Zabiła go poduszka powietrzna? Jeśli tak, będzie skandal...
Od czasów, gdy na drogach zaroiło się od automobili inżynierowie starają się wymyślić jak najwięcej sposobów, by uchronić kierowcę, pasażerów i pieszych przed skutkami ewentualnych wypadków.
Szacuje się, że od wprowadzenia na listę wyposażenia standardowego samochodów pasów bezpieczeństwa, wynalazek ten uratował życie przeszło miliona ludzi. Zapięcie pasa obniża prawdopodobieństwo śmierci w wypadku nawet o czterdzieści procent!
Podobnie sprawa ma się również z poduszkami powietrznymi, które 32 lata temu, jako pierwszy w Europie, stosować zaczął Mercedes (airbag pojawił się na liście opcji klasy S typoszeregu W126). Od czasu, gdy większość poruszających się po drogach pojazdów wyposażona została w poduszki powietrzne, liczba ofiar śmiertelnych wypadków drogowych w wielu krajach spadła nawet o połowę.
Niestety, żaden człowiek nie jest w stanie przewidzieć wszystkich możliwych scenariuszy - czasami okazuje się, że najnowsze zdobycze techniki mające ratować życie, przyczyniają się do śmierci pasażerów.
Znanych jest wiele przypadków, w których przed śmiercią w wypadku uratował kierowcę fakt, że zapomniał on zapiąć pasów. Scenariusz jest najczęściej zbliżony - zanim koziołkujące auto uderzyło w przeszkodę lub stanęło w płomieniach - kierowca wypadał z kabiny.
Często słyszy się również o przykrych zdarzeniach spowodowanych działaniem poduszek powietrznych. Ogromna siła, jaka wyzwala się przy odpaleniu, może spowodować u kierowcy lub pasażera obrażenia twarzy, pechowcy obwiniają też poduszki powietrzne o uszkodzenia dłoni czy nadgarstków.
Większości tego typu obrażeń można by jednak uniknąć, gdyby kierowcy przykładali większą wagę do własnych zachowań. Poduszka powietrzna zamienia się w śmiertelnie niebezpieczne urządzenie wyłącznie ze względu na naszą niewiedzę lub ignorancję. Pamiętajmy, że jeśli nasze auto wyposażone jest w airbag bezwzględnie(!) należy zapinać pasy bezpieczeństwa - kluczem do właściwego działania poduszki jest również prawidłowa pozycja za kierownicą.
Czasami dochodzi jednak do sytuacji, których nie spodziewałby się żaden inżynier, kierowca czy lekarz. Jedna z nich spotkała pewną rodzinę z Wielkiej Brytanii - jej ofiarą padł 59-letni Ronald Smith.
Pewnego listopadowego dnia 2010 roku, 59-letni Brytyjczyk wracał swoim vauxhallem (oplem) insignią z Hartlepool do domu w Marsden. Niestety był on uczestnikiem niegroźnej - przynajmniej na pierwszy rzut oka - kolizji. Prowadzony przez Smith'a samochód z niewielką prędkością uderzył w poprzedzający pojazd, w tył insignii wbiło się też inne auto. Wydawać by się mogło, że w zdarzeniu - poza samochodami - nikt nie ucierpiał. Uczestnicy kolizji wyszli z aut o własnych siłach, nikt nie domagał się interwencji lekarza. Ot, stłuczka, jakich wiele.
Niestety, w kilka dni po wypadku Ronald Smith zaczął uskarżać się na duszności i silne ataki kaszlu. Kierowca podejrzewał, że mogą być one wywołane wystrzałem poduszki powietrznej - w czasie wypadku w insignii zadziałał airbag kierowcy a jeden z odłamków szyby przebił worek poduszki. Z wnętrza, w twarz kierowcy, wysypał się biały proszek (azydek sodu) stosowany przez producentów, jako czynnik generujący gaz niezbędny do napełnienia airbagu.
Jak donosi brytyjski Daily Mail, nękany coraz silniejszymi dusznościami Smith - 5 stycznia 2011 roku - udał się do szpitala. Jak wspomina jego żona - był tak słaby, że prawie nie mógł poruszać się o własnych siłach.
Lekarze podali pacjentowi tlen, ale jego stan ciągle się pogarszał. Po niemal trzech tygodniach hospitalizacji, Ronald Smith zmarł w szpitalu z powodu przewlekłego zapalenia płuc.
Zrozpaczona rodzina poprosiła o pomoc patologów sądowych. Do czasu wypadku Smith był bowiem prawdziwym okazem zdrowia - uprawiał sport i nie palił papierosów. Lekarz, który dokonał sekcji zwłok stwierdził, że płuca Smitha były "ciężkie i twarde", co świadczy o tym, że nie funkcjonowały prawidłowo.
W Wielkiej Brytanii toczy się obecnie śledztwo mające wyjaśnić przyczynę zagadkowej śmierci Smitha i zbadać, czy rozległe zapalenie płuc faktycznie wywołane zostało przez stosowany w poduszkach powietrznych azydek sodu. Do tej pory substancja ta - chociaż jest silnie toksyczna np. dla bakterii - nie była uważana za bardzo groźną dla ludzi. Nie ma ona np. działania rakotwórczego. Wiadomo jednak, że azydek sodu wpływa na układ sercowo-naczyniowy - jego działanie objawia się m.in. obniżeniem ciśnienia krwi czy niedokrwieniem mięśnia sercowego.
Przypadek ten z uwagą śledzą producenci samochodów z całego świata. Jeśli okaże się, że śmierć Brytyjczyka nastąpiła w wyniku wdychania szkodliwej substancji z poduszki powietrznej, konstrukcja airbagów będzie musiała zostać zmieniona. Niewykluczone również, że firmy zasypane zostaną pozwami o odszkodowania.
PR