Aktywiści niszczą kamery policyjne. Ludzie mają dosyć "zielonej" strefy?

Brytyjczycy już od dłuższego czasu skarżą się na kamery internetowe, które robią zdjęcia samochodom jeżdżącym po londyńskiej strefie niskiej emisji. Teraz do sprawy wkroczyli aktywiści, którzy masowo uszkadzają porozwieszane rejestratory. Jak podkreślają w oficjalnym oświadczeniu – obecność takich urządzeń jest zamachem na wolność obywateli.

Strefa niskiej emisji spalin w Londynie została ustanowiona w 2015 roku przez byłego brytyjskiego premiera Borisa Johnsona. Obecnie wytyczony teren obejmuje powierzchnie blisko 400 kilometrów kwadratowych, a wkrótce - z końcem sierpnia 2023 roku - ma się ponownie powiększyć.

Samochody śledzi system tysięcy kamer

W śledzeniu samochodów, które poruszają się wspomnianą strefą, pomaga sieć tysięcy kamer, pracujących 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Urządzenia na bieżąco skanują tablice rejestracyjne pojazdów, uzyskując w ten sposób dane dotyczące ich silników oraz spełnianych norm. W przypadku wykrycia samochodu, który nie spełnia odpowiednich wymogów, system automatycznie wysyła mandat do jego właściciela. Jak się okazuje, tak szeroko zakrojona inwigilacja doprowadza do złości mieszkańców miasta.

Reklama

Protesty przeciwko strefie niskiej emisji

Jak donoszą brytyjskie media - w ostatnich miesiącach nasiliły się protesty przeciwko rozszerzeniu strefy niskiej emisji. Setki zmotoryzowanych wyszło na ulice sprzeciwiając się nie tylko narzuconemu prawu, ale też coraz większej liczbie kamer śledzących każdy ruch obywateli. Pomimo dużej skali sprzeciwu obecny burmistrz Londynu - Sadiq Khan - pozostał nieugięty i oficjalnie potwierdził, że nowa strefa wejdzie niebawem w życie. Słowa te sprowokowały grupę radykalnych aktywistów, nazywających siebie "Blade Runners".

Do akcji wkroczyli aktywiści, którzy niszczą kamery

Ugrupowanie, które już od pewnego czasu "walczy z zagrażającą wolności obywateli inwigilacją" przystąpiło do masowego niszczenia i uszkadzania wspomnianego wcześniej systemu monitorującego. Na opublikowanych w sieci nagraniach widzimy, jak zamaskowani mężczyźni rozbijają kamery młotkami, zamalowują je farbą lub przecinają ich obwody zasilania. Z informacji przedstawionych przez brytyjską policję wynika, że dotychczas aktywiści wyłączyli lub zniszczyli ponad 50 urządzeń.

Policja grozi wyrokami więzienia

Londyńscy policjanci ostrzegają jednak, że wszelkie akty wandalizmu będą bezwzględnie ścigane, a w przypadku złapania podejrzanego na gorącym uczynku zostaną mu postawione zarzuty. To może grozić nawet wyrokiem kilkuletniego więzienia.

Do sprawy odniosły się także służby drogowe, które zapowiedziały już wymianę kamer na nowsze urządzenia, rzekomo trudniejsze do uszkodzenia i wyłączenia.


INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: kamery | fotoradary | Wielka Brytania
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama