Małysz kontra rwąca rzeka - niezwykły pojedynek
Adam Małysz w swojej karierze mierzył się z różnymi siłami natury, ale nigdy wcześniej, jego przeciwnikiem nie była woda. Teraz przyszła pora, by zmierzyć się z tym żywiołem. Razem ze pilotem Xavierem Panseri wybrał się na Dolny Śląsk, by stanąć oko w oko z rwącym nurtem.
Lubachów na Dolnym Śląsku - to tu rozegrał się nietypowy pojedynek, o którym od dawna myślał Adam Małysz. Sportowiec, który nigdy nie bał się wyzwań, tym razem postanowił przetestować swoje umiejętności w warunkach, z jakimi wcześniej nie miał okazji się skonfrontować. Rajdowe przejazdy zakończone przeprawą przez rwący strumień - taki był plan mistrza z Wisły. Do podjęcia się odważnego pomysłu zaprosił pilota Xaviera Panseri, który jak sam przyznaje "zgodził się po 15 sekundach namysłu".
Poszukiwanie idealnej lokalizacji rozpoczęło się już rok temu. Małysz dopiero niedawno zmienił swój samochód rajdowy, dlatego ważne było dla niego przetestowanie Mini w warunkach rajdowych. Odcinki specjalne, które otaczają Jezioro Bystrzyckie okazały się dobrym prologiem przed dalszą częścią wyzwania. Wskazówki Francuza zaprowadziły kierowcę pod blisko 100-letnią zaporę wodną. O ile początkowo bohaterowie byli pewni swoich szans w starciu z żywiołem, to nagle otwierająca się tama wywołała u nich niemały popłoch. Szybko się zorientowali, że nie bez przyczyny rzeka, która dopływa do jeziora nosi nazwę Bystrzyca.
Naszym zadaniem była ucieczka przed zalaniem wodą. Tempo, z jakim przyrastał jej poziom pod kołami samochodu, było bardzo wartkie. Dodatkowo, jechaliśmy po nierównym, pełnym kamieni dnie kanału, dlatego była to poważna próba zawieszenia dla Mini. Wcześniej nie jeździłem po takim terenie. - mówił Małysz, nie szczędząc komplementów pod adresem Panseri - To bardzo dobry pilot. Pomimo różnic językowych, bardzo dobrze dogadujemy się z Xavierem. Podczas naszych startów dyktuje mi po angielsku, tu umówiliśmy się, że będzie mógł mówić tylko po polsku. Wywoływało to wiele zabawnych sytuacji, ale i stanowiło dodatkową trudność. Wiedzieliśmy, że za naszymi plecami jest potężna ilość wody. Kluczowe więc było szybkie wydostanie się z kanału na coraz bardziej grząski brzeg. Dzięki Xavierowi udało nam się szczęśliwie zakończyć tę przygodę.
O emocje podczas oryginalnego pojedynku nie obawiał się Piotr Stachura, z Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu. RZGW na co dzień realizuje zadania związane z utrzymywaniem wód i urządzeń wodnych, administrując wodami należącymi do Skarbu Państwa. Jednak podobnie, jak Małysz i Panseri nie boją się śmiałych zadań:
Kiedy dowiedzieliśmy się o pomyśle Adama, od razu byliśmy gotowi wesprzeć jego realizację, choć było to trudne przedsięwzięcie. Najpierw braliśmy pod uwagę Wrocław - Jaz Bartoszowice i Kanał Powodziowy, bo Orzeł z Wisły miał ścigać się z Odrą. Jednak Odra - mimo, że znacznie większa niż rzeka Bystrzyca - okazała się mniej groźna dla załogi rajdowej, a że Adam lubi wyzwania to wspólnie znaleźliśmy inną lokalizację, która przyniosła wiele sportowych wrażeń! - mówi Piotr Stachura, rzecznik prasowy Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu.