej redakcji na oficjalne testy. Wtedy postaramy się ocenić realne spalanie względem naszych, polskich warunków.  Trzeba jednak przyznać, że już teraz samochód przekonał nas do siebie i jesteśmy pewni, że ma szanse mocno namieszać w swoim segmencie. Przynajmniej jeśli nikogo nie przerazi cena. Ta zaczyna się bowiem od 173 700 zł. To sporo, jak za - mimo wszystko - crossovera.

Nissan Ariya - elektryk z japońską duszą

Nieco inaczej przedstawia się sytuacja w przypadku modelu Ariya. To właśnie tym samochodem Nissan chce wypłynąć na szerokie wody elektryfikacji i jednocześnie stawić czoła mocno już doświadczonej konkurencji. Japoński producent nie daje jednak za wygraną i z dumą podkreśla, że nowy elektryczny crossover to kwintesencja dotychczasowej wiedzy i doświadczenia marki w tworzeniu bezemisyjnych samochodów.

Ariya powstała na zupełnie nowej płycie podłogowej CMF-EV, czego efektem jest duży rozstaw osi (2775 mm) przy zachowaniu jednocześnie kompaktowych rozmiarów (4595 mm długości, 1850 mm szerokości i 1660 mm wysokości). Zgodnie z najnowszymi trendami w dziedzinie budowy pojazdów elektrycznych, akumulatory umieszczone zostały w płaskiej przestrzeni pod podłogą. Kompaktowe elementy zespołu napędowego pozwoliły na przeniesienie układu klimatyzacji pod maskę w miejsce tradycyjnie zajmowane przez silnik spalinowy. Dzięki temu można było lepiej wykorzystać całą długość kabiny, usuwając tunel środkowy z podłogi czy systemy, które w tradycyjnych samochodach trzeba ukrywać pod rozbudowaną deską rozdzielczą. Efektem jest naprawdę przestronne wnętrze - zarówno z przodu, jak i z tyłu, oraz zaskakująco wygodna pozycja za kierownicą. Nawet w przypadku wysokich osób.

Duże wrażenie robi minimalistyczna deska rozdzielcza, która zgrabnie wkomponowuje się w kształt kabiny i płynnie przechodzi w drzwi. Została ona pozbawiona większości fizycznych przycisków i poza centralnym pokrętłem sterującym głośnością systemu audio, cała reszta przełączników została umieszczona pod listwą ozdobną imitującą drewno. Przyznać trzeba, że uzyskany w ten sposób efekt robi spore wrażenie, a całość - co zaskakujące - jest intuicyjne i proste w użyciu.

Zamiast standardowych zegarów, kierowca ma przed sobą dwa duże ekrany (12,3 cala każdy) - wirtualnych wskaźników oraz nowego systemu multimedialnego. Ten działa szybko i co ważne - płynnie. Ciekawostką jest wsteczne lusterko, które zamiast standardowego odbicia, może wyświetlać także widok z kamery umieszczonej na tylnej klapie bagażnika. Efekt ciekawy, chociaż wymaga przyzwyczajenia.

Kolejne zaskoczenie czeka na nas w środkowej części deski rozdzielczej, gdzie ukryto elektrycznie rozkładany schowek. By go otworzyć konieczne jest przytrzymanie przycisku, znajdującego się na regulowanej (także elektronicznie) konsoli środkowej. Tę ostatnią można w całości przesuwać do przodu i do tyłu, w zależności od naszych preferencji. Zbędne? Owszem. Uciążliwe w korzystaniu? Niektórzy twierdzą, że tak. Jednak bez wątpienia na wskroś japońskie, gadżeciarskie i po prostu nowoczesne. Pomysł nam się podoba.

Podobnie jak wygląd nowego Nissana, który zgrabnie wpasowuje się we wspomniany minimalistyczny styl wnętrza. W przeciwieństwie do niektórych modeli konkurencji, Ariya nie zwraca na siebie przesadnej uwagi. Owszem, stylistyka jest nieco futurystyczna, ale przy tym zachowuje najważniejsze cechy znane z innych modeli marki i nie emanuje na siłę "wyjątkowością". No może poza niektórymi detalami wykonanymi z błyszczącego plastiku piano black. Plus taki, że na zewnątrz trudniej będzie pozostawić odciski palców.

Nissan Ariya - wrażenia z jazdy

Na sam koniec pozostawiliśmy wrażenia z jazdy. W Szwecji mieliśmy okazję sprawdzić bazową wersję japońskiego elektryka, wyposażoną w 63-kilowatogodzinny akumulator, przedni napęd i dysponującą mocą 218 KM. Nisko umieszczony środek ciężkości umożliwiał rozsądnie-dynamiczną jazdę, a układ kierowniczy sprawnie reagował na nasze polecenia. Udostępniona nam Ariya żwawo reagowała na wciśnięcie pedału gazu (przyspieszenie od 0 do 100 km/h wynosiło 7,5 sekundy), a zużycie baterii przy bardzo spokojnej jeździe nie przekraczało 15 kWh/100 km. Jeszcze raz jednak podkreślamy - piszemy tu o jeździe w warunkach szwedzkich i z uwzględnieniem panujących tam ograniczeń.

Podczas testów mogliśmy też sprawdzić, jak działa znany już z Leafa e-Pedal, czyli możliwość przyspieszania i hamowania tylko z użyciem pedału gazu. Przy odpowiednio delikatnej pracy stopą, umożliwia on wytracanie prędkości bez najmniejszych szarpnięć i pozwala ograniczyć korzystanie z hamulca do minimum. Tym razem jednak rozwiązanie nie zatrzyma już całkowicie pojazdu, o czym należy pamiętać.

Nissan Ariya - ceny i wyposażenie

Cena podstawowej wersji Nissana Ariya startuje od 209 900 zł. Otrzymamy w niej m.in. elektryczną regulację i podgrzewanie foteli oraz kierownicy, reflektory Full LED, podgrzewaną przednią szybę i kamerę 360 stopni.

Po dopłacie 33 tys. zł, a więc za w sumie 242 900 zł, dostaniemy większą baterię, o pojemności netto 87 kWh oraz mocniejszy silnik, który generuje 242 KM.

Jeszcze wyższa wersja wyposażenia Evolve, to w zależności od pojemności baterii wydatek 226 900 zł lub 259 900 zł. W wyposażeniu standardowym pojawiają się np. reflektory adaptacyjne, wentylowane fotele z pamięcią ustawień, nagłośnienie BOSE czy wyświetlacz Head-Up.

Od roku modelowego 2023 dostępny będzie także napęd na obie osie e-4ORCE.