Maksymalny ford

Podobny, ale jednak zupełnie inny. Choć na pierwszy rzut oka focus c-max ma wiele wspólnego ze "zwykłym" focusem, to jednak są to zupełnie inne samochody.


Przede wszystkim c-max, który debiutował zaledwie rok temu, oparty został na zupełnie nowej płycie podłogowej o zwiększonym rozstawie osi. Tej samej, która stosowana jest w mazdzie3, volvo S40 i V50 oraz... nowym focusie II.

A jak ten maksymalny samochód (nazwa pochodzi od trzech max c: comfort, confidence i control) sprawuje się w codziennej eksploatacji? Na testy do naszej redakcji trafił c-max napędzany benzynowym silnikiem o pojemności 1.8 l i mocy 125 KM...

C-max nie jest pojazdem, za którym obracają się przechodnie. Nie rzuca się w oczy, wręcz wtapia w otoczenie. To jednak nie oznacza, że jest brzydki. Wprost przeciwnie, jest naprawdę ładny! A uzyskany współczynnik oporu powietrza (0.29) jest klasą samą w sobie wśród kompaktowych vanów. Taki wynik powoduje nie tylko mniejsze zużycie paliwa, ale również mniejszy hałas, szczególnie przy wyższych prędkościach.

Ford w ostatnich latach słynął z projektowania świetnych zawieszeń. Bezpieczeństwo i duże możliwości - takie priorytety postawiono również przy pracach nad tym elementem c-maxa. I trzeba powiedzieć, że choć samochód jest wysoki, to duży rozstaw kół i osi całkowicie to równoważy. Efekt? C-maxem można szybko podróżować po zakrętach zupełnie tego nie odczuwając, a szybka jazda autostradowa jest pewna i spokojna.

Reklama

Do naszej redakcji trafił samochód z benzynowym silnikiem 1.8 i w najbogatszej wersji wyposażenia Ghia. Dodatkowo "nasz" egzemplarz był bogato doposażony. Oznacza to, że na pokładzie znalazło się praktywcznie wszystko, czego można oczekiwać: reflektory ksenonowe (opcja), wycieraczki z czujnikiem deszczu, poduszki powietrzne, ABS z EBD i asystentem hamowania, elektryczne szyby i lusterka, automatyczna, dwustrefowa (opcja) klimatyzacja, podgrzewana przednia szyba (opcja), czujniki parkowania (opcja), podgrzewane fotele (opcja) czy tempomat. Zabrakło jedynie, co może dziwić biorąc pod uwagę gabaryty samochodu, ESP. Za układ ten, niezależnie od wersji wyposażenia należy dopłacić niemal 3000 złotych.

Bazowa wersja Ghia z silnikem 1.8 kosztuje 84 490 zł. Po doliczeniu wyposażenia dodatkowego okazało się, że za testowany egzemplarz należało zapłacić niemal równie 100 tysięcy złotych!

Cóż, kwota to niemała, ale jeśli wymaga się komfortu...

Rzeczywiście tak wyposażonym c-maxem podróżuje się komfortowo, a człowiek nawet po kilku godzinach za kierownicą i kilkuset przejechanych kilometrach nie czuje się zmęczony.

Do czego można się zatem przyczepić? Praktycznie tylko do silnika. C-max jest samochodem przeznaczonym dla rodziny. Nie ma tu miejsca na sportowe zapędy. Pół biedy więc, że 125-konny silnik ich nie zapewnia. Gorzej, że koszty jego eksploatacji są nie do przyjęcia. Średnie zużycie paliwa z jazdy w cyklu mieszanym wynosi bowiem aż 8.5 litra etyliny na 100 km. Z kolei w mieście ciężko jest zmieścić się w 10 litrach/100 km.

Co prawda, z 1.8-litrową jednostką c-max przyspiesza do 100 km/h w ciągu niespełna 11 sekund i rozpędza się do niemal 190 km/h jednak wysoko położony moment obrotowy powoduje, że w tym ciężkim (1450 kg) samochodzie najlepiej sprawdzi się dwulitrowy diesel. Tyle, że chęć jego posiadania powoduje konieczność wyłożenia kolejnych 11 tysięcy...

Czy więc warto kupić focusa c-max? Odpowiedzieć na to pytanie musi sobie każdy sam. Za dużo większe pieniądze niż w wypadku "zwykłego" focusa otrzymujemy bowiem pojazd, którym może podróżować nadal tylko pięć osób. Owszem, komfort jest większy, wnętrze i bagażnik też... Czy jednak czasem konkurencja nie oferuje jeszcze więcej?

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama