Będą kontrolować działanie bramownic
Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad sprawdzi sygnały transportowców o źle działających bramownicach systemu viaTOLL.
Operator systemu - firma Kapsch- zwracała pieniądze, bo naliczyła opłaty nawet z rocznym opóźnieniem.
W pierwszej kolejności drogowa dyrekcja prześledzi online przejazdy i naliczane opłaty na wskazanych bramownicach. W ten sposób właśnie wykryto awarię czterech bramownic na drodze z Krakowa do Olkusza.
Teraz transportowcy donoszą o kolejnych kilkunastu miejscach w całej Polsce, gdzie opłaty niekoniecznie pokrywają się z przejazdami.
Operator systemu viaTOLL został też zobowiązany do kontrolowania swoich serwisantów - w trzy godziny po zakończeniu prac na każdej z bramownic. To właśnie serwisanci źle podpięli kable do bramownic w Małopolsce.
- Tak, żeby żaden kabelek już się więcej nie wydarzył. Choć nie oszukujmy się też, że system viaTOLL jest bardziej skomplikowany niż systemy bankowe - powiedziała nam wiceszefowa Generalnej Dyrekcji Magdalena Jaworska.
Decyzja GDDKiA to pokłosie afery ze znikającymi pieniędzmi. Po zasileniu konta, z którego opłacane są przejazdy ciężarówek i autobusów pod bramownicami, pieniądze były pobierane, zanim samochody zdążyły przejechać pod urządzeniami naliczającymi e-myto. O takich przypadkach reporter RMF FM Mariusz Piekarski informował pod koniec listopada.
Pieniądze zostały ściągnięte zaraz po zasileniu konta viaTOLL u ponad 50 przedsiębiorców. Jak twierdzili, nie dostali oni jednak żadnego wytłumaczenia od operatora systemu, dlaczego pieniądze znikają zaraz po doładowaniu konta, mimo że ciężarówki i autobusy nie zdążyły jeszcze tego dnia przejechać płatnym odcinkiem drogi.
Po nagłośnieniu sprawy przez media operator wyjaśnił, że zostały pobrane pieniądze, które z powodu błędnego działania bramownic nie zostały pobrane kilka miesięcy wcześniej. Tyle tylko, że GDDKiA uznała taką praktykę za nielegalną i nakazała zwrócić pobrane kwoty.