Volkswagen ID.4 - SUV inny niż dotychczasowe

Za co kochamy SUV-y? Za to, że są uniwersalne, przestronne, pakowne i potrafią wjechać tam, gdzie zwyczajne osobówki będą szorowały brzuchem. A jeśli do tego dodać napęd elektryczny, wychodzi nam SUV inny niż dotychczasowe. ID.4 jest duży, przestronny komfortowy, funkcjonalny i ekologiczny.

Oczywiście moglibyśmy kręcić się wokół komina w mieście, po równych jak stół drogach i opowiadać, jakie to komfortowe jest zawieszenie najnowszego Volkswagena. Ale przecież ID.4 to SUV, warto to wykorzystać i ruszyć w nieznane. Chwila, chwila, przecież to samochód elektryczny. Co z prądem, co z zasięgiem?

W przypadku coraz większej liczby samochodów elektrycznych, a w szczególności w przypadku Volkswagena ID.4 w wersji Pro Performance z akumulatorami o pojemności 77 kWh, kwestia zasięgu nie jest już palącym problemem. To solidne 500 km wystarczy więc na długą przejażdżkę w tę i z powrotem.

Do tego ID.4 można szybko naładować. W standardowym słupku o mocy 40 kW pełne ładowanie to niespełna dwie godziny. Jeśli znajdziemy na naszej trasie ładowarkę o mocy 125 kW, w 8 minut uzupełnimy prąd na kolejne 100 km. Gwarantuje wam, że to czas, w którym na stacji nie wypijecie kawy. Ba, być może jej nawet w 8 minut nie kupicie. Przecież kolejki, hot-dogi i takie tam.

Dynamika w każdych warunkach

Pod maską, a tak naprawdę pod podłogą, kryje się silnik elektryczny o mocy 204 KM. I choć auto waży ponad dwie tony (spora w tym zasługa akumulatorów, których 12 modułów waży ok. 500 kg), odczucie mocy jest świetne. Auto dynamicznie przyspiesza i to w każdym zakresie prędkości. Nieważne czy ruszamy spod świateł, czy wciskamy pedał gazu przy prędkości 80 km/h. Za każdym razem jest sporo zabawy, bo moment obrotowy 310 Nm mocno wciska ciało w fotel. Odczucia jednak są subiektywne, formalnie zatem do setki ID.4 przyspiesza w 8,5 sekundy.

Wspominałem o gazie? To detal, ale powodujący uśmiech na twarzy i pokazujący, że ktoś naprawdę przyłożył się do swojej roboty i miał z tego niezły ubaw. Tradycyjny pedał gazu (właściwie w samochodzie elektrycznym powinniśmy mówić o pedale przyspieszenia) ma symbol "play", hamulec to pauza.

Takich detali jest w ID.4 więcej. Widać, że inżynierowie wyciągnęli lekcje po premierze mniejszego i pierwszego elektrycznego auta marki skonstruowanego na tej samej platformie. Wnętrze ID.4 jest bardziej jakościowe, materiały są mięsiste, przyjemne w dotyku i przyznam, nawet, że elementy piano black już mnie tak nie drażnią. A nadal jest ich sporo.

Po co ten wyświetlacz?

Przestrzeń wokół kierowcy urządzona jest przejrzyście i czytelnie. Nie ma zbędnych gadżetów, są za to duże ekrany. Ten centralny ma 12 cali i stanowi centrum dowodzenia. To na nim sterujemy wszystkimi systemami pokładowymi. Interfejs działa sprawnie i przede wszystkim szybko, nie zawieszając się w najmniej odpowiednich chwilach.

Co ważne, choć tego na pierwszy rzut oka nie widać, Volkswagen cały czas ulepsza, poprawia i optymalizuje interfejs. By było wygodniej i sprawniej. Niektóre funkcje są łatwiej dostępne, inne działają szybciej i nie trzeba przyklękiwać się przez rozbudowane menu. Tak stało się choćby z kasowaniem zużycia energii.

Nadal jednak, by uruchomić niektóre funkcje, trzeba kilka razy dotknąć ekranu. To cena za brak przycisków funkcyjnych. Ale jest na to rada. Część opcji można wywołać głosowo. I zdradzę wam tutaj tajemnicę, jeśli będziecie siedzieli w ID.4, poproście samochód, by opowiedział wam dowcip. Włączcie masaż w fotelach ergoActive i uważnie posłuchajcie.

Jak na SUV-a przystało, nie zapomniano także o komforcie i wygodzie na tylnych fotelach. Można odnieść wrażenie, że z tyłu jest jeszcze wygodniej niż z przodu. W końcu nie ma tunelu środkowego, miejsca na nogi jest bardzo dużo, a kanapa jest wygodna. Do tego olbrzymi panoramiczny dach wpuszcza sporo światła do wnętrza auta.

Rozszerzona rzeczywistość

Przed oczyma kierowcy jest kolejny wyświetlacz, znacznie już mniejszy, ale tak naprawdę mogłoby go w ogóle nie być, bo ID.4 ma potężnych rozmiarów wyświetlacz przezierny. Head-up display rzuca na przednią szybę w zasadzie wszystkie potrzebne informacje, od prędkości zaczynając, na animowanych strzałkach i komunikatach systemów wspomagających kończąc.

Można się śmiać z rozszerzonej rzeczywistości, można traktować ją za niepotrzebny gadżet, szybko się jednak okazuje, że nie tylko jest pomocna, ale także poprawia bezpieczeństwo. W końcu nie trzeba odrywać wzroku od tego, co dzieje się na drodze.

SUV na platformie MEB

Volkswagen ID.4 mocno trzyma się swojej platformy MEB. To na niej zbudowany jest nowy SUV, to na niej powstawać będą kolejne modele. Ma akumulatory umieszczone nisko pod podłogą, silnik elektryczny z tyłu i właśnie dzięki temu w kabinie jest naprawdę dużo miejsca.

Choć auto z zewnątrz wcale nie jest duże, zaledwie 10 cm dłuższe od Tiguana, to w środku miejsca jest jak w Passacie. Bagażnik ID.4 ma w zależności od wersji 543 lub 615 litrów pojemność, a po złożeniu tylnej kanapy rośnie do 1655 l. Ze zdziwieniem wpakowałem do niego rower i to bez demontażu przedniego koła.

Era elektrycznych SUV-ów

ID.4 jest wygodnym i komfortowym samochodem. Może nie widać tego z zewnątrz, ale także bardzo przestronnym. Bez wątpienia trzeba się nim przejechać, by poznać wszystkie jego zalety. No bo jak z zewnątrz dostrzec np. imponujące umiejętności manewrowania, które przydają się szczególnie w mieście? Auto potrafi zawrócić na 10 metrach, a to wynik lepszy niż w VW Golfie.

ID.4 potrafi także zaskoczyć komfortem, ale dzięki adaptacyjnemu zawieszeniu DCC w trybie Sport usztywnia amortyzację i układ kierowniczy, dodając jeździe nieco pikanterii. To SUV inny niż wszystkie, trzeba się tylko nim przejechać.

Volkswagen ID.4 - dane techniczne

Dane zużyciu energii elektrycznej, emisji CO2 i zasięgu wskazanych w tekście modeli znaleźć można tutaj.

Artykuł z ekspozycją partnera

.
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy