Reklama

Najlepszy pracownik to taki, który dużo robi i mało mówi - nowy  Nissan Townstar EV Van to właśnie jeden z tych. Nie będzie przychodzić po podwyżki i dowiezie towar bez zostawiania po sobie śladów oleju, jednak w zamian będzie wymagał dłuższych i regularnych przerw. Z następcą modelu e-NV200 spędziłem w pracy cały dzień i mogę śmiało przyznać, że z takim autem, w takim mieście jak Łódź, pracuje się znacznie przyjemniej.

Nissan Townstar EV Van - dzień w pracy kuriera

Pech chciał, że pierwsze jazdy testowe elektrycznym Nissanem Townstar EV odbyły się w najbardziej zakorkowanym mieście w Polsce. Mowa rzecz jasna o Łodzi, gdzie remonty na remontach, samochodów co nie miara i niewiele buspasów. Na narzekanie nie było wiele czasu, bo trzeba było ruszać do roboty. 

Szybko zdałem sobie sprawę, że warunki do testu mamy wręcz idealne, bo przecież to właśnie tak najczęściej wygląda dzień w pracy kuriera. Odmianą Van z krótkim rozstawem osi (L1) zrobiliśmy po zakorkowanej Łodzi spore kółko - staliśmy w korkach, jechaliśmy osiedlowymi uliczkami, a przez chwilę nawet udało się nawet wyjechać poza teren zabudowany. Co z tego wyszło?

Nissan Townstar EV Van L1 - możliwości ładunkowe

Elektryczny Nissan Townstar Van jest póki co dostępny wyłącznie w odmianie z krótszym rozstawem osi (L1), jednak już w maju br. ruszy produkcja dłuższego wariantu (L2).Wariant krótszy mierzy 4486 mm długości, 1806 mm wysokości (na pusto) i 1860 mm szerokości (z lusterkami złożonymi), z kolei rozstaw osi mierzy 2716 mm. Przestrzeń załadunkowa ma natomiast 1806 mm długości, 1570 mm szerokości i całe 3,3 m3 pojemności. 

Z kolei maksymalna ładowność, w zależności od ilości miejsc w kabinie (2 lub 3) to 612 lub 608 kg. Takie zaplecze oznacza, że już krótsza wersja staje się naprawdę niezłą propozycją. W dłuższej odmianie L2, którą można już zamawiać w polskich salonach, możliwości będą jeszcze większe - pojemność ładunkowa 4,3 m3 i ładowność do 800 kg.

Nissan Townstar EV Van - osiągi, bateria i ładowanie

Nissan Townstar w pierwszej kolejności zadebiutował jako auto spalinowe, aby konserwatywni przedsiębiorcy mieli czym zastąpić starą flotę. Pod jej maską pracuje jednak benzynowy silnik DIG-T o pojemności 1,3-litra, który współpracuje z 6-biegowym manualem. Jednostka ta generuje 130 KM i 240 Nm maksymalnego momentu obrotowego, a to pozwala na osiągnięcie pierwszej “setki" w blisko 12 sekund. Nie dość, że trwa to wieki, to na dodatek trzeba się namachać.

W elektrycznej odmianie jest już zauważalnie lepiej. Niezależnie od wersji (L1 czy L2) oraz formy (Van, Combi czy Crew Van), przednią oś napędza elektryczny motor o mocy 122 KM i 245 Nm, który jest napędzany przez litowo-jonowy akumulator o pojemności 44 kWh (netto). Mowa więc o bardzo podobnych osiągach, jednak z tym napędem pracuje się znacznie przyjemniej. Auto rusza spokojnie i z gracją, a dzięki trybowi “B" równie łagodnie lub bardziej stanowczo (w zależności od wybranej siły rekuperacji) zwalnia po zdjęciu nogi z pedału gazu.

Na jednym ładowaniu, zgodnie z jednostkami WLTP, samochód powinien przejechać w cyklu miejskim od 398 do 437 km oraz od 284 do 301 w cyklu mieszanym. Skąd tak spory rozstrzał? O dziwo bierze się to z wersji wyposażenia - największym zasięgiem w obu środowiskach może się pochwalić bazowa wersja “Visia". Na szczęście samochód nie potrzebuje długich przerw, bowiem z wykorzystaniem szybkiej ładowarki CCS (z mocą do 80 kW), baterie naładują się od 15 do 80 proc w niecałe 40 minut.

Z zewnątrz Tokyo, w kabinie Paryż

Masz wrażenie, że już go gdzieś widziałeś? Nic dziwnego, bowiem nowy Nissan Townstar EV to jeden z trzech bliźniaków aliansu Renault-Nissan i Daimler. Z przodu podobieństwa do Kangoo czy klasy T nie dostrzeżemy, bowiem każdy z producentów zadbał o to, by pas przedni był tożsamy z resztą gamy modelowej. Tu mamy do czynienia z charakterystyczną osłoną chłodnicy “Kumiko" i nowym logo, za którym schowany jest port ładowania.

Z daleka Townstara EV rozpoznamy też po reflektorach LED i ewentualnie po specjalnym dźwięku “Canto", które auto wydaje z siebie podczas manewrowania. Gdy jednak zajmiemy miejsce w środku, szybko dostrzeżemy podobieństwo do francuskiego Renault Kangoo. Na pokładzie bazowych wersji znajdziemy mniejszy wyświetlacz systemu multimedialnego i analogowe zegary z ekranem komputera pokładowego. W tych wyższych znajdziemy już 8-calowy ekran info-rozrywki oraz w pełni cyfrowy zestaw wskaźników, znany m.in. właścicielom Clio czy Captura.

Pierwsze wrażenia są pozytywne, ale oszczędzanie swoje kosztuje

Dzień w pracy z Nissanem Townstar EV Van minął mi szybko i przyjemnie. Spore kółko po mieście, w trakcie którego ciężko było się nawet porządnie rozpędzić, zaowocowało wynikiem zużycia na poziomie 15 kWh/100 km. Było cicho i oszczędnie, ale warto zaznaczyć, że razem z kolegą pojechaliśmy na pusto, a w oponach mieliśmy chyba za dużo powietrza. Po pierwszej randce z elektrycznym Townstarem EV wiem już, że kurierom się to spodoba, ale zanim pracodawca zobaczy zaoszczędzone pieniądze, będzie musiał trochę wydać.

Elektryczny Van w krótkiej odmianie startuje od 147 900 zł netto. Tu mowa oczywiście o tej bazowej wersji “Visia" ze słabszą ładowarką pokładową (11 kW zamiast 22 kW), 16-calowymi stalówkami i bez klimatyzacji automatycznej. Na szczęście już za 2000 zł więcej otrzymamy wersję “Business" z dłuższą listą dodatków. Od tego też poziomu możemy wybrać wersję z dłuższym rozstawem osi za dopłatą 4000 zł. Ceny dostępnych wersji prezentują się następująco:

  • Visia (44 kWh, L1) - 147 900 zł
  • Business (44 kWh, L1) - 149 900 zł
  • Business (44 kWh, L2) - 153 900 zł
  • N-Connecta (44 kWh, L1) - 164 900 zł
  • N-Connecta (44 kWh, L2) - 168 900 zł
  • Tekna (44 kWh, L1) - 182 900 zł
  • Tekna (44 kWh, L2) - 186 900 zł

***