Pił i jeździł, aż zabił na przejściu młodą kobietę

Sąd Okręgowy w Białymstoku będzie musiał w postępowaniu apelacyjnym ocenić, czy 13 lat więzienia to właściwa kara dla kierowcy, który na przejściu dla pieszych śmiertelnie potrącił kobietę i uciekł. Sprawca był pijany i bez prawa jazdy.

Apelację złożył zarówno obrońca oskarżonego, jak i pełnomocnik oskarżycieli posiłkowych - poinformowało biuro prasowe Sądu Rejonowego w Białymstoku. Przed tym sądem zapadł w lutym wyrok w pierwszej instancji.

Do wypadku doszło wieczorem, pod koniec lutego 2015 r. w podbiałostockich Zaściankach. 29-letni kierowca toyoty jechał zbyt szybko, nie zareagował na to, iż na oznakowanym przejściu jest piesza i śmiertelnie ją potrącił, po czym uciekł z miejsca wypadku.

Zatrzymany został po kilku godzinach. Potem okazało się, że nie dość iż był pijany (w akcie oskarżenia jest mowa o 1,7 promila alkoholu we krwi), to był już wcześniej kilka razy skazywany prawomocnie za prowadzenie auta będąc pod wpływem alkoholu, a kiedy doszło do wypadku, wciąż obowiązywał go czasowy zakaz prowadzenia pojazdów.

Reklama

Dlatego zarzutami objęła prokuratura nie tylko sam wypadek, ale także wcześniejsze złamanie tego zakazu.

W lutym tego roku zapadł wyrok w pierwszej instancji: Sąd Rejonowy w Białymstoku skazał oskarżonego na 13 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz 50 tys. zł zadośćuczynienia dla rodziców zmarłej.

W apelacji obrońca mężczyzny wnosi o zmianę tego wyroku na 7 lat więzienia, dożywotni zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych oraz konieczność zapłaty nie 50, a 10 tys. zł zadośćuczynienia. Ewentualnie: o uchylenie wyroku i zwrot sprawy do ponownego rozpoznania sądowi rejonowemu. W jego ocenie bowiem sąd ten wybiórczo ocenił dowody i oparł się tylko na tych, które były obciążające dla oskarżonego. Uważa też, że sąd nie wyjaśnił wszystkich okoliczności sprawy, np. nie ustalił jednoznacznie, gdzie dokładnie doszło do potrącenia.

Oskarżony kierowca od ponad roku jest aresztowany. W czerwcu ubiegłego roku chciał dobrowolnie poddać się karze 7 lat więzienia, na co nie zgodziła się jednak rodzina 34-letniej zmarłej. Po kilkumiesięcznym procesie zapadł surowszy wyrok.

Swoją apelację złożyli też oskarżyciele posiłkowi. Oni chcą dla kierowcy 15 lat więzienia, a także uznania, iż zasądzone im 50 tys. zł, to jedynie częściowe zadośćuczynienie za wyrządzoną krzywdę.

W tym samym procesie sąd skazał też - na kary więzienia w zawieszeniu - dwóch innych mężczyzn, którzy po wypadku pomagali sprawcy ukryć skutki przestępstwa i zacierać ślady (zdemontowali uszkodzone elementy samochodu, część z nich próbowali spalić) i utrudniali śledztwo.

Obrońca jednego z nich także wniósł apelację i chce łagodniejszej kary; oskarżyciele posiłkowi obie kary w zawieszeniu uważają za rażąco niewspółmierne do okoliczności czynów.

PAP
Dowiedz się więcej na temat: pijani kierowcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy