Tomasz Czopik: Kraków
Kto po tytule wywnioskował, że przyjdzie mu przeczytać tekst promujący najmodniejsze z polskich miast, ten jest w błędzie. Kraków zasługuje na wiele ciepłych słów, chciałem jednak nieco poutyskiwać.
Nowoczesna lokówka do włosów w nagrodę za przenikliwość i zdrowy rozsądek temu, który zaplanował, oraz temu, który wydał zgodę na huczne otwarcie galerii handlowej w centrum miasta w samym środku tygodnia (fakt z najnowszej historii Grodu Kraka). Chciałoby się powiedzieć: "Takich korków w caluteńkim mieście to już dawno nie było!", ale to nieprawda. Były. I to nieraz. Kiedy wiosną do stolicy Małopolski przybywał Benedykt XVI, inny (a może ten sam?) koordynator z bożej łaski zarządził łatanie dziur i odmalowywanie pasów w Alejach Trzech Wieszczów porą południowo-popołudniową, jakby nie dało się tego zrobić nocą. Nie będę cytował krótkich, często powtarzanych wypowiedzi wkurzonych kierowców. W pamięci krakusów poczesne miejsce zajmuje na pewno także pewne zimowe popołudnie, kiedy to z powodu deszczu padającego za dnia po zmroku zrobiła się jedna wielka ślizgawka. Powód okazał się błahy: złe proporcje solanki - odmarzająca gołoledź na powrót stawała się szklanką.
I bez takich atrakcji po Krakowie jeździ się fatalnie. Kolejne ekipy rządzące nie potrafią uporać się z usprawnieniem komunikacji w mieście. Próby przebudowy Ronda Mogilskiego powinny być przedstawiane studentom jako przykład rażąco nieudolnego zarządzania. Od kilku dni skrzyżowanie to jest całkowicie wyłączone z ruchu (prace potrwają przynajmniej kilkanaście miesięcy, a ile naprawdę - czas pokaże). Kiedy na parawanach ustawionych wokół płyty Rynku Głównego pojawiły się tabliczki informujące turystów i miejscowych, że historyczne badania archeologiczne odbywają się na zlecenie Prezydenta Miasta Krakowa, ktoś dowcipny stwierdził, że podobna treść powinna znaleźć się na planszach przy rozkopanym od dwóch lat rondzie.
Obecnie w Krakowie trwa jednocześnie kilka remontów ulic kluczowych dla sprawnej komunikacji. Powoduje to duży chaos w mieście. Nie chcę być złośliwy, wiem, że wynika to z konieczności wykorzystania środków unijnych. Jednak czy nie można było sprawniej przeprowadzić procedur związanych z pozyskiwaniem tych funduszy i niezbędne remonty wykonywać sukcesywnie? Ponadto zdarzają się kuriozalne decyzje. Przykład: w ramach poszukiwania haków przez ekipę przysposabiającą się do przejęcia władzy w mieście zatrzymano prace nad modernizacją innego ronda. Roboty odbywały się oczywiście na zlecenie ekipy obecnie rządzącej. Od tygodni na rozkopanym skrzyżowaniu nic się nie dzieje. Obie strony obrzucają się błotem urządzając sobie kampanię wyborczą, a kierowcy przemierzający te rejony więcej czasu spędzają w swoich ukochanych przecież samochodach.
Dużo jeżdżę po Polsce i wiem, że w wielu miastach zdarzają się podobne historie. Niedawno łączyłem się w bólu z warszawiakami, którzy pamiętnej wiecowej soboty mieli do załatwienia w mieście sprawy i nie mogli ich odłożyć. Fatalnie jest ponadto na drogach pomiędzy miastami. Dziś żeby samochodem pokonać trasę Kraków-Warszawa trzeba wyruszyć znacznie wcześniej niż jeszcze miesiąc-dwa temu (bez względu na to czy wybieramy wariant przez Częstochowę, czy też Kielce, Radom). Właśnie gruchnęła wieść, że ośmiokilometrowy odcinek autostrady Kraków-Katowice będzie wkrótce praktycznie wyłączony z ruchu. Nie chcę negować konieczności przeprowadzania remontów, wręcz przeciwnie - jest to nieodzowne. Poważne zastrzeżenia mam do organizacji ruchu, jaką wprowadza się przy takich okazjach. Najprostszym rozwiązaniem jest ruch wahadłowy - po najmniejszej linii oporu. Cóż z tego, że kierowcy tkwią w kilometrowych korkach. Ciekawe, że na Zachodzie mają znacznie większe natężenie ruchu i jakoś sobie radzą. Jeśli nasi inżynierowie nie nauczą się robić dwupasmowych zwężeń to remonty polskich dróg zawsze będą się wiązały z gigantycznymi korkami i przeklinającymi kierowcami. Może nasi decydenci nie zauważyli, że ilość samochodów na polskich drogach rośnie lawinowo. Byle remont powoduje ogromne utrudnienia w ruchu, a wystarczyłoby przemyśleć pewne działania. Ale do tego trzeba mądrych ludzi.
Tymczasem, jak mówią: takich mamy urzędników, polityków i samorządowców, na jakich sobie zasłużyliśmy. W większości przypadków myślą oni głównie o tym jak zrobić dobrze sobie i swojej partii... Kto by się przejmował zwykłym kierowcą?