Podnieść wysokość mandatów?
Nic nie dają apele, akcje, prewencja i pokazywanie w mediach skutków tragicznych wypadków. Na polskich drogach wciąż giną ludzie. W każdy weekend życie traci 20 - 30 osób. A bywają takie dni, że zdecydowanie więcej. Czy jedynym sposobem na poprawę tego stanu rzeczy jest podniesienie wysokości mandatów?
Np. o 1000 procent?
Takie rozwiązanie proponuje nasz Czytelnik. Oto co pisze!
Polskie władze powinny wzorować się na Republice Czeskiej i znacznie podnieść wysokość mandatów wprowadzając jednocześnie zero tolerancji . Mandaty powinny być wzorem np .Szwecji wyceniane procentowo np 10 % zarobków itp. wówczas byłyby dolegliwe dla bogatych, a nie śmieszne jak dzisiaj. Teraz 500 zł , to dla wielu drobne wydawane dziennie na napiwki, a jakby dostał 5000 do zapłaty , to pewnie zwolniłby na dłużej.
A oto inne spojrzenie na tę sprawę.
Po raz kolejny pisze do redakcji w związku z opublikowaniem listu czytelnika. I po raz kolejny sprawa w dużej mierze dotyczy stanu dróg i prędkości oraz fotoradarów i nieoznakowanych radiowozów. Jako autor pierwszego listu o "małpim rozumie" chcę zwrócić uwagę, że sprawa bezpieczeństwa nie sprowadza się tylko do prędkości i stanu drogi. Chodzi o wyplenienie zjawisk wymienionych w moim liście (zajeżdżanie drogi, ścinanie zakretów itp.).
W mojej ocenie to one mają duży wpływ na wypadkowość. A jak zlikwidować to zjawisko?
Fotoradary rejestrują tylko prędkości, obecności oznakowanych radiowozów rzeczywiście dyscyplinuje kierowców jednak tylko do momentu, kiedy policja zniknie za horyzontem. Obecności nieoznakowanych radiowozów z wideoradarami miałaby w mojej ocenie działanie prewencyjne, eliminujące także inne negatywne zachowania kierowców na drodze.
Stan dróg to temat "mielony" do znudzenia. Fakty są jednak takie, ze długo nie będziemy mieli porządnych dróg i na tą chwilę trzeba pogodzić się z takim stanem rzeczy i dostosować się do stanu drogi, ona nie dostosuje się do nas.
Poza tym czytając listy, komentarze w znacznej części dominuje postawa skrajnie egocentryczna, skupiona tylko na własnym "ja". Jednak czy to się komuś podoba czy nie, na drodze są Też inni użytkownicy, więc o jakimkolwiek ruchu drogowym należy mówić w kontekście "my". I tego nam, polskim kierowcom, brakuje chyba najbardziej.
Dopóki dalej będziemy postrzegać ruch na drodze w kontekście własnego "ja", to niestety nigdy nie zrobi się bezpieczniej na drogach. Nie pomoga tu żadne ograniczenia prędkości, surowe kary itp. To sprawa mentalności, nawyków oraz wychowania i edukacji w dziedzinie etyki drogowej, które to u nas po prostu stoją na bardzo niskim poziomie. I nie spodziewam się rychłej poprawy
Czy drastycznie wyższe mandaty m.in. za przekroczenie dozwolonej prędkości jazdy spowoduje, że Polacy będą jeździć wolniej, a co za tym idzie przestaną się zabijać? A może bliższe jest Tobie stanowisko zawarte w drugim liście?