Szokująca śmierć po pościgu. Policjanci przegapili zwłoki!

Policyjne pościgi zbierają ostatnio śmiertelne żniwo. Kolejna tego typu akcja miała swój tragiczny finał w minioną niedzielę.

W niedzielę nad ranem policjanci z zielonogórskiej drogówki usiłowali zatrzymać do kontroli Seata Toledo. Na widok funkcjonariuszy kierowca przyspieszył i starał się uniknąć spotkania z policją.

Załoga radiowozu ruszyła w pościg. Powiadomieni przez radio policjanci z Nowej Soli, na wysokości Otynia, ustawili na drodze blokadę. Z zeznań świadków wynika, że Seat uderzył w policyjnego Fiata Ducato, po czym - koziołkując - zatrzymał się na poboczu.

Policjanci zabezpieczyli miejsce wypadku. Do szpitala trafiły dwie osoby podróżujące Seatem: 21-letni chłopak i 18-letnia dziewczyna. Oboje odnieśli poważne obrażenia (mają m.in. rozległe urazy kręgosłupa), dziewczyna wciąż podłączona jest pod respirator. Kierowca nie miał prawa jazdy, za to był pod wpływem alkoholu.

Reklama

Okazuje się jednak, że sprawa niedzielnego pościgu ma drugie dno. Jak donoszą lokalne media, w niedzielę około południa policja poinformowana została o trzecim pasażerze Seata. Miał nim być 26-letni Kacper.

Jego bliscy byli przekonani, że on również podróżował ściganym samochodem - wszczęli więc własne poszukiwania. W ich wyniku na miejscu wypadku znaleziono należący do chłopaka but. Mimo przekazania swoich ustaleń policji, funkcjonariusze nie wrócili na miejsce wypadku.

Niestety, okazało się, że bliscy Kacpra mieli rację. Około godziny 18 na ciało mężczyzny natrafił zawiadomiony przez osoby z otoczenia 26-latka właściciel położonej w pobliżu miejsca wypadku posesji...

Z najnowszych ustaleń wynika, że policjanci nie zdawali sobie sprawy z faktu, że autem podróżują nie dwie, a trzy osoby. Nie wiadomo, czy 26-letni mężczyzna wypadł z auta w czasie wypadku, czy też w szoku oddalił się i zdołał dojść do posesji.

W sprawie czynności wykonanych przez policjantów na miejscu zdarzenia wszczęte zostanie osobne śledztwo, które ma ustalić, czy dotrzymano wszelkich procedur. Sprawą zajmą się również funkcjonariusze policyjnego wydziału kontroli.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy