Kupił kompletny radiowóz. A potem dostał zarzuty...
O tym, że "Polak potrafi" wie już chyba cała Europa. Okazuje się jednak, że w tyle za Polakami nie zostają Amerykanie. A przynajmniej niektórzy.
Proceder sprzedawania wycofanych z eksploatacji starych radiowozów w Polsce nie jest niczym nadzwyczajnym. Samochody wcześniej są pozbawiane wyposażenia, a następnie wystawiane na aukcjach, gdzie - przeważnie za grosze - może kupić je każdy.
Nie słyszeliśmy jednak, by w miarę nowy i kompletny radiowóz trafił na wolny rynek. A Amerykanom taka sztuka się udała i - co lepsze - wciąż nie wiedzą, jak to się mogło stać.
Sprawa się wydała, gdy jeden policjantów w Chattanooga zwrócił uwagę na szarego forda crowna victorię, czyli samochód powszechnie używany przez amerykańską policję. Nieoznakowane auto przyciągnęło uwagę funkcjonariusza, ponieważ miało wzmacniany policyjny zderzak, a we wnętrzu niebieskie policyjne światło, ale... prywatne tablice rejestracyjne.
Kontrola wykazała, że nie było to jedyna policyjne wyposażenie. Samochód miał również syrenę, światła sygnalizacyjne w atrapie chłodnicy pokładową kamerę i radar, a więc wszystko to, co zwykle posiada amerykański radiowóz.
Za kierownicą forda siedział 20-letni Luke Ridings, który zeznał, że kupił samochód za 4 tys. dolarów poprzez internetowe ogłoszenie.
Policyjne śledztwo wykazało, że samochód został wycofany z eksploatacji ze względu na powtarzające się problemy z układem elektrycznym i miał zostać zezłomowany. Zamiast tego trafiło do internetu i dostało drugie, aczkolwiek krótkie, życie. Jak na razie policjanci ani firma serwisująca radiowozy nie zdołali wyjaśnić, jak mogło do tego dojść.
Ale że winny znaleźć się musi, oskarżono kierowcę nieszczęsnej crown victorii. Zarzuty, to prowadzenie niezarejestrowanego samochodu (ciekawe, skoro tablica była prywatna), oszustwo (nie wyjaśniono na czym polegało), a jakby tego było - picie w zbyt młodym wieku. No i zabrano mu samochód...