Polska specjalność: stanie lub leżenie na jezdni. Nowe przepisy osłabiły czujność kierowców?
Od 1 września każdy pieszy poruszający się po zmierzchu poza terenem zabudowanym musi mieć na sobie element odblaskowy. Taki obowiązek wprowadziło znowelizowane Prawo o ruchu drogowym. Można rzec - nareszcie. Przecież każdy kierowca wie, a przynajmniej powinien wiedzieć, jakie zagrożenie powodują przechodnie na nieoświetlonych drogach, pozbawionych chodników, często również poboczy.
Zwłaszcza, jeżeli hołdują modzie noszenia odzieży w "praktycznych", bardzo ciemnych kolorach i lekceważą podstawowe zasady bezpieczeństwa - chodzą po niewłaściwej stronie jezdni, żywią mylne przekonanie, że skoro oni widzą nadjeżdżający samochód, to są widziani również przez jego kierowcę. Tymczasem tak nie jest. W ciemnościach, oślepiani przez auta nadjeżdżające z przeciwka, dostrzegamy pieszych naprawdę w ostatniej chwili. Nawet jeżeli poruszamy się z przepisową prędkością.
W 2013 r. na naszych drogach zginęło 1140 pieszych. Stanowią oni 34 proc. ogółu ofiar śmiertelnych wypadków drogowych. Dla całej Unii Europejskiej wskaźnik ten jest znacznie niższy i wynosi 21 proc. W Polsce na milion mieszkańców przypada rocznie 32 zabitych pieszych, średnio w UE - 13. W krajach zachodnioeuropejskich jest to zaledwie kilka osób. Na przykład w Holandii - 6.
Wprowadzenie przepisu, nakazującego używanie elementów odblaskowych nie tylko przez dzieci, lecz także przez dorosłych, może te ponure statystyki nieco poprawić. Jest to zatem niewątpliwie krok we właściwą stronę. Jak zwykle jednak istnieją pewne "ale"...
Po pierwsze - no dobrze, odblask, ale jaki? Trudno oczekiwać, że cały spacerujący po drogach naród nagle przebierze się w widoczne z daleka w nocy kamizelki. Z drugiej strony świecące oczko misia - miniaturowej maskotki dyndającej przy torebce, to zdecydowanie za mało. Potrzebna jest tu zatem powszechna kampania edukacyjna. Warto też opracować i zaproponować kilka, zaakceptowanych przez fachowców od bezpieczeństwa ruchu drogowego, wzorów odblasków a następnie wyposażyć w nie każdego mieszkańca Rzeczpospolitej. Najlepiej bezpłatnie, nie szczędząc na ten cel publicznych pieniędzy oraz korzystając ze wsparcia sponsorów, na przykład towarzystw ubezpieczeniowych.
Byłoby źle, gdyby nowe przepisy osłabiły czujność kierowców. Nadzieje, że począwszy od 2 września wszyscy piesi zaczęli stosować się do wprowadzonej dzień wcześniej w życie nowelizacji Prawa o ruchu drogowym, są absolutnie nieuprawnione. Po pierwsze, trzeba mieć świadomość nowych uregulowań. Po drugie - zmienić swojej wieloletnie przyzwyczajenia. Za zlekceważenie obowiązku używania elementów odblaskowych grozi mandat w wysokości od 20 do 500 zł. Już widzimy jednak policjantów, skorych do ukarania staruszki, tłumaczącej się, że idzie tylko odwiedzić mieszkającą w tej samej wsi kuzynkę, a w ogóle nie ma pojęcia, co to takiego ów "odblask". Albo bezrobotnego, który nie czyta gazet, nie ogląda telewizji, nie ma Internetu, więc skąd niby miał słyszeć o jakichkolwiek zmianach w prawie...
Skądinąd zastanawia tak duża rozpiętość wysokości grzywny za brak odblasku. Kiedy zapłacimy 500 zł, kiedy sto, a kiedy wykpimy się dwudziestoma złotymi? Czy istnieją konkretne wytyczne w tej sprawie czy wszystko będzie zależało od widzimisię policjanta?
Byłoby fatalnie, gdy władze państwowe i samorządowe uznały, że najnowsze zmiany w przepisach załatwiają sprawę bezpieczeństwa pieszych i zaniedbały budowę chodników, kładek nad jezdniami, obwodnic. Zrezygnowały z oddzielania ruchu pieszego od samochodowego. Bo to właśnie niedostatki infrastruktury są, obok złych nawyków przemieszczających się na piechotę Polaków, główną przyczyną obecnego stanu rzeczy.
A propos nawyków... Z policyjnych statystyk za ubiegły rok wynika, że do 3182 wypadków drogowych doszło z winy samych pieszych. Efekt: 579 zabitych, 2681 rannych. I chodzi tu nie tylko o brak odblasków, lecz zachowania o wiele bardziej naganne. Naszą lokalną specjalnością jest nas przykład stanie lub leżenie na jezdni. Z tego powodu w 2013 r. zginęło 127 osób, najczęściej mężczyzn w wieku 40-59 lat. Nie trzeba dodawać, że niekoniecznie trzeźwych...