Toyota, która sama przyspiesza
Współczesne samochody to jeżdżące komputery.
Systemy drive by wire, tempomaty, układy stabilizacji i kontroli trakcji to standardowe wyposażenie coraz większej liczby pojazdów. Kierowca jest stopniowo marginalizowany.
Chyba jednak przesadą jest już, gdy samochód sam, niezależnie od woli swojego właściciela postanawia... przyspieszyć. A z takim właśnie zjawiskiem miało do czynienia przynajmniej kilkuset amerykańskich właścicieli toyot tacoma.
Amerykański oddział japońskiego producenta otrzymał w sumie zgłoszenia od 431 kierowców tego modelu, którzy wskazywali, że niekontrolowane przyspieszanie doprowadziło do 51 wypadków, w których rannych zostało 12 osób.
Wydawałoby się, że niemal pół tysiąca osób nie może mieć zwidów, prawda? A jednak śledztwo przeprowadzone przez Toyotę, a także amerykańską agencję zajmującą się bezpieczeństwem ruchu drogowego (NHTSA), która przebadała 775 tysięcy samochodów wyprodukowanych między 2004 a 2008 rokiem nie wykazały błędów konstrukcyjnych!
Śledczy przeprowadzili rozmowy z 64 kierowcami, którzy doświadczyli niekontrolowanego przyspieszania. W większości przypadków chodziło o... falowanie obrotów, które nie powodowało zwiększania prędkości. W 14 przypadkach problemem okazał się... dywanik, który blokował pedał gazu, a w pięciu przypadkach... kierowca naciskał równocześnie pedał gazu i hamulca!
Jednak aż w 26 przypadkach, z których 13 zakończyło się kolizjami lub wypadkami nie znaleziono wyjaśnienia.
Tacoma nie posiada klasycznej linki gazu. Położenie pedału jest analizowane przez potencjometr, który przesyła impuls elektryczny do przepustnicy. Ewentualne błędy (różnice w położeniu pedału i otwarciu przepustnicy) zapisywane są w pamięci komputera. Toyota poinformowała, że w żadnym z samochodów nie znaleziono takich błędów.
A więc najwyraźniej japońskie samochody też mają duszę...