Ford Puma ST - na spacerze z dzikim kotem

Koty, jak wiadomo, chadzają własnymi drogami. Zwłaszcza dzikie. Chociaż są to niebezpieczne, bardzo szybkie i zwinne zwierzęta, postanowiliśmy zaryzykować i oswoić jednego z nich, a mianowicie Pumę. Zabraliśmy ją na spacer.

Puma to dziki kot, który występuje na terenie obu Ameryk - od Kanady, aż po Patagonię. Pod koniec ubiegłego stulecia Ford stwierdził, że obszar występowania pumy trzeba rozszerzyć o Europę. Mianem Puma nazwano mały, sportowy samochód o 3-drzwiowym nadwoziu typu coupe na platformie ówczesnej Fiesty, przeznaczony na rynki europejskie. Produkowano go w latach 1997-2002. Doczekał się odmian wyczynowych, z których najbardziej znana była wersja S1600. Pamiętamy ją także z odcinków specjalnych rajdów w naszym kraju.

Mniej więcej rok temu Puma powróciła, ale w zupełnie nowym wcieleniu - jako miejski crossover (dlaczego nas to nie dziwi...), zbudowany znów na bazie Fiesty. Rzecz jasna samochód jest wyraźnie większy od poprzednika. To naturalna tendencja - zarówno w przyrodzie, gdzie małe zwierzęta rosną, jak i w sztuce budowy samochodów - kolejne generacje każdego modelu są coraz większe.

Reklama

Fordy należące do segmentu hot hatch określane są mianem ST. Skoro ma taką odmianę Fiesta, pojawienie się Pumy w takiej wersji nie jest szczególną niespodzianką. Tym bardziej, że jak wspomnieliśmy, kot to zwierzę wyróżniające się szybkością... Puma w naturze osiąga prędkość nawet 80 km/h. Puma ST jest rzecz jasna wyraźnie szybsza.

Samochód zajmuje w gamie SUV-ów czy też crossoverów Forda miejsce pomiędzy mniejszym modelem EcoSport i większą Kugą. Od czasu premiery "zwykłych" odmian Pumy wiemy, że jest to praktyczny, pojemny, rodzinny, miejski samochód. A czym wyróżnia się Puma ST, należąca do segmentu, który Ford określa jako Performance SUV?

Ktoś, kto zna Fiestę ST poczuje się w Pumie ST niemal jak u siebie. Wykorzystano tu wiele znanych z nieco mniejszej siostry rozwiązań, a więc przede wszystkim 3-cylindrowy silnik EcoBoost o pojemności 1,5 litra o mocy 200 KM i momencie obrotowym 320 Nm, zapewniający przyspieszenie 0-100 km/h w czasie 6,7 sekundy. W Pumie ST znajdziemy manualną, 6-stopniową skrzynię biegów i w opcji mechanizm różnicowy o ograniczonym poślizgu czyli szperę. Co jeszcze? 4 tryby jazdy (Eco, Normal, Sport i ten najciekawszy czyli Race), większe przednie hamulce, zoptymalizowane zawieszenie i układ kierowniczy. Całości dopełniają 19-calowe obręcze kół i opony Michelin Pilot Sport 4S, znakomite sportowe fotele Recaro oraz agresywna stylizacja.

Zajmujemy miejsce za kierownicą. Sportowe fotele Recaro są bardzo wygodne i znakomicie trzymają ciało, co ciekawe, także na wysokości ramion, co nie zdarza się często. Zakres regulacji fotela i kierownicy jest bardzo duży i pozwala znaleźć optymalną pozycję każdemu, nawet bardzo wysokiemu kierowcy. Pozycja za kierownicą jest zdecydowanie sportowa, chociaż nieco wyższa niż w Fieście.

Gruba kierownica z delikatnymi "bicepsami" czyli pogrubieniami w miejscach uchwytu idealnie leży w dłoniach, ale mogłaby być nieco mniejsza, aby zapewnić większą precyzję manewrów.

Uruchamiamy silnik. Jest trzycylindrowy i to - niestety - słychać. Brzmienie nie jest na szczęście tak irytujące, jak w innych samochodach wyposażonych w jednostkę napędową o tej liczbie cylindrów. Inżynierowie i akustycy Forda wykonali dobrą robotę. Gardłowy dźwięk turbodoładowanego silnika zdradza sportowe ambicje i próbuje imitować z niezłym skutkiem brzmienie jednostek o znacznie większej pojemności. Dźwięk jest jeszcze bardziej rasowy, niż w Fieście ST.

We wnętrzu znajdziemy także pewne różnice pomiędzy wersjami ST obu modeli. Kierowca Pumy ma przed sobą wyświetlacz, który zmienia wygląd w zależności od trybu jazdy. Kolorowy obrotomierz sygnalizuje odpowiedni moment zmiany biegów. Zmiana trybu jazdy jest w Pumie dostępna przy użyciu przycisku na kierownicy. Materiały we wnętrzu Pumy są bardzo dobrej jakości, podobnie, jak ich spasowanie. Sporo jest ciekawych sportowych "smaczków", chociaż poza tym, tablica rozdzielcza wygląda niemal jak w zwykłej Fieście czy Pumie.

Pierwsze wrażenie po ruszeniu z miejsca i przejechaniu pierwszych zakrętów - to jest prawdziwy Ford, marka słynąca z dobrych własności jezdnych, nawet w małych, budżetowych modelach. Prowadzenie jest znakomite i bardzo podobne, jak w Fieście. Nie odczuwa się zupełnie wyżej położonego środka ciężkości, za to widoczność z miejsca kierowcy we wszystkich kierunkach jest wyraźnie lepsza niż w mniejszej siostrze.

Pomimo bardzo dużych, jak na ten segment, 19-calowych kół nie odczujemy dyskomfortu, związanego z niskim profilem opony o sztywnym boku. W porównaniu z jeżdżącą na siedemnastkach lub  osiemnastkach Fiestą ST, Puma ST podobnie (czyli bardzo pewnie), ale i komfortowo wybiera nierówności. Trzeba jednak pamiętać, że naszą Pumę wyprowadziliśmy na spacer przy temperaturze +12 stopni na oponach zimowych, więc subiektywne wrażenia mogły być nieco zafałszowane.

Układ kierowniczy imponuje sztywnością i precyzją. Nawet szybko pokonywane zakręty na nierównościach nie robią na Pumie dużego wrażenia. Samochód "idzie za ręką" kierowcy dając mu pewność prowadzenia, dostępną zwykle w samochodach z wyższej półki i za odpowiednio większe pieniądze. Szpera dostępna w pakiecie Performance, dodatkowo poprawia właściwości jezdne samochodu. Puma ST w rękach świadomego, szybkiego kierowcy zadziwia pewnością i szybkością w zakrętach, a także neutralnością prowadzenia, lub, jak kto woli, brakiem podsterowności.

Sześciobiegowa manualna skrzynia działa bardzo dobrze i precyzyjnie, a kolejne przełożenia są dobrze zestopniowane. Także i tu widać sportowy charakter samochodu. Lepsza, niż w Fieście jest skuteczność hamulców. Wyraźnie czujemy pod pedałem większe i bardziej wydajne tarcze i zaciski z przodu.

Bardzo podoba nam się tradycyjny hamulec ręczny z dźwignią - rozwiązanie, które przechodzi do historii, nawet w samochodach zdecydowanie sportowych. Już tylko nieliczne modele są wyposażone w taki prawdziwy ręczny. Szkoda, bo przecież "podpieranie się" ręcznym jest ważnym elementem szybkiej, sportowej jazdy. Puma jest tu chlubnym wyjątkiem i pozwala kierowcy się pobawić. Crossover Forda jest samochodem dla miłośników sportowej jazdy, którzy posiedli wyższy stopień wtajemniczenia, także na torze.

Dla kogo jest Puma ST? To niewielkie, ale rodzinne auto o zdecydowanie sportowych ambicjach. Pozwala ambitnemu kierowcy cieszyć się w pełni walorami rodzinnego samochodu, ale jest stworzona także z myślą o wyjeździe na tor, gdzie może pokazać swój pełny potencjał.

Tak jak zwykła Puma, także wersja ST zapewnia wygodne warunki podróży dla 4-osobowej rodziny w mieście, a także w średnio długiej trasie. Spory bagażnik, z dodatkowym bardzo głębokim schowkiem o pojemności 80 litrów jest niezwykle praktycznym rozwiązaniem.

Puma ST kosztuje w podstawowej wersji od 125 tys. zł. To prawie 35 tys. zł więcej od Fiesty ST, ale też wyposażenie seryjne młodszej, ale większej siostry jest o wiele bogatsze, a walory użytkowe w oczywisty sposób lepsze. Nie jest to cena niska, ale też klient dużo za te pieniądze otrzymuje. Dlatego uważamy, że Puma ST jest warta swojej ceny. Auto świetnie jeździ, jest szybkie, uniwersalne i praktyczne w codziennej eksploatacji - czegóż chcieć więcej?

(G)

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama