Mają już dość gnębienia fotoradarami. Zaczęli je niszczyć

Władze jednego z kanadyjskich miast podjęły decyzję o zwiększeniu liczby fotoradarów. Mieszkańcy postanowili wyrazić swoje niezadowolenie poprzez niszczenie nowych urządzeń.

Fotoradary mają swoich zagorzałych przeciwników, jak i zwolenników. Ci, którzy popierają zwiększanie liczby tych urządzeń, są zdania, że zachęcają one do jazdy zgodnej z przepisami i tym samym poprawiają bezpieczeństwo. Osoby przeciwne z kolei są zdania, że fotoradary to tylko maszynki do zarabiania pieniędzy, a nawet jeśli są w stanie wpłynąć na kierowcę by jechał zgodnie z przepisami, to i tak tylko na krótkim odcinku, ponieważ po tym jak taki kierowca minie urządzenie, znowu będzie jechał znacznie szybciej niż pozwalają przepisy.

Władze Toronto poinformowały o zwiększeniu liczby fotoradarów. Nie wszystkim to się spodobało

Z pewnością w ostatnim czasie zwiększyła się liczba przeciwników tego typu urządzeń w kanadyjskim mieście Toronto. Niedawno burmistrz miasta - John Tory - zapowiedział, że pojawi się 25 nowych fotoradarów. Warto zaznaczyć, że w mieście i okolicach działa już 50 takich urządzeń. Najbardziej dochodowym fotoradarem w Toronto ma być urządzenie znajdujące się na Parkside Drive. Podobno od początku kwietnia do grudnia 2022 roku wystawił blisko 20 tys. mandatów.

Reklama

Więcej fotoradarów to oczywiście większe ryzyko zdobycia mandatu. Perspektywa znacznego zwiększenia liczby urządzeń kontrolujących prędkość spowodowała, że mieszkańcy Toronto i okolic postanowili zademonstrować swój sprzeciw wobec planów władz miasta poprzez niszczenie nowych urządzeń. W mediach społecznościowych pojawiły się zdjęcia uszkodzonych fotoradarów.

Mieszkańcy Toronto demonstrują niechęć do fotoradarów

Jak się okazało, pomocna w niszczeniu urządzeń jest ich budowa. W naszym kraju fotoradary są zawieszone bardzo wysoko, co zmniejsza ryzyko ewentualnego aktu wandalizmu. Nowe urządzenia ustawione w Toronto są niskie. W związku z tym uszkodzenie ich nie stanowi problemu. Na udostępnionych zdjęciach możemy zobaczyć fotoradar z zamalowanym obiektywem, a nawet urządzenie, które zostało przewrócone (nie było przytwierdzone do ziemi). 

Na jednym z fotoradarów pojawił się napis "NO". Najprawdopodobniej angielskie słowo "nie" ma być wyrazem sprzeciwu autora wobec zwiększania liczby fotoradarów.

Tak znaczące zwiększenie liczby urządzeń rejestrujących może niejednego kierowcę wyprowadzić z równowagi. Warto jednak wiedzieć, że w prowincji Ontario, której stolicą jest Toronto, kierujący otrzymuje mandat dopiero, gdy przekroczy dozwoloną prędkość o 10 km/h. 

Niszczenie fotoradarów nie rozwiązuje problemu

Liczba fotoradarów i innych urządzeń kontrolujących prędkość zapewne będzie stale się zwiększać. Oczywiście nie jest to idealne rozwiązanie. Niemniej takie działania jak niszczenie urządzeń również nie rozwiązują problemu. Najprawdopodobniej kierowcom pozostaje jedynie zaakceptować fakt, że tych urządzeń będzie przybywać, a to z pewnością zmusi niektórych kierujących do zdjęcia nogi z gazu.

***

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: fotoradary | toronto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy