Ekstremalne drogi na świecie

Mrożące krew w żyłach drogi spotkamy na każdej szerokości geograficznej, począwszy od rejonów słabo zaludnionych, aż po kraje z doskonale rozwiniętą siatką dróg.

Liczba samochodów jeżdżących na świecie w ciągu ostatnich 10 lat podwoiła się i przekracza już miliard. To oznacza, że jeden pojazd przypada na siedmiu mieszkańców Ziemi. Mimo to lista najbardziej niebezpiecznych dróg na świecie od lat w zasadzie się nie zmienia. Powód? Niektóre miejsca, bez względu na natężenie ruchu, zawsze stanowią zagrożenie dla kierowcy. To rejony, gdzie samo wytyczenie w miarę przejezdnej drogi jest już sporym wyzwaniem. Ale myli się ten, kto myśli, że zabójcze trasy to specjalność regionów słabo rozwiniętych, których po prostu nie stać na wybudowanie porządnych dróg. Jak pokazuje nasze zestawienie, drogowe ekstrema zdarzają się też w krajach o wysokim poziomie rozwoju i długich tradycjach motoryzacyjnych.

Reklama

Niebezpieczna droga to niekoniecznie tylko taka, na której rocznie giną setki kierowców. Liczący ok. 20 km, zapierający dech w piersiach Wąwóz Taroko to jedna z głównych atrakcji turystycznych Tajwanu. Priorytetem jest bezpieczeństwo dziesiątków tysięcy wczasowiczów, co roku odwiedzających ten cud natury. Dlatego chociaż samochody i autokary mijają się tam "na grubość lakieru", to nie ma obawy, że stracimy życie podczas jazdy. Co innego, gdy turyści wyjdą w końcu z autokaru czy auta, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. W Taroko sporadycznie dochodzi do wypadków właśnie wtedy, gdy na głowy turystów przechadzających się na szlakach dla pieszych spadają kawałki skał.

Aż 7 z 10 prezentowanych dróg (Magistrala Jakucka, autostrada Daltona, Droga Śmierci, autostrada Syczuan-Tybet, przełęcze Lysebotn i Stelvio oraz Wąwóz Taroko) leży na te renach bardzo słabo zaludnionych. Na drugim końcu skali jest tunel Lefortowo w Moskwie, w którym z powodu błędów konstrukcyjnych zimą zamarza cieknąca woda. To rzadki przykład ekstremalnie niebezpiecznej drogi w metropolii.

W dużych miastach większość czasu spędza się w korkach. Nic więc dziwnego, że tunele i odcinki dróg, po których można poruszać się szybko, mogą stanowić źródło zagrożenia. Działa tutaj mechanizm odreagowywania czasu zmarnowanego wcześniej w korku. Wystarczy dodać do tego śliską nawierzchnię i przepis na drogową katastrofę gotowy.

Wybuchowa mieszanka nerwów i braku miejsca na drodze to nie tylko domena zakorkowanych miast. Gigantyczne zatory zagrażające bezpieczeństwu powstają też na... autostradach. Niemiecka A8 łącząca Francję z Austrią na niektórych odcinkach bardziej przypomina miejską ulicę w godzinach szczytu. Przeciwieństwem dróg o dużym natężeniu ruchu są autostrada Jamesa Daltona na Alasce oraz Magistrala Amursko-Jakucka w Rosji. Przez wiele godzin nie spotkamy na nich żywej duszy, więc w razie nagłej awarii możemy liczyć tylko na siebie. Jako ciekawostkę na końcu zestawienia umieściliśmy rodzimy przykład niebezpiecznej trasy - Zakopiankę.

Chiny: Syczuan-Tybet

Droga łącząca Tybet z chińską prowincją Syczuan jest regularnie paraliżowana, zwłaszcza w porze deszczowej, przez zwały błota i osuwające się fragmenty skał. Licząca nieco ponad 2400 km droga biegnie z Chengdu w Chinach do miejscowości Lhasa w Tybecie, głównie na terenach górzystych. Aż 14 szczytów na tej trasie wznosi się na wysokość co najmniej 4 tys. m n.p.m. Wyprawa autem przez ten nieprzystępny teren zajmuje średnio 15 dni. Droga z Syczuanu do Tybetu jest częścią chińskiej autostrady nr 318 (jej długość to 5,5 tys. km) łączącej Szanghaj z Nepalem.

Włochy: Przełęcz Stelvio

Zlokalizowana we włoskiej części Alp trasa została zbudowana w XIX wieku i nawet dziś może uchodzić za inżynierskie arcydzieło. Droga o długości 22 km łączy miejscowość Stelvio z Bormio w prowincji Bolzano i dochodzi do 2758 metrów n.p.m. W zależności do strony podjazdu trzeba pokonać różnicę wysokości wynoszącą aż 1800 lub 1500 metrów. Kulminacją podróży przez przełęcz jest 48 ponumerowanych zakrętów. To wyzwanie nawet dla doświadczonych kierowców, choć przy zachowaniu odpowiednio niskiej prędkości nie powinno być kłopotów. Lepiej nie przesadzać, bo w latach 90. wypadek miał tutaj słynny kierowca Sir Stirling Moss. Na przełęczy Stelvio potrafi być tłoczno. Wzmożony ruch to zasługa licznych turystów, którzy wiosną i latem odwiedzają to miejsce dla spektakularnych widoków. Luźniej bywa jedynie jesienią. Zimą nie wjedziemy na przełęcz, bo droga jest zamknięta.

USA: Autostrada Daltona

Najbardziej wysunięta na północ droga na Alasce prowadząca z Fairbanks do miejscowości Deadhorse położonej w pobliżu lodowatego Oceanu Arktycznego. Trasę długości 800 km przy dobrych warunkach pogodowych można pokonać nawet w 13 godzin. Po przejechaniu pierwszych 60 kilometrów zanika zasięg telefonu komórkowego. Skorzystamy z niego dopiero pod koniec podróży w Deadhorse. Przez niemal całą drogę nie ma też punktów medycznych, a mijając połowę trasy, przez następne 380 km nie uświadczymy stacji benzynowej. Stąd też, chociaż droga jest otwarta nawet zimą, to nie zaleca się podróżowania nią między październikiem a kwietniem.

Niemcy: Autostrada A8

Należy do najbardziej zatłoczonych autostrad w Europie. Spore odcinki, zwłaszcza w Bawarii, nie spełniają współczesnych wymogów stawianych autostradom. Zostały zbudowane jeszcze przed II wojną światową. Nie mają pasów awaryjnych czy parkingów. Najbardziej zdradliwe są górskie odcinki A8, zwłaszcza na terenie gminy Aichelberg. W ostatnich latach autostrada została zmodernizowana, ale nadal jest niebezpieczna, głównie z powodu dużej liczby ciężarówek jadących z Francji do Austrii.

Boliwia: Droga Śmierci

Licząca ponad 60 km trasa z miejscowości Coroico do La Paz w 1995 r. została uznana za najbardziej niebezpieczną na świecie. Z jednej strony mamy skałę, a z drugiej przepaść. Nawet nieliczne zatoczki nie gwarantują bezpiecznego minięcia się dwóch aut. Do niedawna na drodze ginęło rocznie kilkaset osób. Sytuację poprawiło nieco wprowadzenie ruchu wahadłowego. Radykalna zmiana nastąpiła dopiero w momencie, gdy otwarty został bezpieczny objazd. Wypadki nadal się zdarzają, ale dotyczą głównie rowerzystów, którzy giną pod kołami samochodów.

Rosja: nieutwardzona droga do Jakucka

Magistrala Amursko-Jakucka to jedyna droga prowadząca do zbudowanego na wiecznej zmarzlinie miasta Jakuck - stolicy bogatej w naturalne zasoby Jakucji. Wydobywa się tu diamenty, złoto, srebro i ropę. Teoretycznie to autostrada, ale bez asfaltowej nawierzchni. Co ciekawe, łatwiej przejechać nią zimą, gdy jest skuta lodem. Za to wiosną, w okresie roztopów to istny koszmar. Samochody nawet nie grzęzną, ale wręcz toną pod grubą warstwą błota. Poziom wody rzeki Lena, nad którą leży Jakuck, wiosną potrafi podnieść się o kilkanaście metrów i całkowicie zatopić fragmenty drogi.

Norwegia: Droga Lysebotn

Majestatyczna trasa w południowej Norwegii na zboczu góry Lysebotn liczy aż 27 zakrętów i wiedzie między innymi przez stromy tunel długości 1100 metrów. Wjazd i wyjazd z niego są pod bardzo ostrym kątem, a wewnątrz mamy kolejne 3 zakręty. Do niedawna tunel ten nie był nawet oświetlony. Wypadki na tej trasie zdarzają się jednak bardzo rzadko, bo serpentyna Lysebotn jest otwarta dla ruchu samochodowego tylko od maja do października. Najbardziej wymagająca część trasy to zjazd w dół.

Rosja: Tunel Lefortowo

Długość oddanego w 2003 roku obiektu to nieco ponad 3 km. Dla porównania, najdłuższy w Polsce miejski tunel - zagłębienie Wisłostrady - ma 900 metrów. Moskiewski tunel Lefortowo rozsławiły filmy z kamer przemysłowych opublikowane na portalu YouTube. Widać na nich pędzących na złamanie karku kierowców, którzy tracą panowanie nad autem. Kompilacja najbardziej spektakularnych kraks szybko stała się hitem w internecie. Jednak to nie tylko zbyt szybka jazda czy niezachowanie odpowiedniego odstępu są przyczynami wypadków. Głównym winowajcą jest wadliwa konstrukcja tunelu. Gdy zimą woda przecieka z biegnącej nad nim rzeki Jauza, zamarza, zamieniając nawierzchnię w niebezpieczne lodowisko. Z tego powodu tunel Lefortowo nazywany jest przez mieszkańców Moskwy "tunelem śmierci".

Tajwan: Wąwóz Taroko

Jedna z największych atrakcji turystycznych Tajwanu. Ten zaledwie 20-kilometrowy odcinek drogi jest położony w zajmującym aż 92 tys. hektarów parku narodowym. Wąska trasa biegnie przez 38 tuneli wydrążonych w marmurowej skale. Z drogi rozciągają się majestatyczne widoki na płynącą w dole rzekę czy wznoszące się na kilkaset metrów ściany gór. Jeśli ktoś się zagapi, jadąc np. autem czy skuterem, nietrudno o wypadek. Większość zwiedzających wybiera jednak wycieczkę autokarem. Niebezpieczna droga oferuje wtedy kontrolowane ryzyko, które mogą zaakceptować turyści i organizatorzy wczasów.

Polska: Zakopianka

Drogowy koszmar - tak można najkrócej podsumować ponad 100-kilometrowy odcinek krajowej drogi z Krakowa do Zakopanego, który znany jest jako Zakopianka. Połowa krętej trasy ma po jednym pasie w obie strony, a od lat zapowiadana modernizacja kończy się na planach. Efekt? Zimą i latem, gdy w góry jadą turyści, praktycznie nie ma tutaj dnia bez poważniejszego wypadku. Pod koniec ferii zimowych, gdy kierowcy z całej Polski próbują się stąd wydostać, Zakopianka w stronę Krakowa zmienia się w jeden wielki korek ciągnący się przez kilkanaście km. Najbardziej dramatyczna sytuacja jest na 0odcinku Poronin-Zakopane. Tomasz Dominiak

Auto Moto
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy