150 zł plus VAT za pożyczenie prądu
Pierwszą myślą, jaka przychodzi do głowy, gdy po mroźnej nocy przychodzimy do samochodu, przekręcamy kluczyk i... nie słyszymy nic jest wezwanie pomocy drogowej.
Niestety, działanie pod wpływem tego impulsu w konsekwencji może okazać się bardzo drogie.
Przekonał się o tym jeden z naszych czytelników, którego samochód zmogły mrozy. Widząc przejeżdżającą obok pomoc drogową postanowił skorzystać z okazji.
Cena jaką usłyszał spowodowała natychmiastowy odpływ entuzjazmu. Bez dojazdu, bo auto parkowało kilkadziesiąt metrów dalej, za odpalenie "na kable" laweciarz zażyczył sobie 160 zł plus VAT!
Postanowiliśmy to sprawdzić. Okazało się, że ta cena nie obowiązuje zawsze. Inna firma z w tym samym mieście (Krakowie) wyceniła usługę (z dojazdem) na 30 zł. Tyle samo kosztuje uruchomienie za pomocą kabli w Tarnobrzegu czy Olsztynie.
Ale już we Wrocławiu i Warszawie - 150 zł.
Ciekawostką była jedna z firm, która... w ogóle nie odbiera telefonów. Automat informuje, że jeśli nie mamy zastrzeżonego numeru, to ktoś oddzwoni. Jeśli jednak nasz numer jest zastrzeżony, to mamy pecha - z usługi skorzystać nie możemy.
Tak, czy inaczej jednak, jeśli nasz samochód nie chce odpalić i potrzebujemy "pożyczyć prądu" najlepiej zadzwonić na radiotaxi. Tam ta usługa kosztuje 15 zł. Z dojazdem.