Władzy ciężko się pozbyć służbowych samochodów...

​We Włoszech administracja państwowa z trudem redukuje swój park samochodowy. Inicjatywa, podjęta dwa i pół roku temu, nie przyniosła dotąd znaczących rezultatów.

Zaczął w grudniu 2011 Mario Monti. Chciał, żeby państwo i jego instytucje dały przykład racjonalnego korzystania z samochodów kupionych za publiczne pieniądze. Od tamtego momentu liczba pojazdów należących do tzw. granatowej floty, do których prawo mają osoby na kierowniczych stanowiskach, zmalała tylko o jedną trzecią. Z 8.619 do 5.768 samochodów!

Biorąc pod uwagę cały park samochodowy, a więc także pojazdy służbowe w terenie, których było wtedy ponad sześćdziesiąt tysięcy, spadek jest wręcz niewielki: zaledwie o dwanaście procent. Z 62 020 do 54 571 pojazdów. Nie powiodła się, podjęta przez premiera Matteo Renziego, próba sprzedaży zbędnych aut między innymi w internecie. Nie znalazły one zbyt wielu nabywców, ponieważ albo były luksusowe, jak Maserati, których chciał się pozbyć resort obrony, a więc nadal drogie, albo też wyjątkowo sfatygowane.

Reklama
Informacyjna Agencja Radiowa
Dowiedz się więcej na temat: służbowe samochody
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy