Chamstwo i dyskryminacja na CB. Co o tym sądzisz?

Trasa Tarnów - Rzeszów. Co 30 sekund odzywa się na radiu męski głos pytający: "Koledzy, jak tam wygląda dróżka w stronę Rzeszowa...?"*

Nikt nie odpowie, jakby cała "czwórka" wymarła, wszyscy skupiają się na prowadzeniu albo nie mają radia CB...

Głos nie daje za wygraną, pyta lekko zaciągając, czy w ogóle go słychać. Cisza. Nagle na radyjku odzywa się damski, słodki głosik i pyta o ścieżkę w kierunku Rzeszowa. Cud - nagle cała "czwórka" ożyła! Wszyscy mają radia, wszyscy słyszą panią, każdy kierowca śpieszy z odpowiedzią...

Myślałem, że my mężczyźni jesteśmy wzrokowcami, okazuje się jednak, że i "słuchowcami" także! Kiedy już ucichły dyskusje na temat koleżanki, która "leci" w stronę Rzeszowa (czy jedzie sama?, jakim autem? że ma słodki głos, że może zatrzyma się na kawkę itp.), na radyjku zaczyna się dyskoteka. Jakiś młokos przykłada "gruchę" do swojego wyczesanego głośnika o niebagatelnej mocy muzycznej i raczy pozostałych kierowców swoją ulubioną nutką w stylu "umc umc umc jaaaaaaaaazda umc umc umc...!

Reklama

No i znów panowie kierowcy ruszają do boju, teraz ich męskie ego (które wcześniej pobudzało do szybkiej pomocy biednej, zagubionej koleżance) znajduje coraz to wymyślniejsze epitety pod adresem młokosa. Uszy więdną. Ściszam radio, żeby ulżyć pasażerom. Przecież właśnie o to chodziło młokosowi. O reakcje kierowców, o bluzgi i zagorzałą dyskusję. Cel osiągnął. Wyłączam radio, przecież i tak jadę przepisowo. Szerokości, przyczepności, bajoo!

* list do redakcji

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: głos | chamstwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy