Nielegalne wyścigi samochodowe dodatkowym problemem w czasie pandemii

Nielegalne wyścigi samochodowe stały się jednym z problemów kanadyjskich miast podczas pandemii Covid-19. Policja w metropolii Toronto zakończyła właśnie specjalne dochodzenie, a w prowincji Ontario weszły w życie zaostrzone przepisy.

Toronto jest największym miastem Kanady i od początku lockdownu media zamieszczały wywiady ze zdesperowanymi mieszkańcami oraz zdjęcia tłumów przyglądających się wyścigom i popisom kierowców stuningowanych samochodów na pustych ulicach, także w ciągu dnia. W związku z tym policja rejonu York, policja miasta Toronto, policja rejonu Peel (na zachód od Toronto) i policja prowincji Ontario rozpoczęły w maju wspólne dochodzenie.

Od 1 maja do 24 czerwca prowadzono operację, w wyniku której postawiono 279 zarzutów o naruszenie prawa prowincji, 67 zarzutów kryminalnych, aresztowano 70 osób, zawieszono 57 praw jazdy i zatrzymano 61 samochodów - podała w minionym tygodniu policja rejonu York, która koordynowała całą operację.

Reklama

Problemem, z którym musiała sobie poradzić policja, była bardzo dobra organizacja nielegalnych wyścigów i popisów kaskaderskich. Nocne wydarzenia planowano, reklamowano, ale jednocześnie planowano też metody unikania policji i przenoszenie wyścigów w nowe miejsca. Jak podała w komunikacie policja rejonu York, w styczniu zidentyfikowano kilka grup organizatorów, wprowadzono też różne formy zbierania informacji, dochodzenia, obserwacji podejrzanych, wykorzystywano również specjalistyczny sprzęt, w tym helikopter.

"Kierowcy ci powinni wiedzieć, że służby policyjne są gotowe i mają możliwości zmiany technik dochodzeniowych i egzekwowania prawa, by zwalczać te grupy, niezależnie jak bardzo organizatorzy starają się dostosować" - podkreślono w komunikacie, apelując jednocześnie o zgłaszanie zauważonych przypadków.

Wcześniej policja obliczała, że na samym początku lockdownów, między marcem a czerwcem 2020 roku, liczba zarzutów za niebezpieczną jazdę wzrosła w Toronto o 357 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku, a liczba mandatów za popisy wyniosła 443, ponad czterokrotnie więcej niż rok wcześniej. Policja rejonu York na północ od Toronto, między marcem a majem 2020 roku postawiła 306 zarzutów za niebezpieczną jazdę, ponad dwa razy więcej niż rok wcześniej. Według danych policji w ubiegłym roku liczba kierowców ukaranych za niebezpieczną jazdę i przekroczenie o 50 km/h dopuszczalnej w danym miejscu prędkości, w całej metropolii Toronto wyniosła 8270, najwięcej w historii.

Puste ulice podczas pandemii zaostrzyły widoczny wcześniej trend. Według danych władz Ontario, liczba zawieszonych praw jazdy za wyścigi i popisy na drodze w latach 2013-2019, czyli do pandemii, wzrosła o 130 proc. Między majem a sierpniem 2020 roku liczba zawieszonych praw jazdy wzrosła o 52 proc. w porównaniu z analogicznym okresem 2019 roku.

Z danych policyjnych widać też, że problemem są młodzi kierowcy. Między marcem a czerwcem 2020 roku kierowcy w wieku 16-25 lat stanowili 19 proc. biorących udział w kolizjach drogowych, ale aż 42 proc. w kolizjach, gdzie policyjne dochodzenie wykazało przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h.

Działania policji mają być kontynuowane latem, przy tym obecnie organizatorzy wyścigów spotkają się z wyższymi karami. Z początkiem lipca w prowincji Ontario weszły w życie przepisy zwiększające kary za uliczne wyścigi i kaskaderskie popisy. Jak mówiła prokurator generalna Ontario Sylvia Jones, problem znacząco zaostrzył się właśnie podczas pandemii. Kierowcom policja będzie mogła odebrać prawo jazdy nawet na miesiąc, a nie jak dotychczas na tydzień. Policja będzie też mogła zatrzymać samochód na dwa tygodnie, czyli na dwa razy dłużej niż dotychczas. Są też dłuższe zawieszenia praw jazdy już po wyroku skazującym.

***

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy