"Zostało wystarczająco dużo dzieci do rozjechania. Przyśpiesz!"

"Zostało wystarczająco dużo dzieci do rozjechania. Przyśpiesz!" Znaki o takiej właśnie treści stanęły pod koniec ubiegłego roku we francuskim Bretenière na Côte d'Or.

W ten niecodzienny sposób gmina w Burgundii chce walczyć z kierowcami, którzy nagminnie łamią ograniczenia prędkości w terenie zabudowanym.

Sposób oznakowania głównej ulicy Bretenière budzi jednak we Francji duże kontrowersje. Głównie dlatego, że postawienie znaków, których przekaz ociera się o czarny humor, sfinansowały władze miasta.

Bretenière to mała, licząca niespełna tysiąc osób gmina. Pomysłodawcą oznakowania jest burmistrz - Hervé Bruyère - który tłumaczy, że to jedyny sposób na walkę z niesfornymi kierowcami.

Reklama

Bruyère przekonuje, że stosowane do tej pory sposoby na spowolnienie ruchu zawiodły na całej linii. Kierowcy nic nie robili sobie nie tylko ze znaków ograniczających prędkość (na głównej ulicy biegnącej przez centrum miasta obowiązuje 30 km/h). Nie pomogły nawet progi zwalniające ani budowa minironda.

Co ciekawe, cytowany przez lokalne media burmistrz zachowawczo tłumaczy, że napis na znaku powinno się rozumieć "w ten drugi sposób". We Francji podniosły się bowiem słowa krytyki zarzucające władzom gminy fakt, że część kierowców, może potraktować płynące ze znaków przesłanie na poważnie...

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: bezpieczeństwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama