Wojna kierowców ze strażą miejską

Gdyby pokusić się o listę znienawidzonych zawodów, strażnicy miejscy znaleźliby się w czołówce, obok komorników i kontrolerów skarbowych.

Służba powołana z myślą o pilnowaniu porządku publicznego i odciążeniu funkcjonariuszy policji szybko dała się we znaki mieszkańcom dużych miast.

Jednym z jej głównych celów stała się bowiem walka z "piratami drogowymi". Począwszy od 1991 roku, gdy strażnicy pojawili się na polskich ulicach, zamontowali oni niezliczoną ilość blokad na koła i wystawili setki tysięcy mandatów za złe parkowanie. Oczywiście, w wielu przypadkach wykonali świetną robotę, ale zaliczyli też dziesiątki kompromitujących wpadek, których dowody znaleźć można w Internecie.

Reklama

Niestety, trzeba przyznać, że legendy o rażącej niekompetencji strażników miejskich nie wzięły się znikąd. Niejednokrotnie byliśmy świadkami zakładania blokad autom, które trasowały osiedlowe drogi pożarowe czy ucinania sobie przez strażników drzemki na służbie.

Chociaż wielu kierowców ma ugruntowane poglądy na temat straży miejskiej, w starciu oko w oko rzadko wyrażają je głośno. Większość uważa, że "z władzą lepiej nie dyskutować", inni stosują się zapewne do rady, by "nie kłócić się z głupszymi, gdyż szybko sprowadzą nas do własnego poziomu, a później pokonają doświadczeniem..."

Ostatnimi czasy, coraz więcej osób publicznie wyraża jednak swoje poglądy dotyczące zachowania strażników. W zeszłym roku furorę robiły w internecie filmiki pana Emila występującego pod nickiem "tvbigos", który postawił siebie za cel walkę z nadużywaniem przez straż fortoradarów.

Do naszej redakcji trafiło też zdjęcie, z banerem zawieszonym na jednym z samochodowych komisów, którego właściciel jasno daje do zrozumienia, co sądzi o zachowaniu miejskich stróżów porządku.

Wojna między strażą miejską a kierowcami zdaje się więc nabierać tempa. Straż, w wyniku nowelizacji Prawa o Ruchu Drogowym straciła w styczniu jedną z głównych broni - przez brak przepisów wykonawczych strażnicy, przynajmniej chwilowo, nie mogą posługiwać się fotoradarami. W dalszym ciągu korzystają jednak z możliwości wystawiania mandatów za nieprawidłowe parkowanie i zakładana na koła blokad.

Czy według was, w obliczu braku parkingów i coraz większej liczby pojazdów na polskich drogach, strażnicy i kierowcy mogą żyć ze sobą w zgodzie? A może twoim zdaniem utrzymywanie tej służby to jedynie sposób na wyciągnięcie od obywateli pieniędzy?

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: wojny | straż miejska | strażnicy miejscy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy