Dramatyczny pościg za... elektryczną hulajnogą. Kozaczył, dopóki nie spadł

O takich pościgach w Polsce jeszcze nie słyszeli! Kierujący elektryczną hulajnogą wjechał na publiczną drogę, gdzie na pasie dla rowerzystów rozpędził do blisko 100 km/h. Kiedy dostrzegł, że interesują się nim policjanci na motocyklach, chciał dać dyla. Próba ucieczki zakończyła się fiaskiem.

 

Każdy o zdrowych zmysłach szybko by się zatrzymał, jednak właściciel tej hulajnogi miał o sobie wysokie mniemanie. Kiedy dwa policyjne motocykle zajechały mu drogę w celu wyjaśnienia, dlaczego poboczem wyprzedza samochody przy prędkości blisko 100 km/h, mężczyzna zawrócił i dał dyla.

Dopóki jechał, udawał twardziela

Pościg, jak się można domyślić, nie trwał zbyt długo. Funkcjonariusze wołali i krzyczeli, próbując załatwić sprawę polubownie, jednak to nie przynosiło żadnych efektów. Jedyną szansą na zatrzymanie uciekiniera, było zepchnięcie go na trawę i tak też uczynił jeden z policjantów. Kiedy mężczyzna znalazł się w patowej sytuacji, od razu zaczął się tłumaczyć.

Reklama

Nie chciał iść do aresztu, bo "idzie Gwiazdka"

Kiedy uciekinier znalazł się w sytuacji bez wyjścia, zaczął przepraszać mundurowych za swoje zachowanie. Gdy usłyszał, że jest aresztowany, był przekonany, że funkcjonariusze sobie z niego żartują. 

Sam nie wiedział, czemu nie chciał się zatrzymać, ale wiedział natomiast, że bardzo nie chciał trafić do aresztu. Zatrzymany błagał policjantów o puszczenie go wolno z uwagi na fakt, że wielkimi krokami zbliżały się święta Bożego Narodzenia. Ostatecznie nagranie trafiło do sieci, by przestrzec innych użytkowników szybkich hulajnóg przed ewentualnymi konsekwencjami.

***





INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: hulajnogi elektryczne | policyjny pościg | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy