Koronawirus spowodował olbrzymie oszczędności na paliwie
Restrykcje z powodu koronawirusa spowodowały, że wielu ludzi w USA nie dojeżdża do pracy. Tylko w czerwcu przejechali o ponad 59,5 miliardów kilometrów mniej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku.
Takie dane podała Federalna Administracja Autostrad w Stanach Zjednoczonych. Zwróciła uwagę, że ludzie najwięcej jeżdżą latem, co wiąże się też z podróżowaniem na urlopy. W tym roku jednak sytuacja się diametralnie zmieniła.
Ponieważ miliony ludzi wykonują swoje obowiązki w dobie pandemii zdalnie, w swych domach, zaś przedtem dojeżdżali samochodami do pracy, pozwala to zaoszczędzić duże pieniędzy. Według niezależnej platformy Upwork specjalizującej się w zagadnieniach biznesowych zostaje im w kieszeni około 758 mln dolarów dziennie.
Od początku kryzysu wywołanego przez Covid-19 oszczędności sięgają łącznie 90 mld dolarów. Kwota ta obejmuje niższe wydatki na benzynę, konserwację i naprawy samochodów, a także zmniejszenie innych kosztów, jakie pociąga za sobą jazda samochodem np. koszty stania w korkach i związane z zanieczyszczeniem środowiska - wyliczył cytowany przez CNN główny ekonomista Upwork Adam Ozimek.
Jego zdaniem jednak najbardziej liczy się w związku z wymuszonymi zmianami czas. Choć trudno dokładnie przeliczyć to na pieniądze, Ministerstwo Transportu szacuje, że każda godzina dojazdów samochodem kosztuje Amerykanina 12,5 dolara.
Jest też inny aspekt wiążący się z pozostaniem w domu. Pracownik, który ma taką opcję, nie płaci za transport, poranną kawę, lunch czy inne usługi, które znajdują się po drodze i w pobliżu biura. Uderza to w gospodarkę. Stwarza zagrożenie dla miejsc pracy w tym sektorze gospodarki.
W Ameryce czas spędzany na dojazdy rośnie od dekad. CNN podkreśla, że średnią zawyżają duże rynki pracy na obszarach metropolitalnych, o wysokich kosztach, jak Nowy Jork czy obszar Zatoki San Francisco.
Jak wynika z badań Upwork, zważywszy na wydatki i stracony czas, najbardziej skorzystaliby w dłuższej perspektywie na możliwości zdalnej pracy mieszkańcy East Stroudsburg w Pensylwanii, zlokalizowanego stosunkowo blisko i metropolii nowojorskiej i filadelfijskiej. W dalszej kolejności niezależna platforma wymienia ludzi dojeżdżających do Nowego Jorku z Newark i Jersey City, a do Waszyngtonu DC z Arlington oraz Aleksandrii.
Mimo niedogodności wynikającej z dojazdów nie wszyscy, a zwłaszcza młodzi ludzie, są zachwyceni perspektywę potencjalnej utraty możliwości systematycznego docierania do wielkich aglomeracji.
Jak powiedziała w środę PAP Alex, pracująca w Nowym Jorku mieszkanka New Jersey, jej firma zamierza przenieść się do tego stanu.
"Pewnie zaoszczędzę trochę czasu i pieniędzy, ale nie będę codziennie mogła korzystać z atrakcji Manhattanu" - wyjaśniła.