Producenci wyprzedzają przepisy. System już działa

Część producentów samochodów, nie oglądając się na regulacje UE, już umożliwia korzystanie z rozwiązań, dzięki którym auta bez udziału człowieka automatycznie mają informować o wypadkach. Rozwiązania takie dostępne są też w Polsce.

Parlament Europejski zdecydował w środę, że od października 2015 r. we wszystkich nowych samochodach osobowych i lekkich dostawczych ma być montowany system eCall.

Dzięki niemu w razie wypadku samochód powiadomi o nim najbliższe centrum ratownictwa. Nawet jeśli pasażer nie jest w stanie mówić lub gdy jest nieprzytomny, komputer zbiera podstawowe dane m.in. dotyczące położenia pojazdu i przekazuje je służbom. W założeniu dzięki temu ratownicy mogą szybciej dotrzeć na miejsce zdarzenia.

Wezwanie pomocy za pośrednictwem eCall może być również aktywowane ręcznie poprzez naciśnięcie przycisku w samochodzie, na przykład przez świadka poważnego wypadku. Komisja Europejska szacuje, że system może skrócić czas reakcji służb ratowniczych o 40 proc. w miastach i o 50 proc. na obszarach wiejskich, ratując w ten sposób życie nawet 2,5 tys. osób rocznie.

Reklama

Mimo tego, że przepisy jeszcze tego nie wymagają, niektórzy producenci samochodów już wyposażają swoje modele w podobnie działający system. Korzystanie z niego w Polsce możliwe jest np. dla klientów posiadających auta marki: BMW, Subaru i Skoda. W tej chwili trzeba jednak za to dodatkowo płacić, ale po wejściu w życie unijnych regulacji korzystanie z podstawowej wersji systemu ma być darmowe.

"Każdy samochód, który opuszcza salon sprzedaży jest wyposażony w taki system bezpieczeństwa. Dzięki niemu (poza automatycznym wezwaniem ratowników - PAP) możemy też skontaktować z centrum assistance" - powiedział Marcin Dzwonek z Subaru Import Polska.

System opiera się na śledzeniu danych GPS, prędkości pojazdu, a w razie wypadku za pomocą wbudowanej w samochód karty sim łączy się z centrum (teraz to call center konkretnej firmy), które przekazuje informacje o wypadku do służb ratowniczych.

"Jeżeli mamy to nieszczęście i wypadamy z drogi lub uczestniczymy w poważnym wypadku, elektronika znajdująca się na pokładzie samochodu taką sytuację wykrywa i w tym momencie uruchamiana jest cała procedura" - tłumaczy Piotr Laube z BMW Polska.

W przypadku aut tej marki, poza współrzędnymi geograficznymi przekazywane są też dane dotyczące przyspieszeń (one mówią najwięcej o tym, jak poważny był wypadek), liczby zapiętych pasów na pokładzie, a także aktywowanych poduszek powietrznych.

Komisja Europejska szacuje, że koszt zamontowania w samochodzie urządzenia eCall to ok. 100 euro, jednak z czasem, wraz z rozwojem technologii, będzie on spadał.

PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy