Alfa, czyli walka serca z rozumem
Na rynku jest wiele samochodów, ale tylko o modelach jednej marki mówi się, że prawdziwy entuzjasta motoryzacji powinien choć raz mieć jeden z nich.
Pisząc o tych autach, zawsze mówi się dużo o pasji, duszy i wysmakowanej stylistyce. Wiecie już o jakiej marce mówimy?
Alfa romeo brera, bo tak nazywa się bohaterka naszego testu, to bardzo specyficzny samochód i trudny w ocenie. Dlatego też spojrzymy na niego z dwóch perspektyw - podążając za głosem rozumu i serca.
Szkiełko i oko
Nawet jeśli spojrzymy na brerę chłodnym okiem, to, pomimo pięciu lat obecności na rynku, trudno będzie nam nie docenić jej wysmakowanej stylistyki. Tylko... no cóż, bazuje ona na modelu 159, co widać chociażby w przednim pasie, który jest identyczny jak ten w sedanie i kombi.
Podobnie środek, choć bardzo ładny, pożyczony jest ze 159, przez co auto traci trochę ze swojego uroku i wyjątkowości. Samo wnętrze jest dość ciasne i chociaż nawet mając 190 cm wzrostu nie będziemy obijać głową o podsufitkę, to cały czas będziemy mieli świadomość, że jest ona tuż nad naszą głową. O miejscu na tylnej kanapie nie piszemy, gdyż próby posadzenia tam kogokolwiek (może poza przedszkolakiem) graniczą z sadyzmem. Jak we wszystkich tego typu samochodach, należy traktować ją, jako miejsce na plecak, czy torbę. Jeśli zaś złożymy oparcia, to powiększymy przestrzeń bagażową z 300 do 610 l, co wystarczy z nawiązką na wakacyjny wyjazd dla dwóch osób.
Skoro już jesteśmy w środku, to chcielibyśmy się przejechać. Naciskamy przycisk Start i... gulgotu, jakiego możemy oczekiwać widząc poczwórny wydech, jakoś nie słychać. Silnik pomrukuje sobie cichutko i zupełnie nie sportowo. Jedyny interesujący dźwięk, jaki będziemy w stanie z niego wydobyć to świst turbiny, niemal niesłyszalny przy zamkniętych oknach. Ktoś tu się nie postarał...
Zawód czeka nas również kiedy dodamy więcej gazu. Tak 200 KM to niemało, ale brera jest ciężka (1430 kg), co przekłada się na nienajlepsze osiągi - przyspieszenie 0-100 km/h zajmuje 7,7 s. To szybciej niż większość samochodów na drogach, ale np. 160-konne audi TT potrzebuje na to 0,5 s mniej. Sam silnik na obroty wkręca się chętnie i turbina zapewnia miłe uczucie ciągu, ale przy korzystaniu z pełni możliwości silnika, szybko odczujemy braki mocy. Dodatkowo przeszkadzać nam będzie przedni napęd, który niezbyt dobrze radzi sobie z 200 rumakami, co skutkuje nerwowymi reakcjami, skądinąd precyzyjnego, układu kierowniczego. Spalanie, które w czasie testu wyniosło 9,2 l/100 km na trasie i około 15 l w mieście to dużo jak na auto z silnikiem 1,75 l turbo.
Brera nie jest zatem autem sportowym, choć obnosi się wręcz z detalami sugerującymi coś wprost przeciwnego. Nie byłaby to wada, gdyby można było ją zaliczyć do aut klasy GT, czyli luksusowych coupe stworzonych nie do sportowej jazdy, ale na długie podróże. Niestety zawieszenie zestrojone jest dość twardo, przez co auto nieprzyjemnie podskakuje na dziurach. Patrząc racjonalnie zatem, na rynku znajdziemy wiele samochodów, które oferują więcej, głównie pod względem osiągów i prowadzenia, za podobną cenę.
Za głosem serca
Teraz spójrzmy na brerę przez pryzmat emocji, jakie wzbudza. Pierwsza rzecz - wygląd. Choć auto gości na rynku od 2005 roku, wciąż potrafi zachwycić i przyciągnąć wzrok zarówno innych kierowców, jak i przechodniów. Zwłaszcza, jeśli wygląda tak, jak nasz testowy egzemplarz - krwistoczerwony lakier, czarny przeszklony dach i spojler, a do tego ciemnografitowe 19" alufelgi i czerwone zaciski hamulców - wszystko to stanowi idealnie dobraną całość. Jeśli do tego dodamy cztery chromowane końcówki układu wydechowego i takie detale, jak boczne kierunkowskazy i klamki, wyglądające niemal identycznie, otrzymamy samochód, w którym każdy detal jest przemyślany i podporządkowany stylistyce.
Nie mniej entuzjastycznie możemy ocenić wnętrze - mięsiste, mocno obejmujące fotele nie tylko świetnie wyglądają, ale zapewniają niezły komfort. Bardzo ładna konsola środkowa skierowana jest, jak w prawdziwym aucie sportowym, w stronę kierowcy, a wykończono ją dobrej jakości imitacją szczotkowanego aluminium. Sama deska rozdzielcza pokryta jest przyjemną w dotyku skórą - żadnych nieprzyjemnych plastików, czy gumowatych tworzyw. Jednym słowem, wnętrze, podobnie jak karoseria, pełne jest finezji, miłych dla oka detali i po prostu wygląda wspaniale. Zwłaszcza jeśli zamówimy opcjonalny szklany dach, który miło rozświetla wnętrze.
Po naciśnięciu przycisku Start do życia budzi się jednostka o pojemności 1750 ccm i mocy 200 KM.Silnik dzięki turbinie chętnie wchodzi na obroty, ciągnąc już od 1750 obr./min., kiedy to rozwija maksymalny moment obrotowy wynoszący 320 Nm. Pozwala to na dynamiczną jazdę i bezstresowe wyprzedzanie. Połączono go z precyzyjną 6-stopniową manualną skrzynią biegów z przyjemnie krótkim lewarkiem. Do sportowej jazdy to trochę za mało, ale na co dzień wystarczy. Poza tym, kogo obchodzi czas przyspieszenia do 100 km/h, kiedy auto jest takie piękne zarówno z zewnątrz jak i w środku.
Względy praktyczne
Dla romantyków
Podsumowując, alfa romeo brera to specyficzny samochód, który trudno jest komuś polecić. Zazwyczaj kupując sportowe coupe oczekujemy świetnych osiągów i doskonałego prowadzenia, a tego brera nam nie zapewni. Dlatego też zakupem brery jest trochę jak z miłością - działa tylko wtedy, kiedy świadomi wad drugiej strony, wciąż nie potrafimy bez niej żyć. To nie auto dla każdego, ale każdy powinien ją poznać i zobaczyć, czy da się oczarować jej urokowi. My się daliśmy...
Michał Domański
Oceń swoje auto. Wystarczy wybrać markę... Kliknij TUTAJ.