Trąbią i krzyczą, a potem giną...!
W tym tygodniu dominującym tematem w naszym serwisie jest bezpieczeństwo na drogach. Prezentowaliśmy już różne spojrzenia na tę istotną kwestię. M.in. wczoraj przedstawiliśmy pomysł poszerzenia kursu nauki jazdy o elementy bardziej zaawansowane, jak wyprowadzanie auta z poślizgu.
Pomysł ten spotkał się z Waszym ciepłym przyjęciem. Czy jednak jest możliwy do realizacji? Na to pytanie odpowiada w swoim liście jeden z instruktorów nauki jazdy.
" Witam. Pracuję jako Instruktor nauki jazdy i jestem stałym czytelnikiem biuletynu motoryzacyjnego. Często pojawiają się w nim komentarze co do umiejętności kierowców oraz, co mnie drażni, zwalanie winy na złe szkolenie podczas kursów na prawo jazdy.
Częściowo zgadzam się z czytelnikiem którego list opublikowano 12 października pod tytułem ,"nie umiemy jeździć samochodami". Zgadzam się w części, iż w ciągu 30 godzin szkolenia nie można nauczyć się prawidłowo jeździć. Czytelnik zapewne "samodzielnie szkolił się w technice jazdy" przed przystąpieniem do kursu, stąd instruktor mógł wykroczyć poza program szkolenia. Sam czasami tym lepszym kursantom ",pozwalam" wpaść w niewielki poślizg na łuku drogi czy podczas ruszania na skrzyżowaniu przy śliskiej nawierzchni, ale raczej po to, by mieli świadomość o skutkach takiej jazdy.
Oczywiście dzieje się to na pustej drodze bez rowów przydrożnych. Nie można jednak robić tego masowo ze wszystkimi kursantami, zarówno chłopakami jak i dziewczynami.
Podczas szkolenia praktycznego nauki jazdy w ciągu 30 godzin nauczyć można jedynie podstawowych zasad poruszania się na drogach oraz wyuczenia tylko niektórych nawyków. Nawyki oraz umiejętności w większości mają na celu zdanie egzaminu. Natomiast po zdaniu egzaminu dalsze szkolenie odbywa się na podstawie obserwacji innych kierujących.
I tu zaczynają się problemy, gdyż brakuje kierowców dających dobre przykłady. Mało tego, już podczas szkolenia wielokrotnie zdarzają się niecenzuralne uwagi innych kierowców, przeważnie odnoszące się do prędkości i to nawet przy tej maksymalnie dopuszczalnej (50 km/h).
Sygnałami dają oznaki niezadowolenia również podczas (obowiązkowego!!) zatrzymania się gdy świeci zielona strzałka warunkowego skrętu oraz gdy przed skrzyżowaniem jest znak Stop.
I już na tym etapie zaczynają się deklaracje kursantów którzy zapowiadają jazdę taką, aby nie narażać się na tego typu sytuację bo to wstyd!! Dotyczy się to również prędkości.
Dla przykładu, niech ktoś odważy się przejechać zgodnie z przepisami np. krajową "czwórką" Tarnów - Kraków w okresie wzmożonego ruchu. Będzie miał szczęście jak go ktoś nie zepchnie do rowu lub pobocze. Nagminnie również lekceważone są znaki pionowe ograniczające miejscami prędkość, zakazujące wyprzedzanie, itp. Blisko 90 % kierujących nie zważa na linie ciągłe.
Tak więc może ktoś mi powie, gdzie osoba, która nabiera dopiero wprawy w jeździe ma nabrać również dobrych nawyków ?
Co gorsze, łamanie przepisów jest tolerowane przez większość kierujących. Bo gdyby ktoś łamiący w sposób jednoznaczny przepisy, np. wyprzedzając na skrzyżowaniu, czy w innym miejscu niedozwolonym spotkał się z ogólną krytyką, zapewne nie czułby się tak pewnie.
Niestety, nasza Policja zwraca uwagę jedynie na przekraczanie prędkości, natomiast rzadko interweniuje w przypadku łamania przepisów innej kategorii. Co dziwne, nawet sami jeżdżą łamiąc przepisy, w tym również nie zapinając pasów bezpieczeństwa mimo ogólnopolskiej akcji. W tym zakresie pochwała należy się jednak policjantom z Tarnowa, którzy od kilku miesięcy zapinają pasy, co często daję za wzór kursantom, ale to inny temat (np. na ranking najlepszej policji ?).
Sumując moje wywody, przyczyną nagminnego łamania przepisów należy szukać nie tylko w sposobie szkolenia, ale również w sposobie poruszania się przez "starszych, doświadczonych kierowców" z których biorą przykład początkujący.
Może by tak wprowadzić egzaminy weryfikujące dla wszystkich kierowców w zakresie znajomości przepisów drogowych i umiejętności prawidłowego poruszania się na drodze?? Przecież przepisy zmieniają się nawet kilka razy w roku i nie wszyscy za nimi nadążają. Z poważaniem: Robert. (...)"
Zgadzacie się z poglądami zawartymi w liście? Czy kierowcy faktycznie co pewien czas powinni przechodzić weryfikację?